Luźne myśli na okoliczność rocznicy :)

Nie jestem ekspertem od małżeństw i nie mam recepty na super szczęśliwe małżeństwo.

W myśl zasady : "każdy orze, jak może" staramy się przeżyć każdy dzień razem z dobrym finałem.
PO 24 latach wspólnego życia ludzie się już chyba siebie nauczyli, poprzejmowali wzajemnie swoje nawyki i przesiąkli sobą na wskroś .... jeżeli się kochają. I nawet, jeśli zdarzają się różne gorsze epizody, nie trwają krótko, a człowiek tęskni do tych momentów, gdy było super i dąży do poprawy tego, co się popsuło. Podobnie, jak ze spowiedzią. Jaką mamy relację z Bogiem, taką mamy relację z małżonkiem.

Szczęśliwe katolickie, małżeństwo opiera się na wierze w Boga i ciągłej poprawie oraz na WOLI bycia razem aż do końca. Wola jest nadrzędna względem uczucia, czy emocji i ona jest główną składową słowa "MIŁOŚĆ".

Życiu szczęśliwego małżeństwa stale towarzyszą krzyże, potknięcia, a nawet upadki. Nie oznacza to, że przestało być szczęśliwe. Człowiek zniesie wiele od świata, gdy ma w domu wsparcie, gdy żona rozumie sytuację męża, gdy z empatią stara się pomagać mu w niesieniu jego krzyża. Żona jest szczęśliwa nie dlatego, że ma mniej trosk, ale, że czuje się kochana, bo mąż dba o nią, docenia jej pracę, pomaga jej w obowiązkach, wysłucha i poświęca jej czas.

Złote zasady (które są uniwersalne, ale nie zawsze się o nich pamięta w emocjach), jakie sprawdziły się u nas to:
1) przy trudnej rozmowie lepiej siedzieć, niż stać
2) lepiej słuchać, niż wylewać potoki słów z pretensją
3) lepiej przemyśleć swoje racje, wyciszyć emocje i wrócić do rozmowy po jakimś czasie
4) lepiej zmówić różaniec, niż myśleć źle o współmałżonku i rozpamiętywać negatywne myśli, dając upust narastającej złości

Generalnie, jak to mówią: "lepiej zapobiegać, niż leczyć" . Lepiej dbać i pielęgnować, niż potem ratować lub wskrzeszać.
Niektórzy skarżą się na rutynę w związkach.

Rutyna bywa także święta i piękna, jeśli jest zadbana. Rutynowy uśmiech, całus, przytulenie, słowo troski i miłości są ŻYWE, jeśli czyni je się świadomie i z miłością (podobnie jak z czytaniem  - możesz czytać bezmyślnie, lub czytać ze zrozumieniem).
Rutyna dwudziestu czterech lat.
- Mało poświęcamy sobie ostatnio czasu - spojrzałam na męża podczas zakupów w kolejce po mięso. - Mniej rozmawiamy. - dodałam
- Masz rację kochana - odpowiedział. - Trzeba wrócić do długich spacerów z psem.

Założenia, nawet najlepsze codziennie gdzieś tam nam umykają. To zupełnie normalne i ludzkie. Ale trzeba często sprawdzać, w którym miejscu aktualnie jesteśmy, żeby zaniedbania nie przekształciły się w złe nawyki, a te nie wrosły korzeniami w związek jak chwasty, rozsadzając go od środka.

Mówi się tyle o nowoczesnych formach związków. Prawdą jest, że wartości takie, jak wiara, miłość i wierność są ponadczasowe. Nie ulegają modom i trendom, a ich definicje nie podlegają zmianie, ani modyfikacji. Są punktem odniesienia i weryfikują naszą rzeczywistość.

I każdy może udowadniać, że sytuacja..., że coś wygasło..., że coś tam. Czasem zwyczajnie ludzie się nie starają.

W ciągu mojego życia zawodowego zauważyłam jedną prawidłowość. Gdy ludzie wyjeżdżają w delegacje, spotkania firmowe, pojawia się alkohol, rozluźnienie, impreza firmowa, tańce i pojawia się ochota na przelotny seks. Gdy wytrzeźwieją, nagle zdają sobie sprawę, że coś złego się wydarzyło, co zbezcześciło ich życie małżeńskie na zawsze. Tego brudu już nie zmyjesz. Zostaje w pamięci na zawsze.
Gdy się nie pilnujesz, gdy przesadzasz z alkoholem, gdy nie posiadasz samokontroli - zły duch nie próżnuje. On czeka, by działać.

Dlaczego tak bardzo zależy mi na czystości przedmałżeńskiej moich dzieci? Mogę śmiało im powiedzieć, że się opłaca i posłużyć własnym przykładem. To dobry początek wszystkiego.

Coroczne powroty do dnia ZERO są coraz bardziej wzruszające. Samodzielny wystrój sali w łańcuchy i ozdoby z falowanej bibuły, dmuchanie balonów, placki od znajomej pani, wędlina prosto ze sklepu firmowego, w którym pracowałam, suknia ślubna, która krawcowej nie wyszła i przyszła teściowa przerabiała ją w ostatniej chwili. Zdjęcia od fotografa gorsze, niż te, które zrobił nam amatorsko 12-letni brat.

Generalnie totalna improwizacja, spontan, które trwają do dzisiaj! Wróć! Nie improwizacja i spontan, lecz zaplanowane działanie Szefa! :)





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Maryja - Królowa Polski