Posty

Zmartwychwstanie

Obraz
"Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia." (2Tm 1,7) Chrystus zmartwychwstał! Nie po to, żebyśmy się bali, uciekali w popłochu, chodzili podszyci strachem w obawie przed ludźmi, utratą zdrowia, życia, przyjaciół, pieniędzy, powodzenia, czy pomyślności. Asekuracja nie jest dla chrześcijan czymś właściwym. Wszyscy w Chrystusa wierzący mają otrzeć łzy, żale z serca wyrzucić, weselić się i radować ze Zmartwychwstania Pańskiego. Bóg nam dał Ducha mocy, miłości i trzeźwego myślenia. Mamy iść i głosić tę Dobrą Nowinę całemu światu, nawet jeśli wystawimy się na pośmiewisko, zostaniemy oskarżeni o różne dziwne przewinienia, które nie istnieją. "Zmartwychwstanie zaczyna wpływać na nasze życie w dniu Chrztu Świętego. Podczas tego obrzędu zanurzamy się w wodach, jak gdybyśmy byli pogrzebani w grobie dla grzechu i śmierci; wynurzając się z wody, przyobleczeni w łaskę – podstawę Bożej miłości – jesteśmy niczym Chrystus powstający z grobu w

Wielka Sobota

Bóg-Człowiek oddał życie w ręce Ojca w akcie bezgranicznego posłuszeństwa. Na Jego ciało czeka Matka stojąca pod krzyżem. I oto złożono zmaltretowane, omdlałe Ciało Syna na Jej kolanach.  Nareszcie, nareszcie może przytulić swoje Dziecko. Szła za Nim całą drogę odkąd Go pojmali. Odczuwała matczynym sercem każdy upadek. Nareszcie może zamknąć Jego ciało w swoich objęciach. W Maryi żyje przecież ciągle wspomnienie, jak kołysała na tych kolanach Jezusa jako niemowlę , czuła jego zapach, widziała, jak rozpiera Go energia. Jej dłonie jeszcze niedawno pieściły Maleństwo, gładziły po głowie Młodzieńca, tuliły się do dorosłego Mężczyzny. A teraz leży martwy, bezbronny, sponiewierany rękami złych ludzi. Pod powiekami przesuwają się ciągle obrazy ostatnich sekund pod krzyżem. Ostatnie spojrzenie Jezusa na Jana, na Nią, ostatnie słowa, ostatnie rozpaczliwie samotne westchnienie ...  Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił ... Ten miecz, piąty miecz, wbity prosto w Matczyne serce, bolał najmocniej

Wielki Piątek

Obraz
Bóg-Człowiek przebył drogę na Golgotę dźwigając w skrajnym wyczerpaniu ciężki krzyż. Nie otaczali go mili ludzie, palący się do pomocy i obrony. Otaczało Go zło wcielone. Można pokusić się o stwierdzenie, że szatan, korzystając z okazji, by tryumfować w ludziach, tak zatruł umysły oprawców, że ze zdwojoną złością wyżywali się na Boskiej Niewinności. Katowany, wyszydzany, opluwany i pohańbiony Baranek bez skazy, przez tych, których stworzył i ukochał.  Liturgia Wielkiego Piątku rozpoczyna się przy ołtarzu obnażonym, bez obrusów i ozdób.  Nagi ołtarz symbolizuje odarcie z szat Chrystusa. Ogołocenie Pana z odzienia ma bardzo ważny wydźwięk metafizyczny.  "Kalwaria jest obecna w każdym miejscu i w każdym czasie. Aby dać temu dowód, nasz Pan, gdy wspiął się na wzgórze Kalwarii, musiał zostać obnażony z szat: miał zbawić świat bez oznak przemijającego świata. Jego szaty należały do tamtej epoki, gdyż zdradzały, skąd pochodzi i określały Go jako mieszkańca Galilei. Dlatego też gdy Mu je

