Praca w cieniu rodziny

U progu półwiecza mojej bytności na tej ziemi zastanawiam się nad miomi wyborami.
Praca zawodowa mnie zawsze pochłaniała i poświęcałam jej maximum czasu i energii.
Nie interesowały mnie specjalnie stanowiska ani zaszczyty, ale koncentrowałam się zawsze na dobrze wykonanym zadaniu, na praktycznej nauce zawodu.
Kilka razy, w różnych firmach miałam propozycję i okazję, by zająć stanowisko kierownicze w zespole. Niespecjalnie mnie to pociągało. Gdy pracowałam w moim pierwszym miejscu, świeżo upieczony mąż powiedział mi: albo zmienisz pracę, albo tego nie zniosę. Powód? Tak bardzo przenosiłam emocje i stres do domu, że nie dało się ze mną normalnie rozmawiać. Ciągłe wyjazdy, targi, spotkania z klientami do późnych godzin. Odeszłam, wybrałam męża. I choć jeszcze przez dwa lata były szef wydzwaniał, czy nie zmieniłam zdania, byłam konsekwentna w wyborze.
Drugie miejsce było dla mnie wyśnionym miejscem pracy. Urodziłam dwóch synów i, pomimo dojazdów, jakoś sobie radziłam.

W kolejnej firmie, po wygranej w konkursie na stanowisko, które objęłam, szef w swoich wizjach roztaczał przede mną wyjątkowe zaszczyty. Bizneswoman, project manager, znajomości na najwyższych szczeblach w kraju i za granicą, udział w najbardziej prestiżowych wydarzeniach. Popłynęłam. Tak było. Poznałam najwyższe głowy z zarządzania projektami w Europie, współorganizowałam międzynarodowe konferencje Project Management, organizowałam elitarne szkolenia z tego zakresu. A w międzyczasie kreowałam wspaniały wizerunek firmy, w której pracowałam. Jeździłam na bankiety, gale i finały. Zgarnialiśmy najwyższe nagrody i tytuły w kraju. Byłam na koleżeńskiej stopie z niejednym profesorem z renomowanych uczelni w kraju, obracałam się wśród najbardziej znaczących osób w moim regionie. Brylowałam w mediach nie tylko regionalnych, ale i krajowych. Dla niektórych to pozycja godna pozazdroszczenia.
Ale w tym wszystkim istnieje ciemna strona - wracałam do domu o 21:00 co drugi dzień. Zarywałam soboty i nierzadko niedziele, wyjeżdżałam służbowo na kilka dni co jakiś czas.


W tak zwanym międzyczasie "wychowywałam" przecież dwóch małych synów. Przyszedł moment refleksji i zadałam sobie pytanie: "kim chcesz być w życiu?. Mamą, czy bizneswoman? Kariera, czy dom? Wybieraj!".

Wybrałam bardzo drastycznie. Nie było łatwo w momencie wyboru i później też nie. Postawiłam na dom, rodzinę i urodziłam córeczkę. Zerwałam z dotychczasowym życiem bez żalu. Jeszcze w porę. Jeszcze nie straciłam kontaktu z chłopcami i nasze relacje stawały się z biegiem czasu coraz głębsze. Mogłam cieszyć się córeczką w świadomym macierzyńskim życiu.


Zmieniłam pracę na mało ambitną, wyciszoną, w cieniu, ale za to mogę wychodzić po ośmiu godzinach do domu i wiecie co? Resetuję się kompletnie. Nie myślę zupełnie o sprawach firmowych. Żyję swoim życiem rodzinnym i nie "przynoszę pracy do domu". I to jest cenniejsze, niż zaszczyty, wyjazdy służbowe i aktywność w świecie biznesu.

Nieraz boli mnie to, że młodsza koleżanka w pracy zadziera głowę i uważa się za mądrzejszą,  bardziej kompetentną, próbując udowodnić coś światu. Uśmiecham się do siebie i myślę: "niech próbuje, jest spragniona zaszczytów."

Uważam, że wybrałam dobrze, najlepiej, jak mogłam i teraz idę właściwą drogą.

Pan doświadcza nas boleśnie, bywa nam ciężko w różnych sprawach, uzależnia nasz byt tylko od swojej Woli i wypróbowuje naszą wiarę, czasem w iście Hiobowym wydaniu. Nie skarżymy się nikomu. Naszym najważniejszym pragnieniem jest jedność naszej rodziny w drodze do świętości.

Życzę Wam świadomych i przemyślanych wyborów, które będą dla Was najlepsze, choć nie najłatwiejsze.


Komentarze

  1. To piękne świadectwo daje mi dużo odwagi właśnie przed pewnymi decyzjami. Autorka "Ty się tym zajmij" utożsamia się Jezusem, który prowadzi nas, ale my często nie chcemy iść Jego drogą, a On jest Drogą, Prawdą i Życiem. Jezu - Ty się tym zajmij...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :) Życzę pomyślności i światła Ducha św. Powodzenia!

      Usuń
  2. Gratuluję odwagi!
    Trudno wybierać, ale warto:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Po czym poznać, że się kochają?