Dziecięca filozofia
Stać się jak dziecko... Ksiądz pyta na roratach: - za kogo wybrał sobie ks. Wyszyński Maryję w Częstochowie? - za Mamę - pada odpowiedź jednego ze słodkich maluchów. - A dlaczego? - drąży ksiądz. - bo nie umiera! Proste? Proste i cudne! Z czym mi się kojarzy maleńkie dziecko? W relacjach z ludźmi jest nie skażone złymi nawykami, intencjami, złymi obrazami i przykładem. Cechuje je niewinność otwartość szczerość odwaga łatwowierność ufność. Co nam z tego pozostało? Co w nas pozostało z dziecka? Nic, zupełnie nic... A mamy się stać jak dzieci, by odnaleźć Boga, by skorzystać z Jego darów i odbudować więzi. Przychodzimy do Niego z bagażem własnych złych doświadczeń, z ranami krwawiącymi od ludzkich słów i uczynków. Przychodzimy spaczeni, zdeprawowani, wykolejeni przez własne złe doświadczenia życiowe i złe wybory. Mamy w głowie słowa i obrazy, które ciężko zatrzeć. Mamy uprzedzenia, gniew, złość, zazdrość i całe to nieuporządkowanie, na jakie się składamy. Wszystko to w nas siedzi i pra