Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2018

Gdy dziecko wyjeżdża na obóz

Obraz
- Ale pamiętaj! Zadzwoń jak dojedziesz! - pouczałam w ostatnich słowach córkę wyjeżdżającą na obóz, machając rękami w stronę autobusu. Na spotkaniu organizacyjnym pan wuefista szkolny uprzedzał nas lojalnie: - Mieszkają w domkach, w lesie. Będzie dużo atrakcji. Trochę taki obóz przetrwania. Poradzą sobie. Proszę w żadnym wypadku nie przyjeżdżać i odwiedzać. Przecież nie wywożę waszych dzieci na wieczność, tylko na 8 dni! Jeżeli już uprzecie się państwo, by przyjechać w niedzielę w odwiedziny, to zabraniam dzieciom sprzątać w pokojach! - Pewnie będą chodzić brudne, niedomyte, ale mają być samodzielne! - zakończył monolog pan Piotr. - Aha, dla odważnych rodziców - spróbujcie "zaryzykować" i nie dawać dziecku telefonu na wyjazd. Nie będą za nim tęsknić. - dodał na zakończenie. Chyba taka odważna to jeszcze nie jestem. - Przeleciało mi przez myśl, ale od razu spodobało mi się podejście organizatora. Córka spakowała się sama i zabezpieczona w psikacze antykleszczowe wyjec

Praca w cieniu rodziny

Obraz
U progu półwiecza mojej bytności na tej ziemi zastanawiam się nad miomi wyborami. Praca zawodowa mnie zawsze pochłaniała i poświęcałam jej maximum czasu i energii. Nie interesowały mnie specjalnie stanowiska ani zaszczyty, ale koncentrowałam się zawsze na dobrze wykonanym zadaniu, na praktycznej nauce zawodu. Kilka razy, w różnych firmach miałam propozycję i okazję, by zająć stanowisko kierownicze w zespole. Niespecjalnie mnie to pociągało. Gdy pracowałam w moim pierwszym miejscu, świeżo upieczony mąż powiedział mi: albo zmienisz pracę, albo tego nie zniosę. Powód? Tak bardzo przenosiłam emocje i stres do domu, że nie dało się ze mną normalnie rozmawiać. Ciągłe wyjazdy, targi, spotkania z klientami do późnych godzin. Odeszłam, wybrałam męża. I choć jeszcze przez dwa lata były szef wydzwaniał, czy nie zmieniłam zdania, byłam konsekwentna w wyborze. Drugie miejsce było dla mnie wyśnionym miejscem pracy. Urodziłam dwóch synów i, pomimo dojazdów, jakoś sobie radziłam. W kolejnej firm

Szczęśliwość

Obraz
- Mamo, jak będę dorosły, to dużo zarobię- snuł wiele lat temu swoje marzenia młodszy syn. - I wiesz co? Kupię ci piękne czerwone ferrari! - składał swoje płomienne deklaracje. Teraz czasem jeszcze opowiada mi, że chciałby mi kupić buty topowej światowej marki. Czy czujesz się szczęśliwy? Czasami pewnie tak. Bywają chwile, gdy to potężne uczucie rozpiera człowieka od wewnątrz gwałtownie. Ale... Czy nie jest tak, że raczej innych ludzi postrzegasz jako tych szczęśliwszych? - Ale oni się kochają, jaka wspaniała rodzina - Tamtym to się powodzi! Ciągle jakieś wyjazdy zagraniczne. Jeżdżą, bo mają za co. Im to dobrze... - Ona to chyba jest w czepku urodzona! Ciągle się jej udaje. Ma w życiu farta, że tylko grać w totka. Szczęśliwość postrzegamy przez pryzmat materii, spełnienia zachcianek, marzeń, pragnień, czy po prostu kaprysów. Widać to jaskrawo u dzieci, które marzą o zabawce, albo rolkach, czy nowym smartfonie. Nie doceniają tego, co tak naprawdę czyni je szczęśliwymi na