Gdzie ci mężczyźni...prawdziwi tacy?

Lubię mężczyzn zdecydowanych i pewnych swojego stanowiska, jakie zajmują w danej sprawie. Ale nie trawię tchórzy.

- Nie pójdę na tę imprezę, bo nie lubię tłoku
- To nie dla mnie miejsce, za dużo tam będzie ważnych person
- Nie będę się udzielać w miejscach publicznych, jak tylu ludzi na mnie patrzy
- Nie załatwię ci tego, bo nie wiem, gdzie mam iść i co powiedzieć.

Tchórz zajmujący swoje stanowisko w swojej tchórzowskiej obawie jest żałosny i myśli tylko o sobie wyszukując gorączkowo argumenty popierające swoją tezę.

Wiadomo, każdy się czegoś boi. Każdego męczy czasem jakiś własne straszydło i to jest normalne. Ale każdy powinien wyjść mu naprzeciw "z mieczem w dłoni". Jeśli facet nie przezwycięży swojego "stracha", jeśli nie wcieli się w św. Jerzego i nie stanie natychmiast do walki, jeśli będzie wynajdywał nowe wytłumaczenia, jak by tu się wymigać, może być pewny, że jego demon do niego wróci i go powali na łopatki.

Dalej, facet musi być męski, to znaczy taki, którego uroda nie spędza mu snu z powiek.
- Mamo, chciałbym sobie zafarbować włosy, tak na próbę, dla śmiechu.
-Chyba sobie żartujesz?
-Ej, przestań być taka poważna, przecież to da się zmyć!
Jak chłopakowi, który kiedyś wyrośnie na mężczyznę może przyjść do głowy taka myśl?
Koncentruje się na sobie i na swoim lansie? Chyba jestem niedzisiejsza.

Młodzi tchórze i pierdoły wyrosną ... na starych tchórzy i pierdoły, którym wygodnie będzie chować się za babską kiecką.

Dalej, nie trawię dwulicowych lizusów działaczy. Szczególnie tych kościelnych działaczy. Myślę o takim działaczu, który postępuje w myśl zasady "dla każdego coś dobrego". Byle nie urazić, byle nie narazić się, tak robić i mówić, byle wszyscy poczuli się DOBRZE, z nim włącznie. Skrytykować coś publicznie? NIE! Obronić publicznie kogoś, kto został równie publicznie napiętnowany? W ŻYCIU. Narazi się na utratę swojego wizerunku dobrego działacza! Z pozoru i oficjalnie musi być chodzącym ideałem.

A nieoficjalnie i w kuluarach? Tam toczy się życie, tam można rozdawać karty, poobmawiać w bezwstydny sposób. Oczywiście wszystko z TROSKI. Tam odsuwa się jednych ludzi a winduje innych. Dla dobra sprawy, bo ktoś się naraził, jest niewygodny, ma odwagę mówić prawdę publicznie.

Czy o to chodzi w dzisiejszym świecie? Jeśli będziesz dobry na każdą miarę, jaką miarą wtedy mierzysz? Jaką miarą kiedyś Ciebie zmierzą? Czy takiej postawy mamy uczyć swoje dzieci, które patrzą na nas i oczekują od dorosłych aktów ODWAGI, MĄDROŚCI I WIARY w niezmienne prawdy objawione? Jak tych wartości bronić w dzisiejszym świecie? Skąd mają czerpać przykład, gdzie go będą szukać? U nas, u Was panowie.
Synowie, którzy przyjęli sakrament bierzmowania, przyjęli dary Ducha św. Takich też będą szukać u nas dorosłych. Nie uczmy ich dwulicowości i szaroburego życia, które buduje jedynie nasz wizerunek. Mamy być dla nich, dla siebie, dla społeczeństwa wzorem, który otrzymawszy kiedyś także dary Ducha świętego próbuje z nich korzystać i zgodnie z nimi żyć. Co ci młodzi, którzy właśnie przystąpili do sakramentu bierzmowania pomyślą o nas, starych weteranach? Że mamy w sobie Ducha św.? Że warto było pochylić głowę do namaszczenia?

Świecki działacz kościelny to ogromnie trudna i ważna rola. Działacze kościelni, ci uświęceni i namaszczeni...bez wyrazu i kręgosłupa... bardziej osłabiają Kościół i wiarę współbraci swoją postawą, niż im się to wydaje...Nie naprawiają, tylko budują na sypkim fundamencie, na własnym fundamencie.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Po czym poznać, że się kochają?