Posty

I am second.

Obraz
Cóż, część z Was wie, że, jak co roku wspieram swoją pracą, czasem wolnym i mocami przerobowymi Orszak Trzech Króli w Rzeszowie. Jak co roku odkurzam mój były zawód i wcielam się w rolę rzecznika. Trochę szumnie powiedziane. Bardziej odpowiada mi praca w tle. Moje bycie pijarowcem ma swoje śmieszne początki. Będąc na urlopie wychowawczym z drugim synem, przeglądałam ogłoszenia o pracę i przez moment zawiesiłam wzrok na ogłoszeniu typu: „duża firma poszukuje specjalisty ds. Public Relations”. To spojrzenie jednak nie było z kategorii „jestem zainteresowana.” W końcu jestem raczej specem od eksportu-importu i współpracy zagranicznej. Tym zajmowałam się w poprzednich dwóch firmach. Aż tu nagle dzwoni znajoma szefowa kadr. -„Krysiu, nie chciałabyś zająć się PRem? Duża firma potrzebuje kogoś na to stanowisko” Prawie zabiłam ją śmiechem. -„Weź przestań! Ja????!!!! Nawet nie wiem z czym to się je…” -„Spokojnie byś sobie poradziła.” – zakończyła rozmowę. Przeczytałam jedną książkę o P

Moje życzenia Bożonarodzeniowe

Obraz
Upływa czas adwentu, czas oczekiwania na narodzenie Chrystusa. Na świat przychodzi Bóg, który wcielając się w ludzką postać, przyjmuje ograniczenia cielesne. Chce pośród  nas przebywać, by nauczyć nas godnego życia, a przede wszystkim, by nas uwolnić od śmierci wiecznej. Co my możemy ofiarować Nieskończonej Doskonałości skrytej w Maleńkim Dzieciątku? Adorujmy Boże Dziecięctwo, adorujmy Boga w maleńkiej postaci, tak jak adorowali Go Józef, Maryja, Aniołowie, pasterze i mędrcy. Czcijmy Go, tak, jak czcili Go wielcy święci O. Pio, św. Antoni, św. Krzysztof, czy też św. Teresa od Dzieciątka Jezus .  Przy Bożym skromnym żłóbku jest miejsce dla wszystkich. Dla prostych, niezamożnych, bezrobotnych. Jest także miejsce dla wykształconych, uczonych, bogatych, czy tych, piastujących wysokie stanowiska. Boże Dziecię przywołuje tych nieporadnych życiowo, ogarniętych nałogami i zniewoleniami, poranionych, ale i tych, którzy umieją cieszyć się życiem. W dzień Bożego Narodzenia wszystko inne staje

Zbliża się ... święto?

Obraz
"... gdy widzimy, że na Boże Narodzenie ludzie wysyłają sobie kartki, na których widnieje płomień w kominku, zajączki, renifery, scena kolacji, śnieg i sanki, zaczynamy się zastanawiać, czy przypadkiem nie świętujemy bez święta i czy nie radujemy się bez powodu do radości. Jeśli tak jest, można by nas porównać do kogoś, kto po przebudzeniu się zamówiłby drinka, by wznieść toast za sen, którego nie pamięta." Źródło: "Bishop Sheen Writes...Christmas", Toledo Blade, 23.12.1956r., str. 22. Rozmywa się istota świąt Bożego Narodzenia, gdy nie jest pilnowana przez nas samych w drobnych szczegółach. Wysyłamy kartki  i smsy z mało znaczącymi życzeniami. Niczym nie różnią się one od życzeń urodzinowych i imieninowych. Omijamy skrzętnie w życzeniach Nowonarodzonego Boga i Jego błogosławieństwo. Coraz częściej praktykuje się tzw. nic nie znaczące "seasoning greetings". Otaczamy się wielością doznań podczas przygotowań do tych świąt, że  tracimy z oczu ich istot

Adwentowy detoks

Obraz
Adwent kojarzy się z oczekiwaniem na Boga, na Jego przyjście, na spełnienie Jego obietnic względem nas. Przyjście Chrystusa to zwrot w dziejach ludzkości, tak ważny, że Jego narodziny ludzkość przyjęła jako początek nowej ery, naszej ery.  W życiu chrześcijanina chrzest stanowi początek zbawczej ery Jezusa w nas.  Coroczne oczekiwanie pamiątki przyjścia Zbawiciela na świat jest okazją do spojrzenia na własne życie. Św. Paweł pisze w liście do Galatów: „ Nadziwić się nie mogę, że od Tego, który was łaską Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii.  Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty!  Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście - niech będzie przeklęty!” (Gal.

