Posty

Babcia z bajki

Obraz
-Kochanie, którą babcię kochasz najbardziej? – teściowa, wiedziona przeczuciem i dozą zazdrości zadaje niebezpieczne pytanie mojej córce. -Babciu, Ciebie bardzo kocham, ale babcię Terenię uwielbiam! – odpowiada szczerze córka (Ups! Było pytać..?). Widzieć zawiedzioną minę teściowej – bezcenne. Nie trzeba było zadawać kontrowersyjnych pytań. Czy miłość wnuków należy się dziadkom „jak chłopu ziemia?” Uważam, że nie. Na taką miłość, szczerą i spontaniczną dziadkowie muszą sobie niestety zapracować. Nie mylmy proszę miłości z   szacunkiem. Wnuk ma mieć dla dziadków głęboki szacunek ze względu na pokrewieństwo, sędziwy wiek i bez względu na ich wzajemne relacje. Są różne babcie… Są babcie z obrazka: babcie pracujące, mające swoje plany, nie dysponujące czasem dla wnuków. Babcie, które wnuków traktują jak meble – niech siedzi grzecznie, byle się nie ruszało i nie brudziło. Babcie karmicielki – nafutrować i przed telewizor. Aby jednak zdobyć miłość wnuka/wnuczki trzeba zbudować więź

Moda na brzydotę

Obraz
Na zakupach lubię zwiedzać z córką regały z zabawkami. Przy okazji mam orientację, co obecnie jest   „na topie” i sonduję jakie ma upodobania. Cofnę się dwa lata wstecz. Gdy spacerowałyśmy w supermarkecie w dziale zabawek, na najbardziej eksponowanej półce dostojnie prezentowały się się rzędy lalek Barbie, przechodzące płynnie w strefę Monster High. Mała prosiła wtedy: „Mamo przejdźmy szybciej, bo ja się ich boję”.    Zdrowy objaw dziecka, które nie ogląda reklam w TV i ma nieskażone reakcje. Dwa lata w szkole z koleżankami nieznacznie ją zmieniły. Teraz przechodząc obok tych półek obie mówimy na głos z niesmakiem: „ochyyyyda!”, ale widzę w oczach zaciekawienie. Opowiada mi, które koleżanki bawią się tymi lalkami, przynoszą je do szkoły. Ostatnio powiedziała dobitnie na urodzinach u przyjaciółki: „przepraszam Cię, ale ja się Monster High nie bawię!”. Przytaknęły jej jeszcze dwie dziewczynki.   Tak wiem, moja indoktrynacja się do tej wypowiedzi mocno przyczyniła. Wiem także, że trudno

Wróżka Zębuszka

Obraz
Wraz z zachłyśnięciem się kulturą rodem z USA i Europy zachodniej wstąpiła już parę lat temu pod polskie strzechy nowoczesność. Tak oto między innymi pojawiła się nowa postać urozmaicająca życie dzieci, wprowadzona ku uciesze lemingujących rodziców, zachłystujących się wszelkiego rodzaju „dobrodziejstwami” przywleczonymi z Wielkiej Brytanii i USA. Zębowa Wróżka (ang. Tooth fairy), bo o niej mowa, prowadzi nocne życie. Pojawia się u dzieci, które wymieniają uzębienie mleczne na stałe. Wdziera się sobie znanymi sposobami do domu, zabiera zęba spod poduszki dziecka i zostawia kasę. Takie ma zajęcie. Ja paręnaście lat temu podążyłam za tą modą nie widząc w tym nic zdrożnego. Starszemu synowi wypadł pierwszy mleczak. Święto w rodzinie, wszyscy   celebrują wydarzenie. Obwieściłam chłopcom, że tak, jak u innych dzieci, dziś w nocy pojawi się u nich w pokoju wróżka zębuszka   - cud natury. Jak znajdzie ząbka pod poduszką, zabierze go i zostawi w zamian pieniążek. Lekkie zdziwienie u chłop

Pączek, który pragnie być kwiatem :)

