Posty

Myślałam, że życie...

Obraz
Wyobrażałam sobie, że życie jest jak ładna sukienka. Coraz to starasz się ją upiększyć, uatrakcyjnić, ozdabiasz ją ciągle czymś nowym, modnym.  Sukienka staje się piękniejsza, bogatsza, strojniejsza. Czujesz się w niej dobrze. Jej noszenie sprawia ci radość. Myślałam, że modlitwy, które zanoszę do Boga sprawiają, że moje życie staje się lepsze, doskonalsze, że owe modlitwy przynoszą oczekiwany skutek. Podobają się Bogu, a on prowadzi cie wyraźnie i zdecydowanie przez meandry, pomaga omijać przeszkody. Przekonałam się jednak, że się myliłam. Życie jest jak stara znoszona koszula. Na początku jeszcze w nie najgorszym stanie i całkiem porządna. Z każdym dniem zauważam, że się "sypie". Cały czas ją łatam i ceruję. Jak zaceruję w jednym miejscu, nagle pojawia się kolejna dziura do zaszycia. Piorę i nie bieleje. Prasuję i nie rozprasowuję zmiętego materiału do gładkości. Modlę się, by każdą nową "dziurę" w życiu Bóg pomógł mi załatać, następnie rzucam się do n

Chronić dziecko przed Halloween

Obraz
Na chrześcijańskich portalach dużo mówi się na temat zapożyczonego zwyczaju Halloween, o zagrożeniach duchowych jakie ono niesie. Warto się zapoznać. Halloween to nowa, łatwo zaszczepiona na naszym gruncie zabawa w straszydła, zabawa w siły ciemności, fascynacja „ciemną stroną Mocy”. Ciemna strona mocy zapewne jest zachwycona takim obrotem sprawy. Zadziwiające jest dla mnie to, że troskliwi rodzice, którym zależy na dobrym wychowaniu dziecka z zapałem oddają się szaleńczej zabawie, organizując dzieciom halloween’owy festiwal upiorów i złych duchów.   W wielu szkołach szlachetni pedagodzy, którym leży na sercu wspaniała idea, aby dzieci w ich szkole wyrastały mądre, spokojne i dobrze wychowane wieszają jednocześnie ohydne dekoracje w postaci strzyg, wiedźm, pajęczyn, trupów i zombies. W świetlicy organizuje się konkursy, kto narysuje najbrzydsze monstrum i tego typu „fantastyczne” zajęcia wychowawcze.   Fala halloween’owego szkaradziejstwa rozlała się bezkarnie i bez przeszkód

O co chodzi kobietom?

Obraz
Panowie mają problem z identyfikacją potrzeb płci pięknej. A to przecież jest tak banalnie proste! - I jak wam poszło na tej zbiórce pieniężnej? - pytam nastoletniego syna, który właśnie stanął w drzwiach. - Nie najgorzej, trzeba mieć sposób. - uśmiecha się. - Czyli? - próbuję ciągnąć go za język. W tym wieku na pytania rodzica odpowiada się z nadmierną oszczędnością i podejrzliwością, jakbym była przynajmniej ruskim szpiegiem. - Do każdego podchodzimy indywidualnie. Szczególnie do dziewczyn i pań. - wycedził. To mnie zaintrygowało. Zostawiłam odkurzacz w spokoju i usiadłam. - A na czym polega to specjalne podejście. - zagaiłam w nadziei, że rozwinie temat. - Wiesz, kobiety lubią wiedzieć, że są ładne. Dlatego mam metodę. Widzisz, że idą dwie dziewczyny, podchodzisz i zagajasz: witam przepiękne panie! Nigdy nie przejdą obojętnie! Uśmiechają się, od razu poprawiają włosy i ogólnie jest miło. Wrzucą do puszki choćby mały datek. Ot i cała filozofia. :) Kobieta jest jak kwiat

Jako kobieta, jako żona.

