Przepis na dobre małżeństwo

- O najświętsza Panienko! - wykrzyczał mój mąż. Przez mgnienie sekundy pomyślałam, że to o mnie! :) :) Ale panienką już nie jestem, a świętą jeszcze nie... Mimo to miło było usłyszeć, nawet w zniecierpliwieniu, taki wykrzyknik u męża, zamiast czegoś typu: "No żesz, kur.....". :) Taaak to jest, jak, w dobrej wierze, pouczam męża na temat najnowszych i jedynie słusznych, wg mnie technik poruszania się w ruchu ulicznym oraz wypowiadam o sposobach optymalnego parkowania. Jesteśmy zupełnie różni. On wlecze się lewym pasem, gdy raczę go rozmową, poruszając ważne domowe kwestie. A potem zwala na mnie, że go rozpraszam. Ja natomiast jadę szybko, z jedną ręką na kierownicy, gwałtownie biorę zakręty i równie gwałtownie hamuję. On złości się, że jak kieruję, on nie wypoczywa podczas jazdy. Jesteśmy totalnie inni. Rzeźba Irakli Tsuradze "Pierwsza miłość" ze strony: gruzja-podróże.pl Rekolekcje. Spowiedź. Wystałam się długo w kolejce. Mąż poczekał cierpliwie, spędzają...