Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2021

Cieniolubni

  Życie w cieniu jest dla cieniolubnych. Generalnie słońce mi szkodzi, bo albo złazi mi skóra, albo łapię po 30 minutach udar i łeb mi nawala przez kolejny tydzień. A jak to jest w życiu? Życie w pełnym słońcu nie jest dla wszystkich. Jest trudne, mozolne i wyczerpujące. Na pierwszy rzut wydaje się być zachwycające i nęcące. Z pozoru wydaje się być tak atrakcyjne, że chciałbyś także spróbować tego uczucia. Uczucia i wrażenia… Życie w pełnym świetle jest czymś naturalnym dla osób, które są do tego predysponowane, ubogacone łaską i posłane. Cóż, jeżeli wydaje ci się, że szef, mąż, członkowie rodziny, przyjaciele cię przyćmiewają, to pomyśl, czy długo w ich roli jesteś w stanie wytrzymać. Cień daje dystans do siebie i ludzi, pomaga korygować na bieżąco to, co dzieje się w twoim życiu, a nade wszystko nie oślepia tak, jak słońce. Możesz szybko zawrócić ze źle obranej drogi. Myślisz sobie - teraz ja wyjdę, pokażę się światu, przyćmię nawet dzień swą osobą i rozwinę skrzydła, polecę w przest

Opowiem Wam pewną historię...

  On z południa Polski a ona z centralnej części. Połączył ich św Józef, do którego modlili się wiernie przez cały czas o dobrego współmałżonka. Połączył ich także kościół, do którego oboje chodzili i kolega, którego oboje znali. Ta para była szczęśliwa, obleczona w narzeczeństwo, którego dowodem był pierścień na ręce, powód do dumy dla obojga. Dla niego, ponieważ przyjęła oświadczyny, a dla niej, ponieważ pewien chłopak pokochał ją jak nikt. Gdy zapadła decyzja o ślubie a przygotowania, wzajemne plany i uzgodnienia nabrały rumieńców. Gdy mieszkanie było już wynajęte i czekało na młodych małżonków, a większość spraw już pouzgadniana, w ich historię wkradł się on - książę piekieł. Obie rodziny poróżniły finanse, różnica zdań, zbyt impulsywne zachowanie narzeczonego, chęć dominacji matki panny młodej nad młodym chłopakiem, który chowany był na głowę rodziny. Panna Młoda nabrała niepewności co do zamążpójścia i wiadomo już było,

***

  Nieraz podejmujemy wyrzeczenia i posty w ważnych dla nas intencjach. Umartwiamy się dla dobra innych lub we własnych sprawach, by wzmocnić modlitwę ofiarą. Wielu świętych jednak wspomina o czymś daleko ważniejszym i bliskim Bogu. Najbardziej miłe Panu są te momenty, gdy w cierpieniu niezaplanowanym, niezamierzonym i wręcz niechcianym trzymamy gardę i jesteśmy dzielni i odważni. Te momenty próby, które spotykamy w życiu codziennym i wytrwanie w czasie ich trwania przy Bogu są prawdziwymi perłami w Jego oczach. Heroizmu nie zaplanujesz, on rodzi się w teraźniejszości, w akcji, w tzw. potrzebie chwili. Znieść cierpienie niezamierzone, a nawet niezawinione, wytrwać w ufności Bogu to akt prawdziwego umartwiania, po stokroć lepszy niż wszelkie posty i ofiary.