Posty

Zakazy i nakazy

  Czy da się nastolatka do czegoś zmusić albo coś mu zakazać? Oczywiście! Ale jaka będzie z tego korzyść i nauka? Mizerna. Nie jest to wychowanie w wolności, nastolatek nie będzie mieć przekonania o suwerenności decyzji i poczucia, że jego wola została zachowana i poszanowania. Niewolnik, który wykonuje narzucane mu zadania nie utożsamia się z nimi, ale przy nadarzającej się okazji zechce uciec, zerwać z takim życiem i wyzwolić się spod ciemiężcy. Z nastolatkiem jest podobnie. Szuka własnego miejsca w świecie, poszukuje własnej tożsamości i, jeśli jest zmuszany, zaczyna kombinować. Próbuje wieść podwójne życie - na pokaz - dla rodziców i własne prywatne, często zupełnie odmienne. Jesli nie będzie przekonany do słuszności tego, do czego musi się dostosować, nie przyjmie tych praktyk i decyzji, jako własne i zdystansuje się do nich. Spokojne rozmowy, trafna argumentacja, poparta przykładami, przytoczenie błędów popełnionych przez młodego człowieka są najlepszym sposobem wychowania ...

Nieidealni

Obraz
  Nie musimy być idealni. Trzeba uwolnić się od myślenia, że wszystko, co robimy ma być idealnie zaplanowane, wykonane w 100 procentach. Możesz pójść miedzy ludzi nieumalowana, niekoniecznie idealnie uczesana, bez "zrobionych" paznokci. Twój strój nie musi być idealnie dopasowany do ciała ani skomponowany jako całość, a dziecko przeżyje bez markowych ciuchów. Twój dom nie musi być wymuskany ani kryształowo czysty, a zasłony i firanki wytrzymają bez ciągłego prania, tak jak okna bez ciągłego mycia. Wśród całego świata, przy wysoko postawionej poprzeczce tak zawodowej, jak i domowej, nie będziesz w stanie w pełni sprostać wymaganiom, nawet jeśli będziesz starać się „na maksa”. Z czasem, zmęczona i zniechęcona zauważysz, że twoje marzenia nie są twoimi, twoje dni także twoimi nie są. Świat i ludzie, nawet najbliżsi potrafią zawłaszczyć wszystko. - Mamo, a jak chciałabyś spędzić wolny czas? O czym marzysz? Czasem ciężko odpowiedzieć na takie pytanie poza stałym i koronnym stwierd...

Dzień Ojca

 Na Dzień Ojca zostawię Wam tu j eden z piękniejszych dialogów prostego, niewykształconego ojca z dorosłym wykształconym synem: - Podobno spotkałeś swojego bohatera... - powiedział ojciec. - Posłuchaj, wiem że nie zgadzamy się w pewnych sprawach - odparł syn. - Prawie w niczym się nie zgadzamy. Ale wierzę, że mogę dojść do czegoś na tym świecie. I to nie dlatego, że jestem inny niż ty tato, tylko dlatego, że jestem taki sam. Potrafię być tak samo uparty i tak samo twardy. - Mam nadzieję, że mogę być tak dobry jak ty. Oczywiście dr von Braun to wielki uczony, ale nie on jest moim bohaterem. - dokończył wypowiedź. Cytat z filmu „Dosięgnąć kosmosu”. Tatusiowie są różni. Jedni to super kumple do zabawy, inni bez podejścia do dzieci, zamknięci w świecie dorosłych, jakby sami nigdy nie mieli dzieciństwa. Nie są to jednak cechy, które przeważają o ich relacjach z dziećmi. Gdy dzieci są małe, wożą je na grzbietach, chodząc na czworakach, bawią się w konia, osła, lub inne zwierzę, podrzucaj...

