Pytania bez odpowiedzi

Są pytania bez odpowiedzi...

Brak tej odpowiedzi boli najbardziej. Już nawet nie samo cierpienie, ale brak zrozumienia dlaczego tak jest.

Dlaczego nie wychodzi, choć się staram?
Dlaczego tyle się napracowałam, a takie nędzne efekty?
Dlaczego moje dziecko cierpi?
Dlaczego mnie się nie układa,a inni mają takiego farta?
Dlaczego...dlaczego...dlaczego?
I pierwsza myśl w cierpieniu człowieka zrezygnowanego i zdruzgotanego: "Bóg jest wrednym starcem, który uwielbia się znęcać nade mną".

Bolesne rozczarowanie.
Bo przecież modliłam się, nawet byłam u spowiedzi i komunii, żeby Boga przekupić.
Rozczarowanie.
Przychodzą na myśl wszystkie te fragmenty Pisma św., w których Bóg zachęca do modlitwy, bo czeka, by spełnić prośbę.
Oszustwo! Czy tak nie myślisz? Blef. Bajki dla dzieci.
I przychodzi zwątpienie, odejście, czasem na wiele lat...

Bóg ludzi kocha. Wiem, trudno w takim stanie powiedzieć to na głos z przekonaniem.

A co, jeśli przypomnisz sobie, że ten sam Bóg z wygodnego, mięciutkiego, pachnącego i przytulnego Nieba zabrał się i przyszedł tu, gdzie cuchnie grzechem i boli życie? Poczuł głód i chłód, znosił ataki prześladowców i małych ludzi pyszniących się swoją "wiedzą" i "oświeceniem", pościł i modlił się codziennie po kilka godzin, gdy wszyscy już spali. Musiał znosić niedowiarstwo uczniów, ich niewierność. On nieskazitelnie czysty dał się zbrukać naszym grzechem.
A ty co? Myślisz, że jeden paciorek wystarczy? Jedno "Zdrowaś" poruszy jak grom całe Niebo i wszyscy staną na baczność? Bo oto ja przyszłam i postanowiłam "poprosić" łaskawie.

Czym jest grzech, że Bóg musiał aż sam pokwapić się tu do nas, by za nas umrzeć, żeby ten grzech zmazać?
Grzeszymy wiele razy i na każdym kroku. Popełniamy błędy, które kosztują nas wiele. Powodują cierpienie nasze, naszej rodziny. Ludzie ranią się nawzajem od zarania świata i tak już będzie. Upadamy pod jarzmem własnych zniewoleń i nałogów.  Twój grzech ma naturę społeczną. Oddziałuje na innych ludzi, unieszczęśliwiając ich. Co jeszcze robi? Pozbawia rzeczy dobrych, odbiera pokój i zanieczyszcza sumienie, a nade wszystko wypacza ocenę rzeczywistości.

Za mało w tym wszystkim, co robisz ufności Bogu, a za dużo wiary w samego siebie. Jeśli całą ufność swą pokładasz w sobie, to po co ci modlitwa? Jest niczym kwiatek do kożucha. Niby co w takiej sytuacji ma zrobić Bóg? Zachwycić się twoim geniuszem i spełnić twoje życzenie?

Nieskończony, widzący nieskończenie dużo więcej, niż ty chce dla ciebie dużo więcej. Chce udoskonalić twoją duszę, udoskonalić twoje życie i czynić cuda. Niestety ciągle jest na uwięzi, siedzi w klatce twojego egoizmu ze związanymi rękami, a "wielkie dzieła, które uczynił mi Wszechmocny", jak śpiewała Maryja w świętym uniesieniu, pozostają niezrealizowane i zmarnowane.

Wybierasz taplanie się w błocie swojego poczucia nieszczęścia i opuszczenia, jak dziecko, które nie dostało wymarzonej zabawki.
Wkurzam cię tymi słowami? To dobrze, mam nadzieję, że skutecznie dotrą i podziałają.

Zwracaj się do Boga z pytaniem, na które ty nie umiesz sobie odpowiedzieć. Nie szukaj porad u ludzi, bo myślą przez pryzmat własnych doświadczeń i własnego życia, posługują się własnymi schematami.

Pytaj Go tak długo, aż odpowie. A odpowiada. Poprzez sytuacje lub posługując się innymi ludźmi, czasem poprzez twoje natchnienia i myśli, albo przez Słowa Pisma św. Kto ma uszy do słuchania niechaj słucha...Niech usłyszy.

Obserwuj, rozeznawaj, myśl. Odpowiedź przyjdzie, jeśli nie zamkniesz na nią serca.
Człowiek nie jest stworzony do smutku, ale do pełni życia.

Modlę się o świętość dla mojej rodziny...
Czasem przygniata mnie, zwyczajnie po ludzku, ta świadomość, że mnie wysłuchuje...

Komentarze

  1. Mówisz więc słucha. Naturalne to i zwyczajne chociaż niewielu w to wierzy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Po czym poznać, że się kochają?