On się nie krzywi

"Bóg nie krzywi się na dźwięk twojej skargi.
Czyż Jego Matka nie spytała w Świątyni: "Synu, czemuś nam to uczynił?"
I czyż Chrystus na Krzyżu nie poskarżył się: "Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”
Jeśli Syn pytał Ojca i jeśli Matka pytała Syna, dlaczegóż ty nie miałbyś pytać?
Lecz niech twój lament będzie skierowany do Boga, a nie do człowieka. Na koniec twojej słodkiej skargi modlitewnej powiedz: "Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego".
Ci, którzy wyżalają się przed ludźmi, nigdy nie dostrzegają planu Bożego.
Ci, którzy wyżalają się przed Bogiem, przekonają się, że ich cierpienie, podobnie jak cierpienie Chrystusowe, przemieni się w pocieszenie."
Abp Fulton J. Sheen

Dwa ostatnie zdania mnie mocno zastanowiły.

Tak, przecież potrzebuję się wyżalić, poskarżyć do ludzi na swój los. Tak, przecież oczekuję, że ktoś zareaguje i pożałuje.
Potrzebuję reakcji natychmiastowej. Człowiek zareaguje natychmiast. Pocieszy słowem, doradzi, poklepie po plecach, ktoś bliski przytuli i użali się nad tobą. Przez pięć minut, godzinę, dzień i ... zapomni zajęty swoimi sprawami. Normalna i naturalna sprawa w świecie ludzi.

De facto ty pozostajesz samotny w kłopotach. Sam na sam z własnymi myślami. Skupiony na tym, co boli, rozczarowany.

Wyżalenie się przed Bogiem? Nie daje niestety natychmiastowej reakcji (przynajmniej w moim przypadku). Wymaga niestety cierpliwości i oczekiwania. Często, a w zasadzie zawsze, stajesz przed ścianą milczenia po drugiej stronie.

Milczenia pełnego UWAGI i DZIAŁANIA. Przeczytaj to jeszcze raz ze zrozumieniem!
Bzdura? Nie.
Przyjrzyj się Jezusowi. On wie doskonale, co czujesz. Także cierpiał. Czy rozglądał się naokoło, szukając pocieszenia i lamentów? Trwał w jedności z Ojcem, którego Obecności nie czuł przybity do krzyża.

Człowiek niestety zadowala się półśrodkami, byle czym.

Garnitur? Oooo! Koniecznie dobrej marki! Buty? Zapłacę dużo - będą na dłużej. Meble, płytki? Aaaa, to co innego! Przecież muszą postać z 20 lat. Mają być modne, porządne i wytrzymałe.

A WIECZNA dusza? Wystarcza ci zwykły ochłap rzucony od niechcenia, z uprzejmości. Zadowalasz się ludzką litością, trzymając oczy duszy na wodzy krótkowzrocznego patrzenia.

Jeśli zadowalasz się ludzkim współczuciem, zyskujesz tylko chwilową poprawę samopoczucia. Ciągle nie wiesz, dlaczego cierpisz, co jest powodem. W sumie ... nie obchodzi cię to. Chcesz, żeby już teraz, zaraz, to wszystko się skończyło. Czy to wyparcie może przynieść dobre owoce?
Zawężasz perspektywę.

Jeśli natomiast wyżalasz się przed Bogiem, zyskujesz pełniejszy ogląd sytuacji, uruchamiasz Bożą łaskę i zapraszasz Boga do samego centrum swojego smutku. Wierz mi, On nie pozostanie obojętny na twoje łzy.

Czy można mieć takie zaufanie do człowieka, by mu powierzyć wszystkie swoje troski i sprawy? Ja nie mam. Z resztą niektórymi strapieniami nie da się podzielić z człowiekiem. Do Boga natomiast mam pełne zaufanie. Niestety zdaję sobie sprawę z tego, że to zaufanie w pakiecie zawiera również środki zaradcze, które nie zawsze stawiają mnie w komfortowej sytuacji i "soczyście" zabolą.

Grunt to wytrenować w sobie taką świadomość i ufność, że Góra nie przegnie w pewnym momencie i wyprowadzi mnie nad "wody, gdzie mogę odpocząć".



