Język Mordoru

Do tych którzy czytali Władcę Pierścieni: pamiętacie tę scenę, gdy na naradzie u Elronda w sprawie wyprawy w celu unicestwienia pierścienia Gandalf użył języka Mordoru - czarnej mowy? Pamiętacie reakcję uczestników spotkania?

"Zdumiewająca zmiana zaszła w głosie Czarodzieja. Zabrzmiał on nagle groźnie, potężnie, twardo jak kamień. Jak gdyby cień przesunął się przez tarczę słoneczną, cały ganek na mgnienie oka zaległa ciemność. Wszystkich dreszcz wstrząsnął, elfy zaś pozatykały uszy.
- Nigdy jeszcze nikt nie ważył się w Imladris wymówić słowa w tym języku, Gandalfie Szary! - powiedział Elrond, kiedy cień pierzchnął, a zebranym dech wrócił w piersi.
- Miejmy nadzieję, że nigdy więcej i nikt tym językiem tutaj nie przemówi - odparł Gandalf. - Mimo to nie będę cię, Elrondzie, przepraszał za to, co zrobiłem. Jeśli bowiem ta mowa nie ma rozbrzmiewać wkrótce po wszystkich zakątkach zachodu, musicie wyzbyć się wszelkich wątpliwości i być pewni, że Czarodziej nie omylił się co do tego Pierścienia: to jest klejnot Nieprzyjaciela, zawierający jego przewrotną moc; w nim jest zaklęty sekret jego dawnej potęgi."


Wstrętny język, którego wystrzegali się w powieści wszyscy bohaterowie o pięknych duszach.

My także mamy taką czarną mowę. Niecenzuralne słowa weszły w nasz słownik, przynajmniej od czasu do czasu, a u niektórych tak wrosły w codzienne życie, że stały się niezauważalne. Zwykle używa się tych słów w zburzeniu, irytacji, złości. Czy sprawiają, że jest Ci lżej, lepiej? Raczej nakręcają i utrwalają taki stan ducha, stajesz się jeszcze bardziej wnerwiony, sypiesz "łaciną" jak z rękawa nie zważając na okoliczności i audytorium.

Słuchają tych słów małe dzieci, z lubością posługuje się nimi młodzież, rosną oswajając się z nimi, jak z czymś naturalnym, w pełni akceptowalnym przez rodziców, rodzinę.

Mordor jest obrazem piekła i mocy piekielnych. Czarna mowa, to ta, którą posługiwał się Sauron i jego słudzy. Nasza "czarna mowa" także nie służy niczemu dobremu. Nie wychwala Boga, nie buduje dobra, nie pobudza do miłości i nie jednoczy ludzi.

Czytałam niedawno wywiad z ks egzorcystą Michałem Olszewskim. Mówił on tak:
"Zły duch nie wypowie zdania, żeby nie przekląć. I nieważne, w jakim języku mówi. Dlatego aż przechodzą mnie ciarki, kiedy słyszę, że ktoś używa wulgaryzmów, bo to po prostu język złego ducha. Oczywiście, nie jest to jednoznaczne z opętaniem, ale uważam, że nie powinniśmy używać języka, który jest właściwy dla diabła."

Nie powiem, że nie wywarły te słowa na mnie dużego wrażenia. Od tego czasu pracuję nad sobą, by nie używać języka nieprzyjaciół.

Usta Saurona (znalezione w sieci)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Po czym poznać, że się kochają?