Obraz
Niedziela. Stoję przed lustrem. Make up przed wyjściem. Wypróbowuję nową szminkę. Córka spogląda na mnie. - Wiesz co? Dziś nienajgorzej się pomalowałaś. "Ekspertka się znalazła", przeszło mi przez myśl. Spojrzałam na nią z zainteresowaniem, powstrzymując z całej siły śmiech, żeby nie speszyć domorosłego eksperta. - A dlaczego podoba ci się dziś bardziej mój makijaż? - zapytałam podejmując ryzyko odpowiedzi. - Taki śmielszy i mocniejszy ten makijaż niż zwykle - odparła. Aha. Ta krótka wymiana zdań skłoniła mnie do pewnej refleksji. Dla kogo się malujemy i stroimy? Dla kogo my, panie, chcemy wyglądać pięknie? Tutaj padłoby kilka różnych odpowiedzi: żeby w pracy wyglądać dobrze, żeby sąsiedzi, żeby koleżanki, koledzy dobrze mnie oceniali... Takich "żeby" jest dużo. Ja też takich "żeby" mam sporo. Ale jest jedno najważniejsze "żeby", które od pewnego czasu stało się dla mnie najistotniejsze. Tym pierwszorzędnym "żeby" jest m

Doświadczenia pielgrzymkowe w 3 odsłonach

Obraz
Gdzie bije serce Polski? Tam, gdzie znajduje się Jej duchowa stolica. Odsłona pierwsza: Częstochowa. Niesamowite miejsce, do którego chce się wracać, za którym tęskni polski katolik. Bez względu na czas, porę roku, porę dnia przewijają się przez Jasną Górę tłumy ludzi. W tym miesiącu i ja z całą rodziną pielgrzymowałam do tego cudownego miejsca po raz kolejny, by dziękować i prosić o jeszcze. Z przyjemnością oddałam się także obserwacjom. Mówi się o laicyzacji Polski. Fakt, da się to zauważyć wśród znajomych, czy sąsiadów. Jednak, gdy jedziesz w odwiedziny do Matki Bożej Królowej Polski przestajesz mieć wątpliwości, że Polacy są wierni swojej Matce. Sobota. Nie ma żadnego znaczącego święta kościelnego, mimo to na parkingu ciężko znaleźć miejsce. Tłoczno. Grupy pielgrzymkowe zbierają się i śpiewają pieśni. Powiewają proporce parafialne, sztandary stowarzyszeń. Przyjechali harcerze. Idziemy pokłonić się Najświętszej Panience. Nie wbiliśmy się do kaplicy głównej, więc tylk

Tropienie śladów

Obraz
Znane i utarte słowo "naśladować" osłuchało się mi przez całe życie, ale jest ono dla mnie bardzo obrazowe. Ostatnio jakoś tak mocniej wybrzmiało. Naśladować to nic innego, niż podążać śladami kogoś. Banalne, proste, ale i odkrywcze. Trudno jest naśladować świętych i raczej nie o to chodzi. Każdy z nich miał swoją zawiłą drogę do świętości, każdy błądził, czasami błąkał się po meandrach życia. Wychodziły przy tym jego pewne wady (któż ich nie ma!) i ułomności. Z ich życia warto czerpać wskazówki, czerpać z ich doświadczenia, podziwiać ich dobre uczynki, analizować przemyślenia i relacje z Bogiem. Warto, a nawet trzeba prosić ich o pomoc i wstawiennictwo na swojej drodze. Z wieloma z nich zaprzyjaźniłam się wyjątkowo. Gadam do nich. Gderam św. Antoniemu, że nie pomaga w pilnym znalezieniu kluczy, ratuję reputację św. Józefa, gdy mój syn zarzuca mu, że sobie w życiu "nie użył", a jest patronem od dobrych ożenków.  ;) Proszę św. Zofię o mądrość i poradę w podejmow

Język Mordoru

Obraz
Do tych którzy czytali Władcę Pierścieni: pamiętacie tę scenę, gdy na naradzie u Elronda w sprawie wyprawy w celu unicestwienia pierścienia Gandalf użył języka Mordoru - czarnej mowy? Pamiętacie reakcję uczestników spotkania? "Zdumiewająca zmiana zaszła w głosie Czarodzieja. Zabrzmiał on nagle groźnie, potężnie, twardo jak kamień. Jak gdyby cień przesunął się przez tarczę słoneczną, cały ganek na mgnienie oka zaległa ciemność. Wszystkich dreszcz wstrząsnął, elfy zaś pozatykały uszy. - Nigdy jeszcze nikt nie ważył się w Imladris wymówić słowa w tym języku, Gandalfie Szary! - powiedział Elrond, kiedy cień pierzchnął, a zebranym dech wrócił w piersi. - Miejmy nadzieję, że nigdy więcej i nikt tym językiem tutaj nie przemówi - odparł Gandalf. - Mimo to nie będę cię, Elrondzie, przepraszał za to, co zrobiłem. Jeśli bowiem ta mowa nie ma rozbrzmiewać wkrótce po wszystkich zakątkach zachodu, musicie wyzbyć się wszelkich wątpliwości i być pewni, że Czarodziej nie omylił się co do tego Pi