Spotkania u fryzjera

W PRLu za wszystkim ustawiały się kolejki. Od artykułów spożywczych począwszy, na papierze toaletowym skończywszy.

Podobnie było z fryzjerem.
W mojej małej rodzinnej miejscowości niejaki pan Krzan wraz z żoną pełnił rolę fryzjera i golibrody Drugim kultowym zakładem fryzjerskim tylko dla panów był zakład potocznie zwany "u Słysza" w centrum miasta (funkcjonuje do dziś). Panowie przybywali doń grupowo i niby to czekając pół dnia na ławeczce na swoją kolej do postrzyżyn rozprawiali, co to się ostatnio w mieście i okolicy wydarzyło.

Czasem ktoś skoczył po coś mocniejszego, a to naraz kolega jadący rowerem przystanął z nowością do zakomunikowania. Przechodząc tamtędy o różnych porach odnosiło się wrażenie, że kolejka nie topnieje, a twarze wciąż te same. Co ciekawe - nie czuć było zniecierpliwienia wśród oczekujących, na odwrót - pogłębiała się zażyłość i ogólne zadowolenie z życia.

W salonach fryzjerskich dla pań toczyły się zgoła inne rozmowy. Ukradkiem zaglądałam do takiego salonu, gdy biegałam z dziewczynami w podstawówce do Ośrodka "Praktyczna Pani" na kurs kucharzenia. Panie nie traciły czasu na "pierdoły". Przynosiły swoje robótki ręczne (czapki, szale, serwety) i kontynuowały pracę spokojnie czekając.

Przy poddawaniu się procesowi trwałej ondulacji można było dowiedzieć się, co kupić, gdzie będzie "rzut" towaru, jaki sweter ostatnio panie zrobiły na drutach, albo gdzie są fajne materiały na sukienkę do kupienia i która krawcowa szyje najlepiej w mieście. Jaki to nowy tani przepis na placek panie wypróbowały, do którego nie idzie aż tyle jajek. Rozmowy praktyczne, pełne treści i wiedzy potrzebnej do przeżycia w trudnych czasach.

 A teraz? Umawiamy się na konkretną godzinę. Zamiast pogadać z kimś wsadzamy nos w smartfony i toniemy w wirtualu.

Tempo życia tak bardzo przyśpieszyło w ciągu kilkudziesięciu lat, że ledwo ogarniamy kim jesteśmy, gdzie podążamy i jakie są prawdziwe pragnienia naszej duszy.

Czasy PRLu były mroczne, szare, złe i nie wierzę, by ktoś chciał się do nich cofnąć, ale ludzie niestety oddalili się od siebie. Wierzą, że znajdą lepszych przyjaciół, fachowe porady w internecie.

Takie czasy. Dopóki coś nie pieprznie i będziemy musieli rozejrzeć się wokół.

Salon fryzjerski panów Słysza, Pieczonki i Cieśli istnieje do dzisiaj.
Fotka zaczerpnięta z Fakt24.pl

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Maryja - Królowa Polski