Posty

Wracam :)

Obraz
Wracam do mojego bloga, mojego miejsca w całej tej plątaninie sieci. Mam nadzieję, że to, co przyczepiło się do mnie, już nie wróci. A raczej mam nadzieję, że ktoś, kto złośliwie podpiął tego bloga pod baaardzo nieprzyzwoite miejsca, już da mi spokój. Powinniśmy się szanować nawzajem, nawet jeśli komuś nie podobają się czyjeś słowa. Każdy człowiek jest inny i ta różnorodność barw, odcieni jest piękna w oczach Boga. Powinna być równie piękna w oczach ludzi. Wrzucałam tu w wersjach roboczych podczas mojej nieobecności różne wpisy. Dziś je opublikowałam. Jeśli macie ochotę - zapraszam do czytania. :) Zostawiam Wam ognika w dwóch kolorach jako zapowiedź jesieni :)

A może trzeba było się zatrzymać...

A może trzeba było się zatrzymać W pół słowa, w półobrocie Zanim złapawszy prędkość szaloną Dałoby się jeszcze wyhamować… A może trzeba było zwyczajnie przerwać wymianę zdań Nie odpowiadać na skargi, żale, wyrzuty Nie wyciągać miecza z pochwy, tylko trzymając za rękojeść włożyć go mądrze   z powrotem. O słowa, słowa ostre jak brzytwa, rozognione i rozpędzone Tną mieczem obosiecznym, rzucane niedbale trafiają celnie Tak celnie, jak tylko nienawiść przedwieczna potrafi. Na zgliszczach stoimy świadomi tego, co się stało Poranieni, niepogodzeni, spoglądając na rany cięte A w uszach szumi krew przeciskająca się przez tętnice Otępienie i zmeczenie. Porażka.   Czasu nie da się cofnąć, a rany bliźnią się opieszale Spoglądamy na siebie przez spuszczone zasłony powiek Przeżywając tlące się jeszcze emocje. Słowa złowrogie tłuką się jeszcze w głowie jak stary garnek na płocie A jednak trzeba było się zatrzymać. Powiedzieć spokojnie, właściwie dobierać

Siostra śmierć

Robimy plany, myślimy o zaspokajaniu własnych potrzeb, Obrzucamy się błotem, oszczerstwami, nienawistnymi spojrzeniami Czujemy się panami sytuacji Uważamy się za bogów, którzy będą żyć wiecznie... Przyjemności, wyjazdy, zabawa, kreowanie własnego wizerunku, pompowanie własnego ego. Aż nagle przychodzi to, co nie zaplanowane to, co niespodziewane to, co niechciane z zaskoczenia znienacka zastaje nas w środku życia zastaje nas w grzechu zastaje nas nie gotowych na chorobę na śmierć bliskiego na własną śmierć Żyjmy tak, jakby jutro nie miało się wydarzyć Całujmy, jakbyśmy całowali raz ostatni Rozstawajmy się, jakby to było ostatnie pożegnanie Kochajmy z całych sił, Oddawajmy się innym bez reszty, Cierpmy świadomie i z intencją w duszy. Nigdy nie wiadomo, czy siostra Śmierć nie stoi za drzwiami moimi drzwiami, by wziąć mnie na ręce, uśmiechem zachęcić i zaprosić aby zamknąć oczy na tym świecie i natychmiast otworzyć je na innym.

Dorosłość

Spoglądając w historię i śledząc poprzednie pokolenia mam wrażenie, ze następuje infantylizacja młodych. Tik-tok, Instagram pełne są głupot z udziałem wydawałoby się dorosłych ludzi. -Jestem już dorosły, nie musisz mi mówić, jak mam żyć i co robić. - Jestem pełnoletnia, sama podejmuje życiowe decyzje. Dorosłość, a raczej jej wrażenie osadza się głównie na decyzji kiedy mogę zacząć pić, palić, ćpać, rozpocząć inicjacje seksualną, zrobić sobie tatuaż, przefarbować włosy. Młodzi "dorośli" chcą być wolni w podejmowaniu swobodnych decyzji o korzystaniu z życia w hulaszczy sposób, luksusu, bawieniu się i imprezowaniu. Dorosłość dla nich zaczyna sie w momencie przekroczenia magicznej granicy 18 lat. Nagle spada zasłona rodzicielskiej blokady, świat staje otworem i .... witaj błogie życie wolne od zasad, zakazów i nakazów! Gdy zestawiam tę młodość  z młodością sprzed paru pokoleń, pojawia się ogromny dysonans a przy okazji wychodzą na wierzch prawdziwe oznaki bycia dorosłym. J

