Witaj święty Mikołaju!
- Mamo, powiedz szczerze, - wypytuje moja
9-latka, która słusznie zaczyna od pewnego czasu mieć uzasadnione wątpliwości –
jak to możliwe, że św. Mikołaj w tym samym czasie jest w tylu miejscach naraz?
Ale pytam poważnie.
- Nie wiem tego córeczko.- odpowiedziałam - Ale też nie wiem, jak jest to możliwe, że Pan Jezus przychodzi w postaci chleba i wina we wszystkich kościołach na świecie, w których w tym czasie odprawiana jest Msza św. I do tego słyszy modlitwy wszystkich ludzi jednocześnie.
- Nie wiem tego córeczko.- odpowiedziałam - Ale też nie wiem, jak jest to możliwe, że Pan Jezus przychodzi w postaci chleba i wina we wszystkich kościołach na świecie, w których w tym czasie odprawiana jest Msza św. I do tego słyszy modlitwy wszystkich ludzi jednocześnie.
Zamyśliła się, ale przyjęła moje rozumowanie za sensowne.
- Może i my kiedyś będziemy mieć takie umiejętności jak
pójdziemy do Nieba. J
- dodała.
W moim domu nie traktujemy poważnie grubego krasnala w
czerwonych portkach i z głupią czapeczką na głowie, pohukującego i ponoć
mieszkającego w Laponii. Jest i był to tylko dla dzieci rodzaj zabawy
szkolnej.
Sowiecka Rosja miała swojego Dziadka Mroza i Śnieżynkę, a
laicki świat ma swojego wyrośniętego i głupawego Krasnala z zaprzęgiem
reniferów.
Katolickie i prawosławne rodziny natomiast mają do
dyspozycji prawdziwego świętego Mikołaja – postać historyczną – biskupa Miry,
który istniał i rzeczywiście zajmował się działalnością na rzecz biednych.
Moi chłopcy wierzyli właśnie w takiego św. Mikołaja – szlachetnego
biskupa, który obecnie mieszka w Niebie i przychodzi raz do roku do grzecznych
dzieci z prezentami. J
Pisali do niego listy i byli przekonani bardzo długo o Jego corocznej
akcji tu na Ziemi. Łatwo było mi wytłumaczyć wierzącym dzieciom taką ingerencję
świętego, mieszkającego na stałe w Niebie.
Skradał się ów Dobrodziej i albo dzwonił dzwoneczkiem w
ogrodzie i zostawiał prezenty pod drzwiami, albo podrzucał bezpośrednio obok
łóżka. Tak się dzieje po dzień dzisiejszy.
Gdy już byli na tyle duzi, że poddawali w wątpliwość wizyty
świętego, braliśmy każdego z nich na uroczystą rozmowę i mówiliśmy, że musimy
im zdradzić „Wielką Tajemnicę Dorosłych”. Mówiliśmy o tym, że oczywiście święty
istnieje, ale my jesteśmy jego rękami i spadkobiercami jego dzieła. To my
robimy prezenty, aby kontynuować pracę św. Mikołaja. Za każdym razem rozmowa
była dobrze przyjęta, choć młodszy po paru latach stwierdził, że żałuje, iż
zbyt wcześnie się o tym dowiedział. J
Starszy syn w zeszłym roku napisał swój ostatni list do św.
Mikołaja. Wzruszający. Dziękował za wieloletnią opiekę, za wszystkie prezenty,
za wszystkie piękne chwile, które przeżył ciesząc się niespodziankami.
Dziękował nam, rodzicom za to wszystko, żegnając się poniekąd z dziecięcym
światem i wkraczając w swoją świeżo upieczoną dorosłość. J
Nie muszę Wam mówić, co czują rodzice, gdy czytają taki
list…
-Kochanie - pytam na koniec naszej rozmowy córeczkę - czy
pomimo wątpliwości wierzysz jednak, że św. Mikołaj istnieje?
-Tak, bardzo wierzę. - Odparła.
Niech wierzy, niech Go kocha i niech przeżywa te przepiękne
chwile oczekiwania ile tylko zechce… Niech jej dzieciństwo będzie piękne i
cudowne, również dzięki św. Mikołajowi, biskupowi Miry.