Witaj święty Mikołaju!

Obraz
    - Mamo, powiedz szczerze, - wypytuje moja 9-latka, która słusznie zaczyna od pewnego czasu mieć uzasadnione wątpliwości – jak to możliwe, że św. Mikołaj w tym samym czasie jest w tylu miejscach naraz? Ale pytam poważnie. - Nie wiem tego córeczko.- odpowiedziałam - Ale też nie wiem, jak jest to możliwe, że Pan Jezus przychodzi w postaci chleba i wina we wszystkich kościołach na świecie, w których w tym czasie odprawiana jest Msza św. I do tego słyszy modlitwy wszystkich ludzi jednocześnie. Zamyśliła się, ale przyjęła moje rozumowanie za sensowne. - Może i my kiedyś będziemy mieć takie umiejętności jak pójdziemy do Nieba. J - dodała. W moim domu nie traktujemy poważnie grubego krasnala w czerwonych portkach i z głupią czapeczką na głowie, pohukującego i ponoć mieszkającego w Laponii. Jest i był to tylko dla dzieci rodzaj zabawy szkolnej. Sowiecka Rosja miała swojego Dziadka Mroza i Śnieżynkę, a laicki świat ma swojego wyrośniętego i głupawego Krasnala z zaprzęgi

List do Diogneta

Fajne kazanie wczoraj słyszałam z okazji święta Chrystusa Króla Wszechświata. Istnieje takie powiedzenie: "Jaki król tak dwór". Jakim dworem dla Króla Wszechświata jest nasza ziemska wspólnota ludzi ochrzczonych? Obecnie różnie z tym bywa, ale istnieje w pismach starochrześcijańskich list do filozofa greckiego Diogneta napisany w Aleksandrii w II w. n.e. przez nieznanego autora. Autor pokusił się w nim o charakterystykę pierwszych chrześcijan. Daje do myślenia w kontekście naszych obecnych postaw... " Chrześcijanie nie odróżniają się od innych ludzi, ani jakimś specjalnym terytorium, ani językiem, ani zwyczajami. Nie zamieszkują osobnych miast, nie mają własnego języka, nie prowadzą jakiegoś osobliwego trybu życia. Ich nauka nie jest owocem refleksji, czy poszukiwań filozofów goniących ustawicznie za nowościami, nie wyznają oni, jak tylu innych, żadnego systemu filozoficznego. Mieszkają w miastach, zarówno greckich, jak i barbarzyńskich, jak komu wypadnie i mimo

„Hej! Gdzie jest Twój mąż?”

Obraz
Parafia jakich wiele. Duży wybór grup modlitewno-formacyjnych. W nich przewijają się często te same twarze „aktywistek”. Pobożnych, rozmodlonych, wzdychających, codziennie bywających w Kościele, organizujących pielgrzymki w cudowne miejsca aktualnych objawień, biegających na modlitwy wstawiennicze i uzdrowieniowe. Samych… Chciało by się zawołać: „Hej! Gdzie jest Twój mąż?”. Gdzie mąż? Samotny, opuszczony, zostawiony samemu sobie… Biegniesz, rozwijasz się, uduchawiasz, kontemplujesz i zwiększasz dystans. Dystans? Tak duchowy dystans. On przestaje Cię rozumieć. On – letni, wątpiący, sfrustrowany i z pogłębiającą się pretensją do Kościoła, wspólnot i księży o to, że ….odbierają mu Ciebie…. Tak, Ciebie, Twój czas, Twoje zainteresowanie, Twój uśmiech, Twój obraz w nim sprzed lat... Być może żachniesz się: „Cóż, nie mogę zrezygnować z tej drogi. POSŁUGUJĘ W KOŚCIELE!!!!”. Uważasz, że to jest ważniejsza misja, niż wspólny wieczór przy herbacie i kolacji spędzony z ukochanym mężem?