Kraj Maryi

W dniu 11 listopada, jak i podczas wszystkich świąt narodowych zastanawiamy się nad tym, czym jest dla nas  ojczyzna, czy to słowo dla nas coś znaczy, czy może jest już w dobie globalizacji przebrzmiałe.
Nie ma się co czarować, przebrzmiewa ono w kolejnych młodych pokoleniach. Prawnuki nie
pamiętają pradziadków i prababć, którzy oddawali życie za Polskę, nie przywiązują wagi do symboli
narodowych. Nad ojczyznę cenią sobie wyjazd za granicę, by się tam kształcić, pracować i tam
układać sobie życie. Słowo „ojczyzna” staje się pustym sloganem, wspominanym tylko przy okazji
świąt państwowych. Trudno się dziwić.
Młodość nie potrzebuje socjału, żeby żyć na garnuszku państwa. Młodość potrzebuje rozwijać
skrzydła, sięgać chmur, zdobywać to, co do tej pory niezdobyte i iść w nieznane, by okiełznać swój
świat. Nie zatrzymają jej obietnice ileś tam plus.
Pokolenie socjalistów wychowało pokolenie współczesnych 40-50 latków, którym za wszelką cenę
starało się zapewnić rodzinie byt w trudnych czasach komuny, gdy na półkach nie było nic, prócz
octu. Postkomunistyczne pokolenie starało się jak mogło, by „łyknąć” świata, wyrwać się z niewoli
granic państwa w czasach, gdy obowiązywały wizy, zakładało własne biznesy i dorabiało się,
korzystając z okazji, jaką dawała gospodarka raczkującego kapitalizmu.
Współczesne dzieci i młodzież to efekt owego zachłyśnięcia się ich rodziców światem. Przy całym tym
zachwycie namiastką wolności nasze pokolenie zupełnie zapomniało o tym, by wpajać dzieciom
wartości takie, jak Bóg, honor i ojczyzna. Zredukowano ilość godzin historii w szkole, a i treści uczone przez nauczycieli nacechowane były i są sympatiami światopoglądowymi a to na lewo, a to na prawo.
W rezultacie współczesne pokolenie młodych samo odkrywa, czym jest ojczyzna, obnosząc się z
koszulkami patriotycznymi i uczestnicząc w Marszach Niepodległości. Są też tacy, co plują ojczyźnie w twarz, złorzecząc, bezczeszczą flagę Polski, nurzają ja w fekaliach i palą na stosie w hołdzie
kosmopolitycznej poprawności.
Potrzeba nam stale wyjaśniać młodym, czym dla Polaka powinien być naród, ziemia ojczysta, i jeśli
nie z miłości do kraju, to z szacunku dla pokoleń rodaków, których miliony na przestrzeni dziejów
walczyło i oddało życie za wolność.
Polacy nie potrafią pielęgnować i poszanować wartości, jakie poprzednie pokolenia wypracowały.
Nasze rządy nie potrafią docenić rozwoju polskiej myśli naukowej, ani zatrzymać i rozwijać wartości
intelektualnych, które umykają przy nadarzającej się okazji za granicę – trudno się też temu dziwić.
Generalnie nie umiemy się sobą rządzić ani gospodarzyć.
Przeczytałam kiedyś u Waldemara Łysiaka świetne stwierdzenie. Polacy funkcjonują w dwóch
trybach: normalnym i cudownym, z czego przeważa tryb normalny.
Normalnym – z opresji wyciąga ich Matka Boża, cudownym – radzą sobie jakoś sami.
To prawda. Polskość jest zrośnięta z kultem Maryi od wieków. Nie na darmo możemy nazywać
Matkę Bożą Królową Polski. Sam ten tytuł Maryja niejako nadała sobie sama.
Z taką bowiem prośbą zwróciła się osobiście do włoskiego jezuity Juliusza Mancinelli z Neapolu w
1608 roku. Świadectwo zakonnika stało się znane w Polsce i zapadło w świadomość Polaków. Maryja
sama chce być Królową Polski i chce, by Polska była jej Królestwem. „ Dlaczego nie nazywasz Mnie
Królową Polski? Ja to królestwo bardzo umiłowałam i wielkie rzeczy dla niego zamierzam, ponieważ
osobliwą miłością do Mnie płoną jego synowie.”

