W podeszłym wieku

- Co ty się mamo znasz na współczesnych trendach modowych - podsumował mnie mój Syn. - przecież Ty już jesteś w podeszłym wieku. - dodał.

.......................W PODESZŁYM WIEKU!!!!...........................

Się dowiedziałam. Nie powiem, poczułam się jak zgrzybiała staruszka o  kulach z modnym pampersem na tyłku.

- W podeszłym wieku? Czyli w jakim? - obruszyłam się, o mały włos nie przejeżdżając na czerwonym świetle przez skrzyżowanie.
- Noooo, wiesz, czyli, że już trudno ci się wypowiadać na temat nowoczesnego trybu życia. - odparł nonszalancko.
- Aha. Ale nie wiem czy wiesz, że jakby nas ze sobą zestawić, to biję cię doświadczeniem, zaradnością, wyczuciem życiowym, biznesowym, znajomością języków i systemów komputerowych na łeb. - parsknęłam śmiechem
- No dobra. Przyjmijmy, że jesteś w wieku produkcyjnym - naburmuszył się.
- W wieku produkcyjnym....cokolwiek by to miało znaczyć - brzmi lepiej. - odparłam ;)


Ciekawe jest to, jak postrzegają nas nasze dzieci, które uważają i  czują, że niedługo podbiją świat i lepiej znają się na wszystkim. Już, już łapią wiatr w żagle, choć jeszcze nie mają wystarczającej mocy obliczeniowej, czy popłyną, czy tym razem wiatr łódkę wywróci do góry dnem.
Czują się silni młodzieńczą siłą, która jest mocniejsza, niż mój zachowawczy rozsądek.

I to jest dobre. Młodzi ludzie odnoszą bardzo często sukces nie dlatego, że wnikliwie analizują misternie przygotowany biznes plan. Odnoszą sukces właśnie dlatego, że bez asekuracji, z pomysłem i dobrymi chęciami rzucają się na głęboką wodę, nie zastanawiając się nad skutkami i problemami. To jest super.

To te rozpalone, często nawet bez wyższego wykształcenia, świeże głowy osiągają wiele nie dzięki zamożności portfela rodziców, ale dzięki młodzieńczej sile, zapałowi i energii życiowej. Wystarczy, że ich nie zgasimy i bacznie obserwując zza zasłonki pozwolimy na samodzielność.

Niech próbują nie obarczeni naszymi doświadczeniami, nie sparzeni i zniechęceni, podsycani dziewiczym zapałem i ciekawością świata. Dzięki temu, że są na tyle nieświadomi przyszłych problemów, by bać się ognia konsekwencji samodzielnego podejmowania decyzji, uda im się to, o czym marzą, to, do czego dążą. I to jest bardzo dobre!

A teraz o "podeszłym wieku". "Podeszły wiek" owszem ma swoje ograniczenia, jest ostrożniejszy w podejmowaniu decyzji, kilka razy przemyśli, zanim coś powie albo i zrobi. Zbyt dużo ten "podeszły wiek" dostał w kość od życia. Często wypaliła go praca w korporacyjnym bezdusznym molochu, w którym "awans" jest tylko z nazwy. Praca ta w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z samodzielnością i prawdziwym starciem się z życiem na wolnym rynku. Często przytłoczył go krach i niepowodzenia z powodu zawirowań przy prowadzeniu własnej działalności. "Podeszły wiek" jest zaprawiony w boju i wie z czym się mierzy. Tyle o zawodowym życiu.

Jeśli chodzi o życie prywatne: nawet 100-letnia dama nie czuje się w "podeszłym wieku". Dlaczego?
Z dwóch powodów: ponieważ ma młodą duszę, a dusza się nie starzeje, oraz dlatego, że czas leci bardzo szybko. Tak szybko, że trudno się połapać. :)
Na początku, gdy dziecko jest małe, wydaje mu się, że czas pełznie powoli, niczym żółw. Dłużą się lata szkoły podstawowej, czasem i liceum, ale już na studiach znacznie tempo przyśpiesza i dni, a nawet tygodnie uciekają. Za to w dorosłym życiu czas umyka dziesiątkami lat. Ludzie starsi mówią, że życie im upłynęło tak szybko, jakby ktoś otworzył i zamknął drzwi.


Gdy pokazałam ś.p. Babci jej zdjęcie  (wtedy miała pod 80-tkę) popatrzyła zdziwiona i zapytała: "kim jest ta stara  babka"? Nie poznała siebie na zdjęciu, ponieważ miała w sobie siłę, duchową moc. Wątłe ciało nie jest czymś, do czego przywiązywała wagę.

Wewnętrznie cały czas czujemy się ciągle młodzi, pełni emocji, które kiedyś w nas pracowały i pracują nadal. Wszystkie nasze życiowe przygody tkwią w nas i przywołane w pamięci żyją. Jesteśmy otwarci na nowe, kolejne, ciekawe i zaskakujące wydarzenia.

Słyszałam kiedyś takie stwierdzenie: "młodym jest ten, kto nie przestał marzyć. Starym jest ten, kto już tylko wspomina". Otóż to!

Mam wiele marzeń. Bardzo wiele. Czuję się w wirze życia, w samym środku wartkiej akcji i myślę, że tak będzie do końca. Jeśli żyjesz życiem nie tylko swoim, ale także innych, jeśli czujesz się potrzebny i dzięki temu kochany, to czujesz, że żyjesz. Umierasz, gdy nie masz komu służyć, albo nie czujesz potrzeby służenia.

Przyznam się wam, że zauważyłam ciekawą rzecz. Z biegiem lat zaczynam odczuwać tęsknotę, coraz mocniejszą i wyrazistszą. Nie tęsknotę za minionymi latami beztroski. Moje myśli nie uciekają wstecz. One wybiegają wprzód.

Tęskno mi do nowej Ojczyzny i czuję, że prawdziwe nie ograniczone niczym życie, pełne przygód i niesamowitości zacznie się dopiero po drugiej stronie. :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Po czym poznać, że się kochają?