Ratujmy gniazda

Zastanawialiście się, z czym kojarzy się Wam gniazdo?
Mnie z ciepłem, przytulnym i bezpiecznym miejscem, w którym wychowują się młode. Gniazdo potrzebne jest malcom, by mogły spokojnie dojrzeć, dorosnąć w swoim tempie i wyfrunąć. Opuścić je jako osobnik zrównoważony, gotowy do samodzielnego funkcjonowania.

Impreza. Mieszkanie pełne dorosłych i jeden 6-latek.
-Ej, nie słyszysz? Przecież cię wołałem!!!- to tekst do mamy. Pobiegła.
"Ale niewychowany złośnik" - przebiegło mi przez myśl.

Głośne rozmowy, śmiech, alkohol. Jak to na parapetówce.
-Czy jest tu jeszcze jakieś dziecko? - stoi z tabletem w opuszczonych dłoniach. Mama pobiegła, by uspokoić syna.

Gitara, śpiew, toasty. Nagle niespotykany wrzask dziecka zza niedomkniętych drzwi pokoju:
- Uspokójcie się! Nie możecie być cicho???!!! - matka z niedokończoną piosenką na ustach rzuciła się po raz kolejny w stronę chłopca.

I w tym momencie poczułam bardzo wyraźnie i mocno tragizm całej tej sytuacji. To nie bezczelne zachowanie krnąbrnego i rozpuszczonego gówniarza. To pośród podpitych dorosłych wołanie o uwagę samotnego dzieciaka. To tęsknota za gniazdem. Nie tu, w obcym domu, gdzie co chwilę wpada mama, całująca odorem alkoholowym. To tęsknota za rodziną w domu, gdzie mama i tata kochają, tulą i całują go na dobranoc, przykrywając kołderką.

-Wiesz, mam słabość do kobiet. Ta tu, to czwarta - wskazuje podstarzały lowelas na kobietę powracającą z pokoju, gdzie uspokojony syn kolejną godzinę gra na tablecie. - Ma dzieciaka. Ja też mam trójkę z dwóch poprzednich związków. - dodaje.

Ludzie, czemu to robicie???!!! Dziecko to nie mebel, nie torebka, czy flaszka wódki. To człowiek, który ma uczucia, który potrzebuje stabilizacji i miłości. Czym zasłużył sobie na takie traktowanie? Jak ma spokojnie dojrzeć i dorosnąć w takich warunkach? Jak ma być stabilny i dobrze ukształtowany emocjonalnie? Jak ma być gotowy do założenia swojej zdrowej i normalnej rodziny? Jaki dostaje przykład od dorosłych?

Powoli przestajemy dziwić się trudnym związkom. Mnożą się w coraz większym tempie. Usypiają naszą czujność, jak kolejna patologia przyjęta za normę społeczną. Ale nikt nie myśli o przyszłości swojej rodziny. Złe związki wychowują poranione dzieci. Te dzieci albo muszą szybciej dorosnąć, albo nasycą się patologią i uznają za cos normalnego. Sami, nie mając innego przykładu z domu idą w kolejne toksyczne związki. I tak tworzy się patologiczne społeczeństwo, gdzie pełna rodzina będzie stanowić rzadkość
Ktoś musi powiedzieć temu zjawisku "stop". Zgorszenie dzieci jest strasznym grzechem.
"Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie."(Mt.18,6-7)
Ludzie, pomęczcie się trochę, zanim zdecydujecie się zniszczyć swoje i czyjeś małżeństwo.
Popatrzcie na swoje dzieci. Są niewinne i spragnione domowego ciepła, jakie może zapewnić tylko kompletna rodzina. Potrzebują gniazda, by dojrzeć nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie, psychicznie i duchowo. Ja wiem, są sytuacje ekstremalne, gdzie trzeba zdecydować się na przejściową separację. Ale nie róbmy z tego zjawiska normy. Idźmy na jakieś terapie naprawcze, rekolekcje, żeby wspólnie stanąć na nogi.

Może Ciebie to nie dotyczy i pomyślisz, to nie o mnie chodzi. Może... Ale czy nie złapałeś się w sidła myślenia o tym zjawisku, jako o czymś tak często spotykanym, że aż normalnym?

Ludziom pogubionym trzeba pokazać dobry przykład. Trzeba także czasem powstrzymać ich z miłością i troską przed robieniem głupstw.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Po czym poznać, że się kochają?