 "Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.
Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć,
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoje imię.
 Chociażbym chodził ciemną doliną,
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij i Twoja laska
są tym, co mnie pociesza.
Stół dla mnie zastawiasz
wobec mych przeciwników;
namaszczasz mi głowę olejkiem;
mój kielich jest przeobfity.
Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną
przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pańskim
po najdłuższe czasy." (Psalm 23)


Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Nigdy nie przegina. Dlatego umieściłam psalm - obietnicę. To, co nosisz na barkach nie jest za ciężkie, jeśli nie zwątpisz w Jego Obecność. Góra nie jest wredną Siłą czychającą na biednego człowieka. :)

      Usuń
    2. Nie jest wredną siłą, ale permanentnie Udaje, że Go nie ma, a przynajmniej, ze nie Kocha. I na to też podawałaś przykłady i cytaty. A ludzka wiara nie zawsze potrafi to unieść. Przynajmniej moja.

      Usuń
    3. Kocha - poświęcił dla nas swojego Syna, który umarł na krzyżu za każdego z nas, by z nami obcować w niebie. Czasem człowiek sobie sam w życiu "nagrabi" - z własnej woli i wyboru, a potem jeszcze szczelnie pozamyka drzwi i okna, żeby Go nie wpuścić. Kluczem do wolności i spotkania są sakramenty: spowiedzi i komunii św. Bardziej z Bogiem już nie można być bliżej. Im więcej czasu spędzisz na poszukiwaniu Go, tym bardziej da się poznać. Siedzenie i biadolenie to pasywne trwanie w dołku (wiem z doświadczenia). Przemyśl to. Zwątpienie w Bożą Dobroć i Miłość pochodzi od Szatana, który czycha, by Cię pożreć. Nie daj mu się.

      Usuń
    4. w zasadzie to mi wszystko jedno z tym pożarciem, będzie, jak On chce. Jak Odda na pożarcie, to będę pożarta i tyle. sama się i tak nie obronię.

      z własnej woli wiele nie nagrabiłam, u spowiedzi jestem co miesiąc, u komunii co dzień, bliskość w życiu nie wiem gdzie, nie widać. co to znaczy "na poszukiwaniu Go"? uprzedzając pytania: na modlitwie spędzam dziennie wiele godzin, Biblię znam prawie na pamięć, czytam kilka razy dziennie, próbuję rozważać. grup charyzmatycznych nie uznaję, jakby co. kłamią, obiecując, że Bóg zbawia tu, natychmiast, teraz, zabierając krzyż (może: zdejmując z krzyża). wiem, że nie Zdejmuje.

      Zbawienie na krzyżu to na razie abstrakcja historyczna, pewnie się przyda po śmierci. a tu na razie jest życie, w którym jest tylko krzyż, nie zbawienie i no właśnie - gdzie jest Bóg? to bym chciała zobaczyć. nie za trzy dni, jak umrę i zmartwychwstanę, bo wtedy ok, wiem, że zobaczę, może nawet mnie Zbawi (jak Zechce). ale po co jest to życie, jeśli takie jest? jeśli Bóg się w nim nie Objawia? ile ja mam to wytrzymać? :P

      Usuń
    5. Pewnie myślisz, że łatwo mi się to wszystko pisze. No nie, sama wielokrotnie przechodziłam przez duchowy mrok i pewnie nie raz będę przechodzić. Usiądź sobie czasem i zapisz na kartce najdrobniejsze nawet, pozytywne rzeczy, które zdarzyły Ci się w ciągu dnia. Pisz szczerze i uczciwie. Notuj je przez jakiś czas i wracaj do nich co jakiś czas. Nie tylko samo zło przytrafia się ludziom w życiu. Nie znam Twojej historii, więc i pomóc mi ciężko... Będę o Tobie codziennie pamiętać w modlitwie. <3

      Usuń
    6. duchowy mrok to dla mnie inna kategoria, bardziej w sferze emocjonalnej niż w sferze faktów. ja naprawdę nie potrzebuję Boga czuć. wolałabym tylko, żeby czasem Reagował, jak się modlę i nie Wsadzał mi w życie wszystkiego złego. OK, nie Wsadza, tylko Dopuszcza, ale z punktu widzenia człowieka na jedno wychodzi.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Maryja - Królowa Polski