Tym bardziej, że zadaje Mu ważne pytania i zostawia
długopis, aby pilnie odpowiedział. I On odpowiada. Musi. Taka Jego rola. ;)
Obraz zaczerpnięty ze strony www.kosciol.wiara.pl
**********
Mikołaj urodził się w Patras w Grecji ok. 270 r. Był jedynym
dzieckiem zamożnych rodziców, uproszonym ich gorącymi modłami. Od młodości
wyróżniał się nie tylko pobożnością, ale także uczuleniem na niedolę bliźnich.
Po śmierci rodziców, swoim znacznym majątkiem, chętnie dzielił się z
potrzebującymi. Tak np. ułatwił zamążpójście trzem córkom zubożałego
szlachcica, podrzucając im skrycie pieniądze. O tym wydarzeniu wspomina Dante w
swoim eposie. Wybrany na biskupa miasta Miry (obecnie Demre) podbił sobie serca
wiernych nie tylko gorliwością pasterską, ale także troskliwością o ich
potrzeby materialne. Cuda, które czynił, przysparzały mu większej jeszcze
chwały. Kiedy cesarz Konstantyn I Wielki skazał trzech młodzieńców Miry na karę
śmierci za jakieś wykroczenie, nieproporcjonalne do aż tak surowego wyroku, św.
Mikołaj udał się osobiście do Konstantynopola, by uprosić dla swoich wiernych
ułaskawienie.
Kiedy indziej miał swoją modlitwą uratować rybaków w czasie
gwałtownej burzy od niechybnego utonięcia. Dlatego odbiera cześć również jako
patron marynarzy i rybaków. W czasie zarazy, jaka nawiedziła także jego strony,
usługiwał zarażonym z narażeniem własnego życia. Podanie głosi, że św. Mikołaj
wskrzesił trzech ludzi, zamordowanych w złości przez hotelarza za to, że mu nie
mogli wypłacić należności. Św. Grzegorz I Wielki w żywocie św. Mikołaja podaje,
że w czasie prześladowania, jakie wybuchło za cesarza Dioklecjana i Maksymiana
(pocz. wieku IV) Święty został uwięziony. Uwolnił go dopiero edykt mediolański
w roku 313. Święty Mikołaj uczestniczył także w pierwszym soborze powszechnym w
Nicei (325), na którym potępione zostały przez biskupów błędy Ariusza.Po długich latach błogosławionych rządów Święty odszedł po nagrodę do Pana 6 grudnia (stało się to między rokiem 345 a 352). Ciało Świętego zostało pochowane ze czcią w Mirze, gdzie przetrwało do roku 1087. Dnia 9 maja tegoż roku zostało przewiezione do miasta włoskiego Bari. Dnia 29 września 1089 roku uroczyście poświęcił jego grobowiec w bazylice wystawionej ku jego czci papież bł. Urban II.
Najstarsze ślady kultu św. Mikołaja napotykamy w wieku VI, kiedy to cesarz Justynian wystawił Świętemu w Konstantynopolu jedną z najwspanialszych bazylik. Cesarz Bazyli Macedończyk (w. VII) w samym pałacu cesarskim wystawił kaplicę ku czci Świętego. Do Miry udawały się liczne pielgrzymki. W Rzymie św. Mikołaj miał dwie świątynie, wystawione już w wieku IX. Papież św. Mikołaj I Wielki (858-867) ufundował ku czci swojego patrona na Lateranie osobną kaplicę. Z czasem liczba kościołów Św. Mikołaja w Rzymie doszła do kilkunastu! W całym chrześcijańskim świecie św. Mikołaj miał tak wiele świątyń, że pewien pisarz średniowieczny pisze: "Gdybym miał tysiąc ust i tysiąc języków, nie byłbym zdolny zliczyć wszystkich kościołów, wzniesionych ku jego czci". W XIII wieku pojawił się zwyczaj rozdawania w szkołach pod patronatem św. Mikołaja stypendiów i zapomóg.
Wzruszyłam się... :)
OdpowiedzUsuńja też :D
UsuńWpis - drogowskaz. Lubię to, bardzo :)
OdpowiedzUsuń