Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2016

A ty noś wodę...

Obraz
"Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów.    A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: «Nie mają już wina». Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?» Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie». Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: «Napełnijcie stągwie wodą!» I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: «Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu!» Oni zaś zanieśli. A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem - nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli - przywołał pana młodego i powiedział do niego: «Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś

"Życzę Ci ciszy"

Obraz
Wczoraj rano podczas pichcenia obiadu posłuchałam sobie dobrego kazania mojego ulubionego kaznodziei ks. Piotra Pawlukiewicza. To facet stojący twardo na ziemi i bardzo przemawiają do mnie jego proste, mocne słowa. Cóż więc powiedział takiego, co mnie zaintrygowało? Kazanie było wielowątkowe, ale poruszę tylko jeden wątek. Ludzie jeżdżą na drugi koniec kraju na długie rekolekcje, płacą za nie niemałe sumy. Pracują wytrwale w grupach. Bazują na doświadczeniach świętych, albo na świadectwach innych ludzi. NIe mówię, że jest to złe. Ani ich nie krytykuję. Bywa jednak w życiu często tak, że Bóg organizuje nam rekolekcje "spersonalizowane". Rekolekcje szyte na miarę, w pełni dedykowane tylko Ciebie. Nikomu innemu... A Ty nie umiesz tego zauważyć, a jak zauważysz - nie zawsze umiesz docenić, przepracować i wyciągnąć z nich dobro i korzyści dla siebie. Czasem nawet żalisz się i skarżysz na to wyjątkowe, "błogosławione" położenie i okazję do refleksji i poprawy... N

Gdzie ci mężczyźni...prawdziwi tacy?

Obraz
Lubię mężczyzn zdecydowanych i pewnych swojego stanowiska, jakie zajmują w danej sprawie. Ale nie trawię tchórzy. - Nie pójdę na tę imprezę, bo nie lubię tłoku - To nie dla mnie miejsce, za dużo tam będzie ważnych person - Nie będę się udzielać w miejscach publicznych, jak tylu ludzi na mnie patrzy - Nie załatwię ci tego, bo nie wiem, gdzie mam iść i co powiedzieć. Tchórz zajmujący swoje stanowisko w swojej tchórzowskiej obawie jest żałosny i myśli tylko o sobie wyszukując gorączkowo argumenty popierające swoją tezę. Wiadomo, każdy się czegoś boi. Każdego męczy czasem jakiś własne straszydło i to jest normalne. Ale każdy powinien wyjść mu naprzeciw "z mieczem w dłoni". Jeśli facet nie przezwycięży swojego "stracha", jeśli nie wcieli się w św. Jerzego i nie stanie natychmiast do walki, jeśli będzie wynajdywał nowe wytłumaczenia, jak by tu się wymigać, może być pewny, że jego demon do niego wróci i go powali na łopatki. Dalej, facet musi być męski, to znacz

Miłość a miłość

Obraz
"Gdybym...posiadał wszelką wiedzę i wszelką wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym NICZYM".  Mój ukochany hymn o miłości... Wychowałam się na nim przez moje nastoletnie czasy. Polecam całość do częstego rozważania nawet jako rachunek sumienia, albo aby co jakiś czas sprawdzić w którym miejscu znajduję się ja, moje małżeństwo, czy rodzina... Można być wybitnym intelektualistą, rozwijać się wszechstronnie i pogłębiać swoją wiedzę. Można błyszczeć na wykładach, przed kamerami i mikrofonami. Można być duszą towarzystwa, bawić innych i pompować swoje ego. Można cieszyć się sławą w większym i tym mniejszym gronie. Można kochać tak na prawdę tylko to, co dla Ciebie jest fajne, interesujące i budujące Twoje dobre samopoczucie. Można być "personą" na kościelnych salonach i chełpić się poparciem biskupa. Można, będąc tą samą świecką personą wpychać się na kościelne, albo inne przykościelne mównice z okrągłymi słówkami, byle nikogo nie urazić i ni

Orszakowa posługa

Obraz
O Orszaku Trzech Króli napisałam w tym roku tyle, że trudno mi policzyć wszystkie maile, notatki prasowe, artykuły, teksty na fejsbuku i stronie internetowej, ale jeszcze ostatni tekst chciałam tutaj popełnić. Dziś Orszak przeszedł ulicami Rzeszowa z rekordową liczbą uczestników i widzów. I po raz kolejny szłam w orszaku incognito, pani z aparatem i koroną na głowie. Lubię taki rodzaj odczuwania i dokumentowania tego wydarzenia. Nie interesuje mnie "strefa VIP". Interesują mnie ludzie, którzy przyszli na orszak. To oni dla mnie są ważni w tym momencie. Ich nastroje i odbiór Orszaku Trzech Króli. Jak co roku, mówię sobie - to ostatni orszak. Koniec. Są też inni, którzy mogą to robić, co ja. Ale gdy przejdę się i pobędę wśród ludzi, po zakończonym orszaku już nie jestem tego tak stuprocentowo pewna. :) Jest to impreza pożerająca i czas i pieniądze. Nic z tego nie mam. To oni wszyscy są moją nagrodą. Ich uśmiechnięte twarze, szczery śmiech, ich radość i wspólne kolędowanie.Ko