Prawdziwych przyjaciół ...

Są dwa testy na "prawdziwego przyjaciela".

Prawdziwych przyjaciół poznajemy po tym, jak znoszą Twój sukces. Są ludzie, którzy będą wszystkiego Ci zazdrościć: pieniędzy, domu, rodziny, a nawet Twoich talentów. Tego, że masz bardziej kręcone włosy, albo mniej krzywe nogi. Tego, że dorobiłeś się pozycji lub majątku ciężką harówką, kosztem nieprzespanych nocy i rezygnacji z przyjemności. Tego, że nie trwoniąc czasu uczyłeś się języka i teraz znasz go biegle. Tego, że masz wielu znajomych, bo chętnie i bezinteresownie służysz pomocą i czasem innym ludziom, nie myśląc o sobie. Przykładów można by mnożyć. Tak, zazdrość potrafi zawładnąć sercem, przytępić rozeznanie i wyrządzić innym wiele krzywd. Łatwo wtedy o pomówienia, oskarżenia i fałszywe domysły. Umysł ludzki potrafi być bardzo kreatywny w tym względzie. Grunt to dać upust jadowi i wzbierającej żółci. Szczególnie, jeśli ktoś nastawiony jest na darmowe branie...

Innych pseudoprzyjaciół odsiewają Twoje tarapaty, w tym finansowe. Gdy dobrze Ci się wiedzie, jesteś "rozchwytywany". Każdy pamięta o Tobie, chce się spotkać, chce Cię znać. Chwali się znajomością z Tobą.  Zaprasza na przyjęcia. Ale, gdy podupadniesz na zdrowiu, nie ma kto Cię odwiedzić w szpitalu, zapytać, czy w czymś Ci pomóc. Gdy przestaje Ci się wieść finansowo milkną telefony, a na przypadkowych spotkaniach ilość wymówek przekracza granice normy. :) "Przyjaciele" zaczynają traktować Cię jak "personę non grata".

Ponieważ fortuna kołem się toczy, byłam i w takich i w takich sytuacjach. Dlatego nabrałam (a może ciągle nabieram) dystansu do życia i ludzkich deklaracji bez pokrycia. Każdy może znaleźć się w kiepskim położeniu. Każdemu może zawalić się to, co mozolnie przez całe życie budował.
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." Trafnie w pierwszym liście do Koryntian ostrzega św.Paweł. Nie bądź tak pewny siebie, bo może się to źle dla Ciebie skończyć. Nie oceniaj, bo bolesna będzie dla Ciebie krytyczna ocena innych. "Bo kto uważa, że jest czymś, gdy jest niczym, ten zwodzi samego siebie. Niech każdy bada własne postępowanie, a wtedy powód do chluby znajdzie tylko w sobie samym, a nie w zestawieniu siebie z drugim". (Ga 6, 3-4)

Bardzo łatwo doświadczyć upadków w życiu. Są one pouczające i doprowadzają do pionu. Ukazują w szybki i drastyczny sposób kto w tym w życiu Cię kocha, kto tylko z wyrachowania udaje, że mu na Tobie zależy. Upadki wyraziście ukazują powody przyjaźni z Tobą. Ale też, co ważne, naświetlają, co powinno być Twoim priorytetem życiowym i co należy naprawić, odbudować, na czym się skupić, oraz na kim możesz tak naprawdę polegać.
Wiadomo, najwierniejszym przyjacielem, który uwielbia widzieć Cię szczęśliwym jest Jezus. On bezinteresownie cieszy się każdym Twoim osiągnięciem, celebruje z Tobą każdy sukces. On także jest blisko, gdy upadniesz na samo dno, by Cię stamtąd wydobyć, rozwiać burzowe chmury i rozjaśnić niebo...

Warto jednak mieć przyjaciół ziemskich. Wszak, jak czytamy w liście do Galatów:  "Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe." I dalej: "Bracia, a gdyby komu przydarzył się jaki upadek, wy, którzy pozostajecie pod działaniem Ducha, w DUCHU ŁAGODNOŚCI sprowadźcie takiego na właściwą drogę. Bacz jednak, abyś i ty nie uległ pokusie."

Ducha Łagodności i prawdziwych przyjaciół Wam i sobie życzę. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Po czym poznać, że się kochają?