Obraz
Temat wychowania dziewczynek jest dużo bardziej barwny niż niejeden tropikalny motyl i bardziej nasycony w zaskakujące sytuacje i zwroty akcji, niż filmy z Bondem. Wychowując chłopców nie spodziewałam się, że gdy urodzę córeczkę, świat z w miarę ustabilizowanego i przewidywalnego zmieni się w wielobarwne confetti albo w pokaz sztucznych ogni. Uczę się córki i ciągle czuję się głupia. Jestem surową mamą i nie znoszę zbytniego roztkliwiania się nad sobą. Czasem mam wrażenie, że takich wahnięć nastrojów, wielokrotnej zmiany zdania w ciągu jednej godziny, płaczu z powodu błahostki i obrażania się z niewiadomych przyczyn nie doświadczyłam w ciągu całego mojego życia. W związku z tym mój czas spędzany z córką wypełniony jest po brzegi jej przeżyciami, lubieniem i nielubieniem koleżanek, kto jej co w szkole powiedział i co ona odpowiedziała, jakie koleżanki są beznadziejne, a jakie fajne (ta statystyka zmienia się niezwykle dynamicznie). Do tego dochodzą dylematy! Z którą teraz siedzi

Mamo, a jak się robi dzieci...

Obraz
Chłopcy (szczególnie młodszy, wiecznie ciekawy świata) zaskakiwali mnie różnymi pytaniami, głównie natury rozwoju człowieka. Rozmowy zawsze kończyły się z ostatnim pytaniem. Tyle ile chcieli wiedzieć - do tego stopnia ich ciekawość była zaspokojona. Co roku temat wracał w bardziej uszczegółowionej formie. Teraz rozmawiamy o godności swojej i drugiego człowieka, braniu odpowiedzialności za życie innych, o nałogach, masturbacji, pornografii, seksie i takich tam. Zwykle zaskakiwali mnie tym przy obieraniu ziemniaków, albo robieniu zupy, czyli w kuchni. Pytania zrobiły się ciekawsze, jak byłam w ciąży z córeczką. :) Nie chcę się mądrzyć, wszystko o czym piszę nie przeczytałam w mądrych książkach. Robiłam to intuicyjne ufając, że Maryja pomaga mi w tej ważnej pracy. Uważam, że żaden film, żadna pouczająca książka, czy pogadanka z pedagogiem szkolnym nie zastąpi rozmowy z rodzicami na tematy rozwoju człowieka, współżycia i pierwszej miłości. Najważniejszą sprawą dla rodzica jest nieo

Przetasowanie ról

Obraz
Czasem zastanawiam się jak to jest ustawione przez Boga, że upadający i nieidealni ludzie dostali do wychowania idealne i unikatowe stworzenie Boże – nowego człowieka. Jak to jest, że nie bał się zaryzykować? Przecież od razu wiadomo, że coś „spaprzemy” w trakcie. No nic. Jest jak jest, idziemy do przodu i uczymy się na błędach. W dawnych czasach, gdzie podział ról był oczywisty, mama wychowywała małe dzieci, a tato utrzymywał rodzinę, starsi synowie przechodzili pod „kuratelę” ojca, służąc jako siła robocza i ucząc się od niego życia, a córki uczyły się życia przy boku mamy. Jak to teraz wygląda w rodzinach? Przypuszczam, że różnie. Ostatnio tatusiowie na tacierzyńskich udają mamy, a mamy idą zarabiać pieniądze... W mojej rodzinie mąż nie jest typem gospodarza – majsterkowicza, krzątającego się w domu z niegasnącą myślą „co by tu jeszcze…”. To bardziej typ samotnika, który lubi zaszyć się z książką i udawać, że go nie ma. Jego pasją jest jego praca. Uwielbia to, co robi. Zazd

Paidagogos

Dzieci. Jedni nam ich zazdroszczą, inni krytykują ich wychowanie. Generalnie ci, którzy ich nie mieli żyją w wyidealizowanej ułudzie, a ci, którzy krytykują, zapomnieli jak było, gdy wychowywali swoje. Wychowywanie dzieci jest pasmem przeplatających się radości i trosk. Na początku wydaje się nam, że mamy prawo do decydowania o ich życiu, narzucania im swojej woli. Wydaje się nam, że je wychowujemy. Wydaje się nam, że my wychowamy dzieci lepiej niż nasi rodzice, znajomi, rodzina. Chętnie i łatwo też krytykujemy wychowawcze poczynania znajomych, chełpiąc się swoimi TYMCZASOWYMI sukcesami. Nie czuję monopolu w tym temacie na wiedzę. Polegam tylko na doświadczeniach moich i moich znajomych. Podziwiam rodziców, którzy umieją wychować mądrze swoje dzieci. Tych, którzy mają talent wychowawczy, wyczucie, cierpliwość i pozbawieni są chorych ambicji. Są tacy i będą święci! Wychować dziecko w sposób zbilansowany… Aby było nie zmaterializowane i wyrachowane, ale było także w miarę os