Posty

Co nam daje Duch święty?

Obraz
Rzadko uświadamiamy sobie rolę Ducha Świętego w swoim życiu. Nie do końca też mamy pomysł na Jego działanie w nas. Niby wiemy, że jest  Pocieszycielem, niby znamy 7 darów, ale o co w tym wszystkim chodzi?  Rękopis "Beatae Virginis Mariae ad usum dioecesis Therouanensis" ( Znalezione na edusens.blogspot.com)   Duch Boży działa w nas od momentu chrztu św. Jego pieczęć została niewymazywalnie odciśnięta na duszy w dniu, gdy przyoblekliśmy się w szatę Dziecka Bożego. Niejednokrotnie odnawiamy przy różnych okazjach przyrzeczenia chrzcielne, które powinny przypominać nam fakt, że należymy do Boga. Podczas bierzmowania następuje szczególne wylanie darów Ducha Świętego i pasowanie, bądź też namaszczanie na Bożych Wojowników. Darami tymi mamy służyć, uświęcać się i dzielić z innymi. Po co nam jest potrzebny Duch Święty? Jest SPRAWCĄ. Sprawia, że wszystko staje się JASNE. Dla wyjaśnienia posłużę się cytatem Abp. Fultona Sheena:  "Podobnie jak Syn objawił Ojca,

Nie godni, aby żyć???

Obraz
Potrzeba wygodnego życia u coraz młodszego pokolenia wywołuje problemy z zajmowaniem się starszymi rodzicami. Ich starość, niedołężność, ich skleroza i liczne choroby powodują, że niedołężnym rodzicom trzeba poświęcić trochę więcej uwagi, zainteresowania, niż zazwyczaj. Czasem trzeba zawieźć do lekarza, a czasem posprzątać w domu, lub zwyczajnie posiedzieć wspólnie przy herbatce. To nieprawda, że "starość się Bogu nie udała". Starość została przemyślana, tak jak każdy etap w życiu człowieka. Ma na celu zwolnić tempa, wesprzeć modlitwą i cierpieniem bliskich, pozwolić dzieciom na to, by teraz one zatroszczyły się o rodzica. Ma też na celu zbliżyć się do Boga i uporządkować sprawy duchowe, które kiedyś zostały "zamiecione pod dywan". W praktyce bywa różnie. Starsi nie mogą odżałować niegdysiejszej aktywności, niezależności i żyją w ciągłym niezadowoleniu. A młodzi .... -Proszę pani, syn mnie tu przywiózł. Ale ładne miejsce synku to nowe hospicjum. Będziemy tu

Pożegnania ...

Obraz
Pożegnania i rozstania... Życie naszpikowane jest nimi na każdym kroku. Jedne przynoszą ulgę, inne skropione są łzami. Często pożegnania oznaczają przejście do nowego etapu. Pożegnanie starego człowieka w sobie i otwarcie na NOWE życie po spowiedzi, rekolekcjach, duchowych przeżyciach. Pożegnania oznaczają też, że dzieci dorastają i zamykamy kolejny etap na drodze do ich dorosłości. Te pożegnania uczą nas, rodziców bardzo wiele. Przy każdym dziecku na nowo. Zaskakują nas, choć wiemy, że to nieuchronne i nieuniknione. To takie rozstania, gdy dziecko jest daleko od domu, ale jest bliżej serca i myśli niż, gdy żyło razem nami pod jednym dachem. Nigdy nie przekonamy się jak dojrzewają nasze dzieci, jeśli nie oddalimy się o krok i nie pozwolimy im poczuć życie samodzielnie. Dopiero wtedy poznamy, czy nasze wychowanie było dobre, czy złe. Słyszę, jak ludzie narzekają: taki nieodpowiedzialny, tyle błędów robi. Takie głupoty! Lecą stroskani i robią za swoje dzieci wszystko to, z

Dear Lucy ...

