Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2021

Jeszcze o Aniołach w bardzo osobistym wpisie

Relacje z Aniołem Stróżem to w moim przypadku trochę sprawa rodzinna.  Wiadomo, że każdy porządny katolik wierzy w istnienie Aniołów, a wielu z nich doświadcza ich materialnej i niematerialnej ingerencji w swoje życie.  Wielu świętych jest przykładem, że można się zżyć z tymi idealnymi Istotami duchowymi, które są pozbawione ciała, wytworzyć mocne więzi z własnym Aniołem Stróżem. Dlaczego? Ponieważ On jest wykonawcą Bożej Woli i do tego został posłany, a ponadto jest obleczony w Miłość, jaką Bóg Ojciec nas darzy i jeśli by taki Anioł do nas nic nie czuł sam z siebie, to przez wzgląd na Boga Stworzyciela stara się wypełniać swoją rolę doskonale. Do grona osób, które były w bliskim kontakcie z Aniołami Stróżami można zaliczyć św. Bernarda z Clairvaux, św. Stanisława Kostkę, św. Franciszka Salezego, św. Jana Bosko, czy św. o. Pio. Są także prości ludzie obdarzeni wyjątkową łaską i mają silne doświadczenie obecności Anioła Stróża. Takim przykładem jest mój św. p.  dziadek Józef. Gdy już ch

Właściwe proporcje

  Tak sobie myślę, że wielu ludzi spieszy się nauczać innych i uchodzić za mędrców i ekspertów zbyt pochopnie i zbyt szybko robiąc przez to wiele zamieszania i zła. „Jezus przez 30 lat był posłuszny, przygotowywał się do swojej misji, przez trzy lata nauczał, przez trzy godziny odkupił świat.” (za Abp F.Sheen'em) I to są właściwe proporcje. Michał Anioł, zanim podczas nauki dostał swój ukochany kawałek marmuru do wyrzeźbienia, nie rozumiał dlaczego nie może od razu robić to, co kocha. Musiał przejsc przez żmudny etap rysunku, rzeźbienia w glinie, planowania rzeźby. Dopiero po długim czasie jego mistrz zdecydował, że jest gotowy i na tyle dojrzały, by przystąpić do dzieła. Nie dlatego, że artysta nie miał talentu, ale dlatego, że musiał nauczyć się pokory, posłuszeństwa, poszerzyć światopogląd i przejsc przez wszystkie etapy rozwoju artystycznego.

O Miłości słów kilka

  Gdybym...posiadał wszelką wiedzę i wszelką wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym NICZYM". Mój ukochany hymn o miłości... Wychowałam się na nim przez moje nastoletnie czasy. Można być wybitnym intelektualistą, rozwijać się wszechstronnie i pogłębiać swoją wiedzę. Można błyszczeć na wykładach, przed kamerami i mikrofonami. Można być duszą towarzystwa, bawić innych i pompować swoje ego. Można...wiele rzeczy, ale tylko o jedno zapyta nas kiedyś Pan podczas osobistego tet'a'tet. Zapyta: czy kochałeś i byłeś wierny. Nic nie liczy się w życiu tak bardzo jak MIŁOŚĆ. Ta otrzymana od Niego bezinteresownie i równie bezinteresownie rozdana. Człowiek światowy owszem widzi miłość, ale raczej tę własną, lub miłość elegancką, pachnącą, imponującą i na poziomie...zasłania sobie oczy i zachwyca się fałszywą miłością, która jest niezwykle pociągająca. Na chwilę. Miłość trudna, wymagająca wyrzeczeń, która wyciska czasem łzy nie jest atrakcyjna w oczach światowca. Ś

Dawne zwyczaje licealistów

  Gdy w latach 80-tych chodziłam do liceum - codziennie przed lekcjami wpadałam do kościoła Matki Bożej Śnieżnej przy klasztorze SS Miłosierdzia (potocznie zwanych Szarytkami), trochę jak to wpada się do kuchni po kanapki i przywitać się z mamą. Zaglądało nas tam wielu licealistów, by przed lekcjami oddać cały swój dzień Bogu. Wchodziliśmy i wychodziliśmy jak mrówki, które krążą przy mrowisku. W małym, ciasnym przedsionku klęczało zawsze po kilka osób. Jakie łaski wypraszaliśmy wtedy? Sami nie wiemy do tej pory. Przypuszczam, że nie tylko łaski na dany dzień, ale na wiele lat do przodu. Efektem tych wizyt był szacunek dla starszych, nawet starszych kolegów ze szkoły, wytrwanie w dobrym i zachowanie zasad moralnych, pomimo niesprzyjających okoliczności, podchodzenie do życia, rozwoju i nauki z powagą i odpowiedzialnością. Dodam jeszcze, że wtedy religia była w pełni dobrowolna i uczęszczaliśmy (w komplecie- prawie całą klasą) na lekcje religii w punkcie katechetycznym. Nikt nas nie goni