Ludzie potrzebują czasu

Obraz
  Ludzie potrzebują czasu. Chcielibyśmy, żeby zachowali się jak automaty na zasadzie tak-tak, nie-nie, polecenie- wykonanie, pytanie-odpowiedź, aby efekt był natychmiastowy.. Człowiek to struktura złożona, pełna ukrytych krajobrazów, niedostępnych dla innych ludzi, a nawet i dla siebie samego. Na krajobraz składają się życiowe doświadczenia, zranienia, problemy z komunikacją, nieumiejętność działania pod presją, nieodporność na atak, czy stres. Jeśli damy komuś czas na zastanowienie się, podjęcie decyzji, dojrzewanie, chodzenie z problemem przez jakiś okres, oswajanie się z tematem - dorośnie do dojrzałej decyzji, do spokojnej rozmowy, a nawet do wykazania się inicjatywą z własnej woli. Oceni sytuację i problem bardziej obiektywnie, niż gdyby miał działać w emocjach. Bóg uczy mnie cały czas poprzez interakcje z ludzi i różne sytuacje jak bardzo jest to ważne. Jak bardzo myliłam się co do osób i spraw, działając pod wpływem impulsu i złości. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna...

Uciekam

Obraz
Uciekam od takich „ja”, które za wszelką cenę i koniecznie musza przyciągnąć uwagę innych, takich „ja”, które skupiają wokół siebie fanów i grono wielbicieli, takich, którzy niby pokorni ze wzrokiem przykutym do świętego obrazka, ale jak tylko go stracą z oczu, zanadto interesują się „troskliwie” i „po matczynemu” problemami innych, chcąc dobrotliwie zbawić cały świat, nie zauważając własnego podwórka. Uciekam od współczesnych „zbawicieli”, charytatywnych działaczy i miłosiernych lanserów. Tych poważanych, którzy mają „szacunek w różnych kręgach”. Uciekam też od takiej siebie samej. Poszukuję natomiast tych cichych, którzy nie chcą się wybijać, tych, na drugim planie, którzy obdarzą szczerym i nieśmiałym uśmiechem, tych niedowartościowanych i niepewnych swojej niepowtarzalności, ale znających słowo „bezinteresownosc”. Jakoś tak przy nich oddycha się czystym powietrzem, pełną piersią w poczuciu wolności. Im właśnie jestem wdzięczna za ich autentyczność i bliskość.

Dzieci i młodzież z syndromem pandemii

  Ociężałe, bez ruchu fizycznego, znudzone. Siedzące przed komputerami po 6 godzin lekcyjnych i odrabiające zadania domowe przez kolejne 2-3 h. Niechętnie wychodzą do rówieśników, rzadko wychodzą na spacer, czy do bibliotek. Nie rozwijają zainteresowań ani więzi międzyludzkich w stopniu, który jest odpowiedni dla ich wieku. Samotne, skazane na monitor jeszcze bardziej niż dotychczas. Z przekrwionymi oczami i syndromem suchego oka. Zmęczone bardziej, niż ich zapracowani rodzice. Licealiści i studenci bez przyjaźni i relacji, bo te najfajniejsze lata upłynęły im na zdalnych... Nauczanie dzieci z syndromem pandemicznym jest koszmarem. Dlaczego? Najczęściej dziecko ułatwia sobie życie i idzie na skróty. Jeśli można odpisać - odpisuje, jeśli można znaleźć gotowca w necie - znajduje. Poziom nauczania zdalnego jest poziomem gotowców z internetu i zadań znalezionych na „zadanepeel”. Dzieci z syndromem pandemicznym zostawione samym sobie, mówiąc obrazowo, nie pójdą po chodniku, żeby nie dep...

Skarb człowieczeństwa

Obraz
  Mówi się, ostatnio, że bez pszczół pomrzemy. I to bardzo słuszne stwierdzenie. Ja natomiast uważam, że bez dzieci będziemy trwać w pogłębiającym się smutku i de facto staniemy się społecznością starców, ale ja nie o tym. Dzieci mają w sobie takie zasoby energii, które rozpierają je od środka, że nie potrafią trwać dłuższy czas w przygnębieniu. Ich żywotność jest tak wielka, jak w przypadku roślin, które budzą się na wiosnę i tłoczą życiodajne soki z korzeni do łodyg. Nie da się tego powstrzymać, jak nie da się ujarzmić energii dziecka. My, dorośli mamy tendencję do popadania w długotrwałe stany zwątpienia, depresji, załamania. Czasem nie potrafimy z tego się podnieść. Dzieci naturalnie otrząsają się z pyłu, wstają z upadku i pędzą do przodu. Są autentyczne w radości i szczerości. Bombardują nas swoją pasją życia i działania. Rozbijają marazm i rozrywają szczelnie zapięty kaftan bezpieczeństwa. Nie tylko tym, że są radosne, ale też tym, że są roszczeniowe, czegoś ciągle chcą i dom...