Obraz
"Do Łucji Barfield Moja Droga Łucjo, Napisałem tę opowieść dla ciebie, ale kiedy ją zaczynałem pisać, nie zdawałem sobie sprawy, że dziewczynki rosną szybciej niż książki. W rezultacie jesteś już za stara na bajki, a kiedy tę książkę wydrukują i oprawią, będziesz jeszcze starsza. Ale pewnego dnia będziesz dostatecznie stara, aby znowu do bajek wrócić. Możesz wtedy zdjąć tę książkę z jakiejś wysokiej półki, odkurzyć i powiedzieć mi, co o niej myślisz. Prawdopodobnie będę wtedy tak głuchy, że nie będę nic słyszał, i tak stary, że nie będę niczego rozumiał, ale na pewno będę wciąż twoim kochającym cię ojcem chrzestnym C. S. Lewis" Zawsze wzrusza mnie ta dedykacja. Przeczytałam "Opowieści z Narni", będąc już dostatecznie stara, aby nie tylko zachwycić się fabułą dla dzieci, ale także tym bezcennym i mądrym przekazem dla "staruszek". W tym roku kolejny maturzysta wyfruwa z domowych i szkolnych podwoi i podobnie jak Lewis chętnie napisałabym dedykację

Podaruj, jak i tobie podarowano

Obraz
Ostatnio przychodzi mi na myśl jedna przypowieść o darowaniu długu. Piotr podszedł do Jezusa i zapytał: „Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy?”. Jezus mu odrzekł: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby dług w ten sposób odzyskać. Wtedy sługa padł mu do stóp i prosił go: «Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam». Pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: «Oddaj, coś winien!». Jego współsługa padł przed nim i prosił go: «Okaż mi cierpliwość, a oddam tob

Przednówkowe dumania

Obraz
Nie masz wrażenia, że tu początek wiosny, ptaki śpiewają, słońce grzeje, wszystko rośnie i zielenieje, a ty bez sił? Ledwo wleczesz się do pracy, z pracy do domu. Ledwo ciągniesz ten wóz drabiniasty swoich obowiązków i trosk za sobą? Tak teraz mam. Mam poczucie, jakby coś kradło dobre myśli, podżerało dobry humor i zostawiało same fekalia w postaci bezsilności. A może masz koleżankę w pracy, teściową, inną toksyczną osobę, która cię rani, źle traktuje, podbija ci ciśnienie, że ledwo wytrzymujesz? Albo może wkurza cię cały świat? Wszystko, czego się dotkniesz jest nie takie, jak zakładałaś. Komplikują się najdrobniejsze rzeczy i musisz nadłożyć starań, żeby wyprostować, co trzeba. Może nawet masz ochotę odpuścić? Stchórzyć, uciec, wycofać się, po raz kolejny dać za wygraną...? Czujesz, że upadłaś przygnieciona tym wszystkim? Sama, opuszczona. Nie jesteś sama! To tylko chwilowe złudzenie siedzi w twojej głowie. W relacji Jezus - Ty nic się nie zmieniło.  To zwyczajne przesil

Szczęśliwa

Obraz
Wybraliśmy się niedawno całą rodziną na czuwanie w intencji maturzystów. Wszak nasz maturzysta już za miesiąc zdaje swój najważniejszy egzamin w dotychczasowym życiu. Po modlitwie zagaiłam córkę podchwytliwie: - Modliłaś się dziś za brata? -Tak modliłam się za niego - odparła przytakując. - Modliłam się też za tatę dzisiaj. - dodała. - Wiesz, za ciebie się nie modliłam. - dorzuciła  po chwili. - Dlaczego? - uniosłam brwi w najwyższym zdziwieniu. - Bo wiesz mamo ... ty nie masz żadnych zmartwień, ani problemów. Ciągle żartujesz i się śmiejesz - wytłumaczyła córka. - Moje koleżanki bardzo za to cię lubią i ciągle się pytają, czy mogą do nas przyjechać. Cóż. Uśmiałam się soczyście! Ale potem zadumałam i wymyśliłam, że chyba lepszego komplementu nikt mi dawno nie powiedział. :) Hmmm, a mnie się ciągle wydawało, że ze mnie smutas do kwadratu. :D