Wizyta u sąsiadki
- Mamo, zapomniałem kluczy do domu. – spotykam mojego
nastoletniego syna przy wjeździe do garażu.
- I gdzie ty się podziewałeś przez ten czas? – zapytałam
poddenerwowana.- Spokojnie – jak zawsze umie wyczuć, kiedy mama niezadowolona - poszedłem do babci sąsiadki posiedzieć u niej.
- I te dwie godziny z okładem prześlęczałeś sąsiadce na chacie?- Podniosłam głowę z zainteresowaniem.
- Tak, posiedzieliśmy, wypiłem 2 herbaty, porozmawialiśmy o niej i o mnie, o naszej rodzinie. - Tu gorączkowo wyobrażam sobie jakie kompromitujące szczegóły z życia rodziny mogły stać się sąsiedzką legendą.
- Czyli pani sąsiadka się z Tobą nie nudziła? – zapytałam odgrzewając zupę.
- Absolutnie! Dziękowała mi, że przyszedłem właśnie do niej i powiedziała, że od dziś będzie się modlić, żebym znów kiedyś zapomniał kluczy…. – odparł z uśmiechem.
Mój syn miał od zawsze umiejętność rozmowy ze starszymi
ludźmi. Często, jeszcze we wczesnej podstawówce, wracał ze szkoły z
dwugodzinnym opóźnieniem. Pytałam, co robił po szkole, gdzie się szwendał, a on
odpowiadał mi, że nigdzie. Po prostu wracał do domu. Ale żeby 2 godziny???
Po pewnym czasie domyśliłam się, gdzie tkwi sekret.
Faktycznie nie kłamał. Wracał prosto do domu. Ale co drugi dom, a mieszkaliśmy
na osiedlu starych domów drewnianych, zatrzymywał się na pogawędkę z emerytami
i zaczynał swoją zagajkę. - Jak tam sąsiad się dziś czuje? Co tam słychać? Jak
zdrowie?
Ten dzieciak spełniał, sam o tym nie wiedząc, uczynki
miłosierdzia. J
Wielokrotnie zagadywali mnie później sąsiedzi. Chwalili syna
i podziwiali jego chęć pogadania z nimi na różne tematy. Starszy człowiek też
potrzebuje porozmawiać, pogawędzić, powspominać. Potrzebuje drugiego człowieka.
Nie tyle jego starań, sprzątania, karmienia, zabiegania. Potrzebuje jego
prawdziwej obecności. Nie chciałby być zepchnięty na margines życia…
Zapomniany…
To, że człowiek w jesieni swojego życia zadaje pytanie po 3
razy, bo nie pamięta, czy je zadał, to że dłużej myśli i bywa zdziecinniały, a
nawet to, że czuje misję pouczania Cię i moralizowania, nie oznacza, że można
nim pogardzać. Jego umiejętność słuchania, jego samotne modlitwy bardziej pomogą, niż niejedna terapia u psychologa.
Piękna historia :- ) Dziękuję
OdpowiedzUsuń:) :* Dzięki.
OdpowiedzUsuń