Posty

Dzień Ojca

 Na Dzień Ojca zostawię Wam tu j eden z piękniejszych dialogów prostego, niewykształconego ojca z dorosłym wykształconym synem: - Podobno spotkałeś swojego bohatera... - powiedział ojciec. - Posłuchaj, wiem że nie zgadzamy się w pewnych sprawach - odparł syn. - Prawie w niczym się nie zgadzamy. Ale wierzę, że mogę dojść do czegoś na tym świecie. I to nie dlatego, że jestem inny niż ty tato, tylko dlatego, że jestem taki sam. Potrafię być tak samo uparty i tak samo twardy. - Mam nadzieję, że mogę być tak dobry jak ty. Oczywiście dr von Braun to wielki uczony, ale nie on jest moim bohaterem. - dokończył wypowiedź. Cytat z filmu „Dosięgnąć kosmosu”. Tatusiowie są różni. Jedni to super kumple do zabawy, inni bez podejścia do dzieci, zamknięci w świecie dorosłych, jakby sami nigdy nie mieli dzieciństwa. Nie są to jednak cechy, które przeważają o ich relacjach z dziećmi. Gdy dzieci są małe, wożą je na grzbietach, chodząc na czworakach, bawią się w konia, osła, lub inne zwierzę, podrzucają wy

Ludzie potrzebują czasu

Obraz
  Ludzie potrzebują czasu. Chcielibyśmy, żeby zachowali się jak automaty na zasadzie tak-tak, nie-nie, polecenie- wykonanie, pytanie-odpowiedź, aby efekt był natychmiastowy.. Człowiek to struktura złożona, pełna ukrytych krajobrazów, niedostępnych dla innych ludzi, a nawet i dla siebie samego. Na krajobraz składają się życiowe doświadczenia, zranienia, problemy z komunikacją, nieumiejętność działania pod presją, nieodporność na atak, czy stres. Jeśli damy komuś czas na zastanowienie się, podjęcie decyzji, dojrzewanie, chodzenie z problemem przez jakiś okres, oswajanie się z tematem - dorośnie do dojrzałej decyzji, do spokojnej rozmowy, a nawet do wykazania się inicjatywą z własnej woli. Oceni sytuację i problem bardziej obiektywnie, niż gdyby miał działać w emocjach. Bóg uczy mnie cały czas poprzez interakcje z ludzi i różne sytuacje jak bardzo jest to ważne. Jak bardzo myliłam się co do osób i spraw, działając pod wpływem impulsu i złości. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna jeś

Uciekam

Obraz
Uciekam od takich „ja”, które za wszelką cenę i koniecznie musza przyciągnąć uwagę innych, takich „ja”, które skupiają wokół siebie fanów i grono wielbicieli, takich, którzy niby pokorni ze wzrokiem przykutym do świętego obrazka, ale jak tylko go stracą z oczu, zanadto interesują się „troskliwie” i „po matczynemu” problemami innych, chcąc dobrotliwie zbawić cały świat, nie zauważając własnego podwórka. Uciekam od współczesnych „zbawicieli”, charytatywnych działaczy i miłosiernych lanserów. Tych poważanych, którzy mają „szacunek w różnych kręgach”. Uciekam też od takiej siebie samej. Poszukuję natomiast tych cichych, którzy nie chcą się wybijać, tych, na drugim planie, którzy obdarzą szczerym i nieśmiałym uśmiechem, tych niedowartościowanych i niepewnych swojej niepowtarzalności, ale znających słowo „bezinteresownosc”. Jakoś tak przy nich oddycha się czystym powietrzem, pełną piersią w poczuciu wolności. Im właśnie jestem wdzięczna za ich autentyczność i bliskość.

Dzieci i młodzież z syndromem pandemii

  Ociężałe, bez ruchu fizycznego, znudzone. Siedzące przed komputerami po 6 godzin lekcyjnych i odrabiające zadania domowe przez kolejne 2-3 h. Niechętnie wychodzą do rówieśników, rzadko wychodzą na spacer, czy do bibliotek. Nie rozwijają zainteresowań ani więzi międzyludzkich w stopniu, który jest odpowiedni dla ich wieku. Samotne, skazane na monitor jeszcze bardziej niż dotychczas. Z przekrwionymi oczami i syndromem suchego oka. Zmęczone bardziej, niż ich zapracowani rodzice. Licealiści i studenci bez przyjaźni i relacji, bo te najfajniejsze lata upłynęły im na zdalnych... Nauczanie dzieci z syndromem pandemicznym jest koszmarem. Dlaczego? Najczęściej dziecko ułatwia sobie życie i idzie na skróty. Jeśli można odpisać - odpisuje, jeśli można znaleźć gotowca w necie - znajduje. Poziom nauczania zdalnego jest poziomem gotowców z internetu i zadań znalezionych na „zadanepeel”. Dzieci z syndromem pandemicznym zostawione samym sobie, mówiąc obrazowo, nie pójdą po chodniku, żeby nie deptać