Jest to jedyny przypadek, że Maryja ogłasza się sama Królową konkretnego państwa.
Pierwsza polska metropolia utworzona w roku 1000 ze stolicą w Gnieźnie miała za patronkę Matkę
Bożą. Wielu władców Polski na przestrzeni dziejów czciło Maryję w wyjątkowy sposób. Już Bolesław
Chrobry ufundował w Sandomierzu kościół pod wezwaniem Matki Bożej, natomiast Władysław
Herman, uleczony cudownie przez Matkę Bożą, ku Jej czci wystawił świątynię w Krakowie. Dokończył ją król Władysław Jagiełło. Król Zygmunt I Stary przy katedrze krakowskiej ufundował kaplicę ku czci Najświętszej Maryi Panny. Kto z wie, że Bolesław Wstydliwy wprowadził zwyczaj odprawiania Rorat w Adwencie, albo, że Jan III Sobieski i Stefan Batory modlili się na różańcu? Król Michał Korybut Wiśniowiecki w testamencie napisał: „Najświętszej Maryi Pannie, Patronce mojej od pierwszego dzieciństwa, składam największe dzięki, że mi była przez całe życie pomocą, ratunkiem i obroną”. Król Zygmunt III przed każdym świętem Matki Bożej pościł i przystępował do Sakramentów świętych.
Nawet marszałek polski, Józef Piłsudski, miał nad swoim łóżkiem wizerunek Matki Bożej i
prawdopodobnie ta cześć dla Maryi uchroniła go przed wiecznym potępieniem.
Władców naśladowało polskie rycerstwo. Pod Grunwaldem rycerze szli w bój z pieśnią "Bogurodzica" na ustach.
Na zbrojach polskiej husarii umieszczano ryngrafy Matki Bożej. Pod Wiedniem polskie wojsko
wyruszało do ataku z okrzykiem: Maryja! A cudowną obronę Warszawy przed bolszewikami
przypisuje się Matce Bożej.
Po obronie Jasnej Góry przed Szwedami, 1 kwietnia 1656 roku w katedrze lwowskiej przed
cudownym obrazem Matki Bożej Łaskawej, w czasie Mszy św. król Jan Kazimierz zszedł z tronu, złożył berło i koronę, padł na kolana przed wielkim ołtarzem i złożył ślubowanie. Ogłosił wtedy Matkę Bożą szczególną Patronką Królestwa Polskiego. Przyrzekł szerzyć Jej cześć, ślubował wystarać się u Stolicy Apostolskiej pozwolenie na obchodzenie Jej święta, jako Królowej Korony Polskiej. Po Mszy świętej, przed wystawionym Najświętszym Sakramentem odśpiewano Litanię do Najświętszej Maryi Panny, a przedstawiciel papieża odśpiewał trzy razy nowe wezwanie: „Królowo Korony Polskiej, módl się za nami".
Maryja jest czczona w wielu sanktuariach w kraju. Czuwa nad duchowym życiem Polaków, ale także
nad całym naszym krajem, interweniując w sytuacjach kryzysowych. Dzięki Jej orędownictwu
możemy cieszyć się wolnością.


Zakończę słowami Jana Mosdorfa: "Dostaliśmy Polskę z rąk poprzedników i mamy ją przekazać
następcom. Przed Bogiem odpowie każdy z nas osobiście za to jaką ją oddał: większą czy mniejszą,
lepszą czy gorszą, silniejszą czy słabszą".

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Po czym poznać, że się kochają?