Adwentowe dumania

Każdy ma swój adwent. Trzeba tylko zadać sobie trud, by dostrzec codziennie jego piękno.
Siłę w niemocy i zmęczeniu.
Głos w ciszy.
Światło w ciemności dnia powszedniego.
Wdzięczność w codziennych obowiązkach i problemach.
Wdzięczność... Ile razy w dzisiejszym świecie czujemy wdzięczność?
Za komuny stałam w kolejce po buty cały dzień, przez tydzień, co parę godzin przychodziłam do kolejki pod meblowy, by zapisać się na „checkliście”, żeby rodzice mogli kupić meble - nie takie, które chcą i które wybiorą, ale takie, jakie „rzucą” do sklepu, często wybrakowane i nie do kompletu. Nie nosiłam markowych ciuchów, lecz te, które w domu szyliśmy lub przeszywaliśmy z innych (na przykład płaszcz z narzuty na łóżko). Mięso jedliśmy raz w tygodniu. Wszystko było reglamentowane i na kartki. Latem zbieraliśmy owoce i pomagaliśmy rodzicom w pracach domowych, robiliśmy przetwory na zimę i docenialiśmy każdy owoc, który na krzaku się urodził. I wiecie co? Było w nas więcej wdzięczności i radości życia, niż teraz!
Wniosek? Dobrobyt, wszystko w zasięgu ręki, nadmiar, wyścig i pogoń za luksusem powodują, że uczucie wdzięczności zamieniło się w uczucie NIEDOSYTU i często niezadowolenia.
Coraz młodsze pokolenia, wyrastające w dobrobycie nie doceniają pracy rodziców, żądają markowych ciuchów, wyższych standardów i chodzą nadąsane z powodu nieposiadania...

Wychowujmy dzieci w poczuciu WDZIĘCZNOŚCI, poszanowania starszych i niedołężnych, w poczuciu powinności, by pomóc słabszym od siebie. W przeciwnym razie zafundujemy sobie społeczeństwo pełne snobów i tych, którzy im zazdroszczą.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Maryja - Królowa Polski