Posty

Miłość silniejsza, niż śmierć

Obraz
Kościół obchodzi hucznie w pierwszej kolejności święto Wszystkich Świętych w niebie, a dopiero dzień później wspomina zmarłych i modli się za ich dusze. Ta kolejność jest ważna. Jesteśmy powołani do świętości, do mieszkania z Bogiem w mieszkaniach nam w niebie przygotowanych. Tę prawdę Kościół kładzie przed oczy jako pierwszą, byśmy nie zapominali w ziemskim życiu o raju, o naszym miejscu docelowym. Tam oczekuje nas Ojciec i Jego Wolą jest obcowanie z nami przez wieczność. Nieraz spoglądamy na obrazy świętych Kościoła, na ich zdjęcia i powątpiewamy, czy nasze życie będzie choć w małym stopniu takie święte. Zadaliście sobie pytanie, co było ich marzeniem i od czego oni zaczynali? Otóż, o dziwo, nie tworzyli od razu monumentalnych dzieł. Ich święte życie bazowało na podstawowych założeniach: "zdać się we wszystkim na Boga", "moim pragnieniem jest pełnić Jego wolę", "chcę oddać mu swoje życie", "pragnę kochać Ciebie Boże ponad wszystko", "Je

Historia TYLKO dla mam

Obraz
Sytuacja zmusiła mnie ostatnio, żeby zrobić zdjęcie, wiecie, takie jak do dowodu. Stanęłam przed lustrem i postanowiłam po raz drugi w moim życiu macierzyńskim wykonać pełny, kompletny makijaż. W końcu takie zdjęcie ma pofunkcjonować jakiś dłuższy czas i trzeba dobrze wyglądać, nie wywołując tłumionego śmiechu na twarzach oglądających fotografię. Wyjęłam w tym celu z szafki wszystkie specyfiki, nie spoglądając na datę ważności, żeby się nie zniechęcić. Ubrałam się zanim przystąpiłam do "renowacji elewacji", aby nie zostawić na bluzce żadnego "maźlucha" przy późniejszym wkładaniu jej przez głowę. Nałożyłam po kolei grunt, potocznie zwany fluidem. Kredką i cieniami wykoślawiłam oko a'la smokey eye, jak tylko umiałam najlepiej. A nie jest to prostą sprawą, gdy robi się to wszystko w okularach na nosie. Wyretuszowałam opadające powieki ciemniejszym cieniem, który spadając z półki rozwalił się w drobny pył  i rozsypał po płytkach. Spokojnieeeee....wzięłam g

Świetlana przyszłość Twoich dzieci

Obraz
-Ale ona pięknie śpiewa. -Serio? Zapiszę ją na lekcje wokalu. A potem na konie, rysunek, keyboard, balet i język angielski. Tak. Angielski obowiązkowo. Lekcje, lekcje, zajęcia dodatkowe. Nie idzie w szkole matematyka -lekcje, fizyka - korki. -Proszę pani, pani dziecko jest bardzo zdolne, nie trzeba mu korepetycji. -Ale przecież przynosi gorsze oceny. -Proszę zrozumieć...Korepetycje mają to do siebie, że rozleniwiają dziecko. Podaje się mu rozwiązanie na tacy, a podręcznik, ćwiczenia pachną dziewiczą i nieskalaną farbą drukarską. Dziecko musi nauczyć się samo zdobywać wiedzę. Poszukiwać, czytać, analizować, a nie tak prostacko szuflą do głowy... Gdy masz małe brzdące, każdy nowy gest budzi Twój zachwyt i marzenia. Wydajesz dziecko na świat i chcesz, by wniosło jakąś wartość w Twoje życie. Marzenia i sny o potędze... -Będzie muzykiem. Ma świetne wyczucie rytmu. -Będzie matematykiem - liczy już do 10-ciu. -Będzie architektem - ma zdolności plastyczne. -Będzie ..... nie sobą...

