Baba za filarem, czyli gdzie najlepiej ulokować się w Kościele

Niedzielna Msza św.

Idziemy do Kościoła, ja jeszcze przy okazji idę do spowiedzi,  Mąż podąża za Młodą.
Gdy dołączam do nich po paru minutach, orientuję się się, że znalazło się dla mnie nawet miejsce siedzące.
Mąż z miną zdobywcy wysyła mi porozumiewawcze spojrzenie pełne zadowolenia.
Usiadłam w ławce iiiiiiii przed oczami wyrósł mi ogromny filar oddalony od twarzy o niecałe pół metra.

Cóż, ta Msza św. nie należała do najlepiej przeżytych w moim życiu.

Dlaczego? Zdałam sobie sprawę, że zawsze chodziliśmy i chodzimy w kościele jak najbliżej ołtarza, byśmy całą rodziną mogli uczestniczyć wszystkimi zmysłami w Najświętszej Ofierze.

Dzieci, jak były małe, dzięki temu mniej rozrabiały. Chłopcy przyglądali się ministrantom. Pod wpływem tych obserwacji sami później ochoczo zasilili ich szeregi. Córkę do 4 roku życia prowadziliśmy do pierwszej ławki, tak, aby nie było nic z przodu do kopania. Pewnego razu babcia nieopatrznie wzięła ją na nabożeństwo do ławek i to był błąd! Kopała w co się dało. W ławkę, w pośladki osoby siedzącej z przodu.
Tak zwyczajnie, radośnie, z nudów. Jak to dziecko. :)
Choć często przy samym ołtarzu nie zawsze było kolorowo, szczególnie, gdy chciała pomóc ministrantom przy dzwonkach, albo gongu. ;)

Co  daje zajmowanie ławek blisko ołtarza?

Pomaga to nam dorosłym, skądinąd poważnym i bogobojnym ludziom, w skupieniu się na tym, co najważniejsze.
Eliminuje rozpraszajki typu:
- coś ciekawego zauważyłam,
- ach!Jaka piękna sukienka,
- o! Tam jest śmietek, a tu komuś spadł pieniążek.
- jak można w takiej mini przyjść do kościoła?!
- o! Sąsiad siedzi dwie ławki z przodu
- jakie brudne mam buty, w co ja wlazłam?
- jutro muszę zapłacić za gaz, bo ostatni dzień
- córka się za bardzo kręci i nudzi (no dobra, ten podpunkt, nawet stojąc przed samym Tabernakulum, pozostanie stałą rozpraszajką).

Jesteśmy tylko ludźmi i nikt nie ma podczas Mszy św. napiętej uwagi na maxa i jest tytanem skupienia. Skupienie działa na zasadzie amplitudy. Ale siedząc w ławce tak, by widzieć cały ołtarz pomagamy sobie w skoncentrowaniu się na Najświętszej Ofierze i na Słowie Bożym.

Ważną sprawą jest, by w świątyni stworzyć sobie warunki do modlitwy. Przyjść ciut wcześniej, aby nie szukać gorączkowo miejsca, uspokoić myśli, powitać Jezusa w Najświętszym Sakramencie.

Dobrze przeżyć Mszę św. i tym samym uczcić dzień święty, jakim jest niedziela to przecież cel wizyty w Kościele.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Po czym poznać, że się kochają?