Gdzie ci mężczyźni...prawdziwi tacy?
Lubię mężczyzn zdecydowanych i pewnych swojego stanowiska, jakie zajmują w danej sprawie. Ale nie trawię tchórzy. - Nie pójdę na tę imprezę, bo nie lubię tłoku - To nie dla mnie miejsce, za dużo tam będzie ważnych person - Nie będę się udzielać w miejscach publicznych, jak tylu ludzi na mnie patrzy - Nie załatwię ci tego, bo nie wiem, gdzie mam iść i co powiedzieć. Tchórz zajmujący swoje stanowisko w swojej tchórzowskiej obawie jest żałosny i myśli tylko o sobie wyszukując gorączkowo argumenty popierające swoją tezę. Wiadomo, każdy się czegoś boi. Każdego męczy czasem jakiś własne straszydło i to jest normalne. Ale każdy powinien wyjść mu naprzeciw "z mieczem w dłoni". Jeśli facet nie przezwycięży swojego "stracha", jeśli nie wcieli się w św. Jerzego i nie stanie natychmiast do walki, jeśli będzie wynajdywał nowe wytłumaczenia, jak by tu się wymigać, może być pewny, że jego demon do niego wróci i go powali na łopatki. Dalej, facet musi być męski, to znacz