Zemsta fryzjera

Syn zapisał mnie do fryzjera! Już od jakiegoś czasu węszyłam spisek męskiej części rodu, że moja fryzura coś im nie pasi. Ale nic. Piątek po żmudnej pracy i kolejnym ciężkim dniu, gdy czułam się jak strażak gaszący nagłe pożary. Pomyślałam: "Odprężę się". Gdzie, jak nie w zakładzie fryzjerskim?

Studio Fryzjerskie prezentowało się z zewnątrz nie najgorzej. Zaszłam do środka i pani uprzejmie posadziła mnie na 20 minut w poczekalni. Wrzało jak w ulu, albowiem okazało się wewnątrz, że Studio pod nazwą  Fryzjerskie (chyba dla zmylenia przeciwnika) świadczy usługi kosmetyczne, masażu, solarium i biocośtam.
Po cierpliwym odczekaniu pan zawezwał mnie do mycia włosów, a następnie odstawił na fotel na kolejne 15 minut.
Siedzę, woda z mokrych włosów płynie mi strugami po plecach. Rozglądam się. Nikt na mnie nie zwraca uwagi. Zabrałam się za wycieranie czym się da tego, co jeszcze nie spłynęło mi do spodni robiąc żenującą plamę na zadku.
W międzyczasie piszę obraźliwe i obelżywe smsy do syna za to, co mi zgotował.
Naraz weszła pani i z uśmiechem pyta:
- Jak ścinamy?
Zmroziłam ją wzrokiem i wycedziłam:
-Proszę podciąć dotąd. - pokazałam ręką, robiąc przy tym ruch jakbym chciała komuś poderżnąć gardło.
Pani zrobiła swoje niespecjalnie się przepracowując. Na koniec wręczyła mi odżywkę do włosów jako prezent. Podziękowałam udobruchana. W końcu nie zawsze fryzjer rozdaje kosmetyki. Sugar shine... już prawie się rozmarzyłam jak moje włosy będą lśnić. Serio.
.
.
Dziś syn wypada z łazienki podtykając mi pod nos swoją rozczochraną, świeżo umytą czuprynę.
-Powąchaj! Capi gównami, prawda?
Wącham...wącham... Śmierdzi, aż w oczy kłuje. Ale zapach przypomina mi raczej kocią urynę.
- Co to jest? Coś ty robił z tymi włosami?
- No, umyłem. Myślałem, że to szampon w tej malutkiej buteleczce, a to jakiś herkondiszjoner! Czemu to tak śmierdzi?
- Zemściła się! - Pomyślałam. Całe szczęście, że nie na mnie trafiło.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Po czym poznać, że się kochają?