Zabójcy bezinteresownych dzieł


Zastanawiam się pod wpływem ostatnich doświadczeń, czy w obecnym świecie bezinteresowne czyny staną się rzadko spotykanym reliktem.

Bezinteresowność jest piękna i czysta. Zupełnie naturalnie przychodzi jedynie Bogu samemu. Jego Miłość nie żąda od nas wdzięczności, łaski są również darmowe. A czy my za Nim nadążamy? Czy pociągają nas czyny bezinteresowne? Pomoc, zaangażowanie w dobrą sprawę, poświęcenie własnego czasu na rzecz bliźniego bez spodziewanej zapłaty? Myślę, że tak. Bezinteresowność uszlachetnia, wyławia nas z otaczającego materializmu i unosi ponad to, co przyziemne.

Ważne jest, by podejmować takie działania, szczególnie te, które podsycane są Bożym natchnieniem. Bezinteresowna, społeczna, charytatywna praca na rzecz drugiego człowieka, dla dobra ważnej sprawy, dla wspólnoty jest fantastyczna. Jednoczy ludzi, często zupełnie sobie obcych, wyzwala w nas pokłady dobra. Ludzie nawiązują znajomości i zacieśniają więzi. Doświadczyłam tego nie raz, jak radośnie jest pracować w grupie, jak wspólna praca cieszy, porywa, dodaje energii i owocuje nowymi pomysłami. Najpiękniejsza jest wtedy, gdy nie spodziewasz się pochwał, specjalnego traktowania, prezentów, czy wdzięczności. Jedynym wynagrodzeniem jest szczery uśmiech bliźniego, satysfakcja z dobrze wykonanego zadania. Św. Jose Maria Escriva proponował, aby nie spodziewać się "zapłaty", uznania tu i teraz. Nasza dobra praca jest odpowiedzią na nieskończoną Miłość Zbawiciela. On widzi, On docenia, On odda Tobie.

Gdyby każdy SZANOWAŁ bezinteresowność drugiego człowieka jako coś cennego, nie stawałaby się ta piękna cecha powoli "białym krukiem". Niestety istnieją kilerzy bezinteresowności, nawykli do dawania prezentów za każdy przejaw dobra. Zabijają dobre nawyki, nagradzając innych za ... normalność. Obecnie młodzież coraz częściej spogląda na świat i rzeczywistość przez pryzmat opłacalności. Zadają pytanie: "Co ja z tego będę miał, a co stracę". Przyznaję, mam także na sumieniu kilka takich grzeszków pochopnego nagradzania z poczucia wdzięczności. Nie zachęca się dzieci do pomocy kolegom w nauce, co kiedyś było powszechną praktyką. Coraz częściej nie zauważa się starszych, stojących w autobusie, kościele, podczas, gdy młodzi panowie rozsiadają się wygodnie. Zauważam topniejący szacunek dla starszych i to już nawet u dzieciaków w podstawówce. Młodzież licealna w tym szczególnie celuje. Wyrachowanie i interesowność - te przywary zastępują wypieraną czystość intencji i bezinteresowność. To smutne.

Kochani zabójcy bezinteresownych dzieł wstrzymajcie się nieraz od prezentów, podziwiajcie piękno, jakie niesie owa bezinteresowność. Przecież niejednokrotnie wystarczy proste "dziękuję", wystarczy ofiarowana w zamian przyjaźń, a na pewno największym darem w podzięce będzie szczera modlitwa w intencji darczyńcy. Pokazujcie młodzieży i dzieciom, że warto zrobić coś wspaniałomyślnego i dobrego bez spodziewanej kasy w zamian.

Dajcie temu kwiatu rozkwitnąć, pozwólcie, by i inni mogli się nim napawać i doświadczyć jego piękna. Nie zamykajcie go od razu w pudełku na prezenty... Jest skarbem samym w sobie. A na pewno prowadzi do świętości. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Po czym poznać, że się kochają?