Relacje ze Stróżem

Obraz
Anioł Stróż - każdy z wierzących wie, że ma takiego Towarzysza "przydzielonego" od Boga i "oddelegowanego" do pomocy nam, śmiertelnikom. Nawet codziennie modlimy się z dziećmi modlitwą do Anioła Stróża. Święci wielokrotnie dawali świadectwo bardzo zażyłych stosunków ze swoim Aniołem Stróżem. Trochę to brzmi jak bajeczka, albo rzecz zarezerwowana dla osób wybranych. A jednak nie. Anioł Stróż, potężna Istota, na co dzień walczy z demonami o nasze bezpieczeństwo tak fizyczne jak i duchowe. To Ktoś bliższy nam niż rodzice i przyjaciele. To Ktoś, kto mocno przeżywa nasze głupie zachowania, łamanie Bożych praw, kombinatorstwo i lenistwo. To, wreszcie Ktoś, kto cieszy się niezmiernie z naszych sukcesów i smuci z naszych porażek. Ta chodząca nieskazitelna Świętość cały czas stoi przed tronem Boga w niebie i wpatruje się w Jego Oblicze, przedstawiając Mu nasze potrzeby i problemy. On stoi na każdej Mszy św. adorując z najwyższą czcią moment przyjęcia przeze mnie Komun

Ludzie

Obraz
Usłyszałam gdzieś bardzo mądre słowa. "Nie ma złych ludzi. Są bliźni, którzy cię ubogacają, lub tacy, którzy cię uświęcają." Są po prostu ludzie... z bagażami własnej przeszłości z bagażami własnej niedoskonałości z bagażami własnych zranień i poczucia niższości z bagażami wypełnionymi po brzegi negatywnymi emocjami, z którymi nie wiadomo co zrobić z ciężkimi bagażami, o których nie mam pojęcia, ale pomimo to łatwo ich osądzam. Żyję wśród tych, którzy mnie ranią mnie osądzają i oskarżają mnie obmawiają mnie poniżają mnie wykorzystują. traktują mnie źle, choć na to nie zasługuję. To oni mnie UŚWIĘCAJĄ. Dzięki nim uczę się pokory, cierpliwości, powściągliwości języka, wytrwałości w dobrym. Dzięki nim widzę jak daleko mi jeszcze do doskonałości. UBOGACAJĄ mnie natomiast ludzie, którzy wyświadczają mi dobro postawą słowem modlitwą uczynkiem są dla mnie przykładem. Ubogacają mnie też ci, którym ja mam szczęście, honor i przywilej wyświadczać jakieś dobro

Szarmanccy panowie

Obraz
Chciałabym być przez otaczających mnie mężczyzn traktowana jak dama. Tak, jak DAMA. I nie ma w tym cienia wyniosłości, władczości czy złośliwości. Nie wiem, czy dzisiejszy świat odziera mężczyzn z bycia szarmanckimi, czy jest jakiś inny powód spadku zachowań typowych dla gentelmana. Może młodzi panowie uważają takie zachowanie za "niemęskie", albo za przejaw słabości i uległości względem płci pięknej. A może jestem zwyczajnie zbyt wymagająca albo po prostu starej daty. Wydaje mi się jednak, że nie wymagam od panów zbyt wiele. Istnieją pewne konwenanse, które się nie starzeją ani nie dewaluują. I nie mam tu na myśli obśliniania ręki przez ugrzecznionego podstarzałego jegomościa. A mianowicie uważam, że obowiązkowym gestem jest: 1) przepuszczanie kobiety pierwszej w drzwiach, i to bez względu na jej wiek, 2) otwieranie przed nią drzwi, gdy ona wchodzi do pomieszczenia/budynku lub z niego wychodzi. Dzieki temu nie musi walczyć z ciężkimi i masywnymi  nieraz drzwiami, 3)

Dwadzieścia trzy

Obraz
Nadchodzi wrzesień. Miesiąc naszego świętowania. Kolejny cenny rok mija. Kolejny, który zbliża nas do siebie i do Boga. Dwoje skrajnie nieidealnych ludzi. Perfekcjonistka i perfekcjonista. Ekstrawertyczka i introwertyk. 26 lat temu bezwiednie, z zupełnie innymi planami i pomysłami na przyszłość spotkałam Go na peronie w gronie wspólnych znajomych. Wsiedliśmy do pociągu relacji Kraków:Przemyśl. Gdy z niego wysiadłam, poczułam, że coś zaiskrzyło...u Niego. Ja niespecjalnie byłam zainteresowana. Iskrzyło tak trzy lata. Iskrzyło, bo było trzaskanie drzwiami i tarcia dwóch mocnych charakterów. Panny, która chciała wypróbować, czy ten młokos to materiał na pantoflarza i młodzieńca o nieugiętym karku, którego imię brzmiało "Hardy". Dlaczego pobraliśmy się po trzech latach "chodzenia" w przeddzień moich urodzin, czyli 10 września 1994 roku? Dziś w mojej rozsądnej głowie się to zwyczajnie nie mieści. Przyszła teściowa, która zaczynała dzień od szkalowania mnie, znien