Skarb człowieczeństwa

Obraz
  Mówi się, ostatnio, że bez pszczół pomrzemy. I to bardzo słuszne stwierdzenie. Ja natomiast uważam, że bez dzieci będziemy trwać w pogłębiającym się smutku i de facto staniemy się społecznością starców, ale ja nie o tym. Dzieci mają w sobie takie zasoby energii, które rozpierają je od środka, że nie potrafią trwać dłuższy czas w przygnębieniu. Ich żywotność jest tak wielka, jak w przypadku roślin, które budzą się na wiosnę i tłoczą życiodajne soki z korzeni do łodyg. Nie da się tego powstrzymać, jak nie da się ujarzmić energii dziecka. My, dorośli mamy tendencję do popadania w długotrwałe stany zwątpienia, depresji, załamania. Czasem nie potrafimy z tego się podnieść. Dzieci naturalnie otrząsają się z pyłu, wstają z upadku i pędzą do przodu. Są autentyczne w radości i szczerości. Bombardują nas swoją pasją życia i działania. Rozbijają marazm i rozrywają szczelnie zapięty kaftan bezpieczeństwa. Nie tylko tym, że są radosne, ale też tym, że są roszczeniowe, czegoś ciągle chcą i domagaj

Zmartwychwstanie

Obraz
"Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia." (2Tm 1,7) Chrystus zmartwychwstał! Nie po to, żebyśmy się bali, uciekali w popłochu, chodzili podszyci strachem w obawie przed ludźmi, utratą zdrowia, życia, przyjaciół, pieniędzy, powodzenia, czy pomyślności. Asekuracja nie jest dla chrześcijan czymś właściwym. Wszyscy w Chrystusa wierzący mają otrzeć łzy, żale z serca wyrzucić, weselić się i radować ze Zmartwychwstania Pańskiego. Bóg nam dał Ducha mocy, miłości i trzeźwego myślenia. Mamy iść i głosić tę Dobrą Nowinę całemu światu, nawet jeśli wystawimy się na pośmiewisko, zostaniemy oskarżeni o różne dziwne przewinienia, które nie istnieją. "Zmartwychwstanie zaczyna wpływać na nasze życie w dniu Chrztu Świętego. Podczas tego obrzędu zanurzamy się w wodach, jak gdybyśmy byli pogrzebani w grobie dla grzechu i śmierci; wynurzając się z wody, przyobleczeni w łaskę – podstawę Bożej miłości – jesteśmy niczym Chrystus powstający z grobu w

Wielka Sobota

Bóg-Człowiek oddał życie w ręce Ojca w akcie bezgranicznego posłuszeństwa. Na Jego ciało czeka Matka stojąca pod krzyżem. I oto złożono zmaltretowane, omdlałe Ciało Syna na Jej kolanach.  Nareszcie, nareszcie może przytulić swoje Dziecko. Szła za Nim całą drogę odkąd Go pojmali. Odczuwała matczynym sercem każdy upadek. Nareszcie może zamknąć Jego ciało w swoich objęciach. W Maryi żyje przecież ciągle wspomnienie, jak kołysała na tych kolanach Jezusa jako niemowlę , czuła jego zapach, widziała, jak rozpiera Go energia. Jej dłonie jeszcze niedawno pieściły Maleństwo, gładziły po głowie Młodzieńca, tuliły się do dorosłego Mężczyzny. A teraz leży martwy, bezbronny, sponiewierany rękami złych ludzi. Pod powiekami przesuwają się ciągle obrazy ostatnich sekund pod krzyżem. Ostatnie spojrzenie Jezusa na Jana, na Nią, ostatnie słowa, ostatnie rozpaczliwie samotne westchnienie ...  Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił ... Ten miecz, piąty miecz, wbity prosto w Matczyne serce, bolał najmocniej