Orszakowa posługa
O Orszaku Trzech Króli napisałam w tym roku tyle, że trudno mi policzyć wszystkie maile, notatki prasowe, artykuły, teksty na fejsbuku i stronie internetowej, ale jeszcze ostatni tekst chciałam tutaj popełnić. Dziś Orszak przeszedł ulicami Rzeszowa z rekordową liczbą uczestników i widzów. I po raz kolejny szłam w orszaku incognito, pani z aparatem i koroną na głowie. Lubię taki rodzaj odczuwania i dokumentowania tego wydarzenia. Nie interesuje mnie "strefa VIP". Interesują mnie ludzie, którzy przyszli na orszak. To oni dla mnie są ważni w tym momencie. Ich nastroje i odbiór Orszaku Trzech Króli. Jak co roku, mówię sobie - to ostatni orszak. Koniec. Są też inni, którzy mogą to robić, co ja. Ale gdy przejdę się i pobędę wśród ludzi, po zakończonym orszaku już nie jestem tego tak stuprocentowo pewna. :) Jest to impreza pożerająca i czas i pieniądze. Nic z tego nie mam. To oni wszyscy są moją nagrodą. Ich uśmiechnięte twarze, szczery śmiech, ich radość i wspólne kolędowanie.Ko