Wielofunkcyjna

Spotkałam kiedyś pewną kobietę o wielu wspaniałych cechach. Gdy wstawała z łóżka na pierwszy dźwięk budzika, spoglądając na nowy dzień zaczynała swoje codzienne odliczanie: - tryb zadaniowy - włączony -tryb wielofunkcyjny - działa -podzielność uwagi -  na miejscu.  Można zaczynać dzień. Wcielała sie w rolę księgowej, bankiera, sprzątaczki, kucharki, nauczycielki, fryzjerki, kierowcy, psychoterapeutki oraz niańki własnego męża. Mężczyźni zawsze jej tłukli do głowy, że ich trzeba zrozumieć, że sami sie nie domyślą. Starała się łączyć cały świat domu i pracy, spinać wszystkie galaktyki w jedną całość. Nikt nie zauważał jej trudów, jak nie zauważa sie powietrza, które, choć niezbędne do życia, jest niewidoczne. Przyszedł dzień jej urodzin. Zawsze przeżywała go wyjątkowo głęboko. Patrzyła w przeszłość, podsumowywała życie. Mąż po pracy wkroczył dumnie w próg i obwieścił, że kupił jej zmywarkę w prezencie. Wtedy zapytała go, czy 30 lat po ślubie zna jej marzenia, czy wie, cz

Adwentowa pustka

Kolejny adwent... i znowu próbuję wszystko ogarnąć, być na czas, na miejscu, pomyśleć za kogoś, pomodlić się za innych. Wewnętrzny natręt ponagla ciągle: przypomnij, pamiętaj, zadzwoń, załatw, wysłuchaj. Stale w biegu i z wyrzutami sumienia, że za mało, że niedbale, że po łebkach... I znowu chcę podejść ambitnie i przeżyć głęboko, nie płytko. Trzy rodzaje różnych rozważań adwentowych i przy tym zero czasu na roratnie Msze św. I to poczucie, że wszystko nie tak, że się rozłazi, że na łapu-capu, choć ciągnę ten majdan codziennie z mozołem. Gdzie jesteś? Czy znów Cię przegapiłam? Dlaczego taka cisza po Tamtej stronie? Gdzie jesteś? Cała chodzę w nerwach, bo nie wiem co mam ze sobą robić... Każdy w czymś uczestniczy... A to rekolekcje, a to ciekawe dni skupienia. Każdy gotowi się, a ja jak ta panna, która zapomniała oliwy miotam się i biegam.. A Tam cisza... Cisza. Może właśnie cisza jest moją drogą na ten adwent ...ciągle ta myśl nie daje mi spokoju. Odpuszczam, każdy ma

Adwentowe MY

Kolejny adwent w naszym życiu mruga do nas ciepłym płomyczkiem pierwszej adwentowej świecy. Adwent to oczekiwanie i to nie takie oczekiwanie, jak dziecko czeka na prezent od św. Mikołaja, bo prezent jest niespodzianką, zaskoczeniem, czymś nieprzewidywalnym. Oczekiwanie na Zbawiciela dla Żydów  było poprzedzone przepowiedniami proroków i Bożą obietnicą. Wiedzieli na kogo czekają, nie wiedzieli natomiast, kto to ma być i co konkretnie ma im przynieść. My, chrześcijanie poszliśmy krok dalej. Nasze oczekiwanie jest bardziej konkretne. Znamy Jezusa z kart Pisma św., z Bożego objawienia, a jednak czekamy. Trochę tak, jak czeka kobieta w stanie błogosławionym na narodzenie swojego maleństwa. Obcuje z nim, czuje jego ruchy pod sercem, widzi podczas badań USG, czyta mu bajki, śpiewa i mówi do niego. To oczekiwanie przybiera na sile i staje się z biegiem czasu niecierpliwe i pełne tęsknoty. Cała rodzina zaczyna tęsknić i nie może doczekać się dnia narodzin. Tak właśnie czekamy na Jezu