Cudowna linka holownicza

Postanowiliśmy w przypływie wewnętrznego ponaglenia ponadrabiać zaległości w odpoczynku podczas ferii i ruszyliśmy na stok, przy okazji zahaczając o piękne lodospady w Rudawce. Mąż wlókł nas do tej Rudawki po zapadłych wiochach. Tak to jest, jak się zbytnio ufa GPSowi. Miejsce docelowe: PGR w Rudawce. Gdy z każdym kolejnym kilometrem czułam, że szczęka rozregulowała mi się w zawiasach, ujrzałam krowy. Jest! Piękne stado czerwonych krów pieściło moje oczy. Ponadto duża ilość zaparkowanych aut przy drodze potwierdzała znalezisko. - O! Zaparkujemy tutaj. - zadecydował mój ślubny i w momencie, gdy skręcał kierownicą poczułam, że będzie źle. Przekonany, że nasze auto umie jeździć po pionowej ścianie, gdy trzeba, wjechał na muldę, zmrożonego na przydrożnej fosie, śniegu. Auto zawiesiło się na podwoziu, a koła wesoło obracały się w powietrzu... By ratować sytuację mąż rzucił się do bagażnika. Z braku innych przydatnych akcesoriów pochwycił deskę snowboardową i............nuże oną desk...