Przednówkowe dumania

Nie masz wrażenia, że tu początek wiosny, ptaki śpiewają, słońce grzeje, wszystko rośnie i zielenieje, a ty bez sił?
Ledwo wleczesz się do pracy, z pracy do domu. Ledwo ciągniesz ten wóz drabiniasty swoich obowiązków i trosk za sobą?
Tak teraz mam. Mam poczucie, jakby coś kradło dobre myśli, podżerało dobry humor i zostawiało same fekalia w postaci bezsilności.

A może masz koleżankę w pracy, teściową, inną toksyczną osobę, która cię rani, źle traktuje, podbija ci ciśnienie, że ledwo wytrzymujesz?

Albo może wkurza cię cały świat? Wszystko, czego się dotkniesz jest nie takie, jak zakładałaś. Komplikują się najdrobniejsze rzeczy i musisz nadłożyć starań, żeby wyprostować, co trzeba.

Może nawet masz ochotę odpuścić? Stchórzyć, uciec, wycofać się, po raz kolejny dać za wygraną...?

Czujesz, że upadłaś przygnieciona tym wszystkim? Sama, opuszczona.

Nie jesteś sama! To tylko chwilowe złudzenie siedzi w twojej głowie.
W relacji Jezus - Ty nic się nie zmieniło.  To zwyczajne przesilenie wiosenne albo dopadło cię duchowe i fizyczne zmęczenie. Wszystko jest na swoim, dobrym miejscu. Musisz tylko przetrwać ten czas niemocy wśród krążących, jak sępy, pokus różnej maści.


Czasami pokusy są tak rzeczywiste i oczywiste, że traktujemy je już jak sam grzech, upadek i coś swojego.
Pokusa staje w drzwiach z ofertą, jak akwizytor. Nęci tym, czego ci brakuje i czego pragniesz.

Proponuje krótkie i szybkie zaspokajacze żądz. Chwilowe otępienia, stagnację, wycofanie, tanią przyjemność albo odwrotnie - składa ofertę radykalną  - rewanż, zemstę. Lubi oczywiście przychodzić w emocji, "gorączce". Żeruje, jak robak, na zranieniach i poczuciu krzywdy, na najbardziej elementarnych potrzebach, których niezaspokojenie budzi strach, złość, dezaprobatę i bunt.

Skup się. Uświadom sobie ten moment. Pokusa może zostać TYLKO pokusą. Może pozostać za zamkniętymi drzwiami, jeśli zrozumiesz czym ona właściwie jest.
Nie jest tobą, nie wychodzi z ciebie.
Ona przychodzi z zewnątrz. O ile jej nie przygarniesz i nie zaprosisz, wyganiając tym samym Jezusa, nie będzie mieć udziału w twoim życiu.

Każdy człowiek ma jakiś oścień. Czasem jest to nałóg, czasem osoba, z którą borykasz się cały czas. Czasem ten oścień to zły nawyk, trudny do wyplenienia, albo choroba, czy też wszelkie przeciwności i niedogodności  życiowe. Jest ich wiele. Wracają do ciebie w chwilach słabości, gorszej kondycji psychicznej, zmęczenia "materiału" i próbują cię wykończyć, oblepiają niczym szlam.

Nie daj się! Przekaż swoją bezradność względem pokusy Jezusowi. Niech się tym zajmie. Odrzuć ją od siebie i powiedz z całą stanowczością, że wyrzekasz się jej i oddalasz od siebie precz, tak jak On zrobił to na pustyni kuszony przez Szatana.
Widział już wtedy twoje kuszenia, zmagania i chciał ci pokazać, że można się im oprzeć.
Jeśli czujesz zażyłość z Maryją, oddaj to właśnie Jej. Ona ma Moc zmiażdżyć to, co cię nęka i dręczy. Ona potowarzyszy ci, byś nie była sama ze swoją walką.

Nabywanie odporności na ataki pokus jest jak nabywanie odporności na wirusy. Trzeba czasu i ćwiczeń duchowych. Samo nie przyjdzie. ;)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Po czym poznać, że się kochają?