Wielki Czwartek

 Pan Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy podsumowuje swoją działalność pozostawiając niełatwą spuściznę swym umiłowanym uczniom. Chrystus umywa im nogi i tłumaczy po raz kolejny, że sensem życia Jego naśladowców jest bezgraniczna służba. Następnie zaprasza: "bierzcie i jedzcie", "bierzcie i pijcie". Te słowa brzmią w każdym kościele po dzień dzisiejszy. Bóg-Człowiek chce być w tak w naszej duszy, jak i ciele. Chce wniknąć do krwioobiegu i zasilić każdą komórkę. Rozdaje się ludziom bez reszty. Ten wieczór to nie tylko pożegnalne spotkanie. "W Wieczerniku i na Kalwarii nie było dwóch odrębnych i całkowitych ofiar złożonych przez Chrystusa. Ofiara złożona podczas Ostatniej Wieczerzy, była ofiarą odkupieńczą, a ofiara złożona na Krzyżu była kontynuacją i dopełnieniem ofiary z Wieczernika. Wieczerza i Krzyż tworzą jedną, doskonałą ofiarę." (abp Fulton Sheen).  Po wieczerzy Chrystus kieruje swoje kroki do ogrodu oliwnego. Liczył na obecność i wsparcie wybranych uc

Gdy żyjesz w ciszy ...

Obraz
  Gdy żyjesz w ciszy... bez huczącej ciągle muzyki w tle... bez telewizora ogłupiającego reklamami, naciąganymi i podrasowanymi informacjami, często mijającymi się z prawdą, bez stacji telewizyjnych, cynicznie skłócających i polaryzujących społeczeństwo... bez tv show odzierających często ludzi z godności... Wtedy łatwiej usłyszeć pytanie dziecka, zrozumieć małżonka. Łatwiej pozbierać myśli i posłuchać głosu sumienia. Nawet fajniej jest się posprzeczać. Przynajmniej jest to coś autentycznego i normalnego w tym chaosie, jaki funduje nam obecny świat. Zamiast tego można wyjść na spacer, wsłuchać się w szum wiatru, śpiew ptaków. Napotkać parkę państwa Bocianów, wracających na stare śmieci. Warto spróbować. W ciszy to nawet krzyż dźwiga się lepiej, świadomie...

Upoważnienie in blanco

Obraz
  Niejedna osoba z natury jest uporządkowana, pedantycznie rutynowa, proceduralna i lubi poruszać się po wyznaczonych i udeptanych ścieżkach. Daje to poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji, a wyjście na lody albo na zakupy, czy wyjazd na wakacje to istne szaleństwo. Punktualność, dokładność i skrupulatność to cechy główne. Każde odstępstwo jest czymś, co wytraca je z równowagi i rozprasza. Modlisz się, poruszając się w tym swoim świecie, o zmianę, ale w sumie taką „dobrą zmianę”. Powolną, stopniową i leniwie nieśpieszną. Chcesz, żeby znikły twoje wady albo złe nawyki, albo nawet ambitnie pragniesz przebudowy sposobu myślenia. Przedstawiasz Panu Bogu swoje postulaty i założenia, mając w tyle głowy opracowany projekt spokojnych etapów. Pan Bóg słucha, docenia szczytne zamysły i słuszne plany odmiany, pamięta, że co roku plany układają się podobnie i przynoszą mizerne efekty. Wtedy, po dość cierpliwym i długim oczekiwaniu, wkracza On. Nie z ciepłym zefirkiem, nie z orzeźwiającą bryzą, ale

Listy do św. Józefa

Obraz
Usłyszałam niedawno  przy spowiedzi takie słowa: "Powierzaj sprawy rodzinne św. Józefowi. Wszelkie dylematy wychowawcze, trudne do rozwikłania problemy, skomplikowane decyzje i sytuacje. Wiesz, Pan Bóg nie oddałby swojego Syna pod opiekę byle kogo. To prawdziwy klejnot." Wydawałoby się, że św. Józef to taki święty przeciętny. Nie jest jednym z głównych bohaterów Nowego Testamentu, a Jego rola w życiu Jezusa pozostaje w ukryciu. Pamiętam zasłyszane kiedyś słowa wyjaśnienia, na czym opierała się świętość św. Józefa. Na trzech sprawach: Miał Boga w sercu Robota paliła Mu się w rękach. Trzymał język za zębami. Tak - dyskretna siła działania bez słów. Św. Józef to pokorny mocarz, którego moc zaklęta jest w ciszy. Słuchał, niewiele mówił, wypełniał Boże polecenia i nakazy. Z jego mądrości i doświadczenia korzystał sam Jezus Chrystus. Był wierny i konsekwentny w swoim postępowaniu i wypełnianiu woli Bożej. Św. Józef działa i teraz, nieprzerwanie. Nie tylko wyprasza łaski jako orędow