O co chodzi z tą perłą?
Zdarzyło się Wam czasem mieć trudności z pogodzeniem się z
utratą jakiejś cennej rzeczy? Albo zniszczeniem czegoś nowego? Pamiętacie to
uczucie?
Uczę dzieci czystości i porządku (bezskutecznie-czas stracony). Syn
uczył się na nowiutkim, świeżo zakupionym łóżku w gabinecie. Mebel,
który kosztował trochę i który miał posłużyć na lata. Chłopię wyuczyło się, jak
zwykle po nauce zostawiło wszystko jak było i bez zbędnych ceregieli poszło
spać. Na drugi dzień okazało się, że niezamknięty pisak wypuścił całą zawartość
na łóżko. Granatowa plama, jak by się nie przyglądać, nijak nie chce korespondować z
beżowym obiciem. Wściekłam się i gderałam cały dzień, nie mogąc odżałować tego,
co się stało. Trudno było mi się z tym pogodzić.
"Królestwo
niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i
ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. Dalej,
podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy
znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i
kupił ją." (Mt.13, 44-46)
Sprzedał wszystko, co miał... W obecnych czasach, gdy
przyzwyczailiśmy się do pewnych standardów, luksusu, wygody taka decyzja wydaje
się niełatwa...Ale kupiłem nowy telewizor. Na raty lub z oszczędności. Wybudowałem
dom, nabyłem super samochód, z którego jestem bardzo dumny. Cały rok czekam na
urlop na Wyspy Kanaryjskie. O co chodzi z
tą perłą z przypowieści? Oczywiście nie trzeba lecieć natychmiast i rozsprzedać
majątek, bo jest "be". Nie chodzi o nieustające umartwianie rodem ze
średniowiecza.
Chodzi o to, by być wolnym od przywiązań materialnych, by
nie zredukować życia do tego, "co będziemy jeść i co będziemy pić, w co
będziemy się przyodziewać", jak pisze Mateusz Ewangelista. Chodzi o to, by
te "nabytki", pragnienia, plany nie zdominowały naszego życia
duchowego. Takie zredukowanie do zabiegania o sprawy materialne i doczesne sprawia,
że umykają bezpowrotnie sprawy ważne. Gdy brakuje umiarkowania wystawiamy się
na zagrożenia. Dochodzi do głosu wygodnictwo, lenistwo i egoizm, pycha i
spłycenie więzi z Bogiem, a nawet przypadki poniżania innych ludzi. Chodzi o
to, by wyzbyć się strachu i chorobliwego zabiegania o to, co przemija na rzecz
przywiązania do drogocennej Perły - Zbawiciela.
"Nie troszczcie
się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się
będzie. " Dlaczego? Troski doczesne zabierają wolność, odcinają
skrzydła i sprawiają, że szarzejemy, karlejemy duchowo, dopada nas otępienie i
niewrażliwość na ludzką biedę. Ważną rzeczą jest, by nie stwarzać sobie
sztucznych potrzeb, czy pociech. My kobiety umiemy pocieszyć się w smutku zakupami,
jedzeniem, wizytą u fryzjera. Są to jednak chwilowe pocieszacze, które tylko powierzchownie
wprawiają w dobry nastrój.
Przywiązania materialne są obciążeniem, które spowalnia nas w
drodze do Jezusa. Są jak worki piasku w balonie, który, by unieść się w
powietrze wyżej musi wyrzucić niepotrzebny balast. Jedynego i trwałego ukojenia
możemy doświadczyć w pragnieniu jedności z Bogiem.
"Starajcie się
naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam
dodane". Wtedy wszystko, co dodane będzie przeżyte ze smakiem.
Komentarze
Prześlij komentarz