I am second.


Cóż, część z Was wie, że, jak co roku wspieram swoją pracą, czasem wolnym i mocami przerobowymi Orszak Trzech Króli w Rzeszowie. Jak co roku odkurzam mój były zawód i wcielam się w rolę rzecznika. Trochę szumnie powiedziane. Bardziej odpowiada mi praca w tle. Moje bycie pijarowcem ma swoje śmieszne początki. Będąc na urlopie wychowawczym z drugim synem, przeglądałam ogłoszenia o pracę i przez moment zawiesiłam wzrok na ogłoszeniu typu: „duża firma poszukuje specjalisty ds. Public Relations”. To spojrzenie jednak nie było z kategorii „jestem zainteresowana.” W końcu jestem raczej specem od eksportu-importu i współpracy zagranicznej. Tym zajmowałam się w poprzednich dwóch firmach. Aż tu nagle dzwoni znajoma szefowa kadr.
-„Krysiu, nie chciałabyś zająć się PRem? Duża firma potrzebuje kogoś na to stanowisko”
Prawie zabiłam ją śmiechem.
-„Weź przestań! Ja????!!!! Nawet nie wiem z czym to się je…”
-„Spokojnie byś sobie poradziła.” – zakończyła rozmowę.

Przeczytałam jedną książkę o PRrze, wysłałam CV i zostałam zaproszona na rekrutację. Powiem szczerze, że nie obiecywałam sobie po niej zbyt dużo. Poważna rekrutacja u poważnego prezesa, po pierwszym przesiewie zostało 30 osób. Koniec końców dostałam tę pracę. Wykosiłam nawet fachowców z kierunkowym wykształceniem i doświadczeniem. Ot, ironia losu. Dlaczego? Bo z książki utkwiło mi w głowie jedno zdanie najbardziej: PR jest to funkcja zarządcza. Nikt do tego tematu tak nie podszedł. Cóż…dane mi było. J
Czym dla mnie jest PR? Służbą, podobnie jak w domu. Dobry PRowiec powinien grać drugie skrzypce, pracować w tle, ale zarządzać ogromem informacji, relacjami, jak również zarządzać wizerunkiem swojego szefa. Dobry PRowiec wie w firmie o wszystkim, jest cieniem własnego szefa. Zna wszystkie firmowe problemy i najskrytsze myśli prezesa. ;) Do dobrego PRowca przychodzą w firmie pracownicy, żeby się wyżalić, porozmawiać, bo mają do niego pełne zaufanie. Zna i rozpoznaje nastroje tak firmy, jak i poszczególnych osób, nawet jak firma jest duża.

PRowiec jednak nie wpycha się przed kamery. To on wybiera, kto ma przed nimi stanąć, jak stanąć i co powiedzieć. On też powinien zarządzać wizerunkiem mówiącego. Nie zajmuje pierwszych miejsc ani przy stole, ani na mównicy. Nie świeci na świecznikach.
Tak, PR to funkcja zarządzania, ale działa jak Windows. W tle. To nie PRowiec jest najważniejszy. On nie kreuje siebie. To sprawa dla której pracuje, ludzie, którym służy są dla niego najistotniejsi.

Choć tego zawodu nie wykonuję już zarobkowo od jakiegoś czasu, w życiu prywatnym wciąż jestem PRowcem. Uczę wyczucia w kontaktach z ludźmi swoje dzieci … i męża. ;)  Uczę ich jak duże znaczenie ma wypowiadane słowo, jaki zasięg i siłę rażenia. Przede wszystkim uczę je, jak słuchać mediów i korygować w głowie komunikaty, którymi jesteśmy zewsząd bombardowani i manipulowani.
Służę także Najwyższemu. Jemu, co prawda, nie potrzeba PRu, ale skoro sam mnie obdarzył takimi umiejętnościami, to pracuję dla Niego, jak tylko umiem najlepiej. Chociażby przy Orszaku Trzech Króli i jestem bardzo dumna z tego, że mnie wybrał do tej posługi.

I am second w domu, w pracy, w relacjach z Bogiem i dobrze mi z tym.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Po czym poznać, że się kochają?