Posty

Mater Dolorosa

Obraz
Pietà,  z łaciny  pietas,   oznacza delikatność, pobożność, współczucie i łagodność, cechy będące kwintesencją intymnego ostatniego spotkania Mamy i zmarłego Syna. Pieta Michała Anioła jest genialnym dziełem. Wpatrując się w nią można się modlić, można Boga adorować i spędzać czas na rozmyślaniach. Spójrzcie jak Matka łagodnie i z miłością trzyma ciało martwego syna. Jej cierpienie ukryte głęboko w sercu wyrażają jedynie spuszczone oczy i lewa dłoń. Ta dłoń zdaje się mówić wszystko. Wydaje się pytać "coście Mu zrobili ... zobaczcie, co zrobiliście mojemu ukochanemu Synowi... a przecież jest niewinny ... Jak mogliście ... jak mogliście go tak poniżyć, torturować,....zabić? Jak mogliście tak żyć, że musiało się to stać...? Ból, niewysłowiony ból ukryty za opuszczonymi powiekami.   Oto człowiek, oto przed wami Matka Boża Bolesna. Szósty miecz boleści przeszywa Jej Serce, zapowiedziany przed laty przez Symeona. 33 lata temu wniosła na rękach do świątyni jerozolimskiej

Trzy imiona Jezusa

Obraz
Mechanizm obronny człowieka działa tak, że gdy coś źle się dzieje, rozgląda się w poszukiwaniu winnego, by zrzucić na niego cały ten syf. Mamy z głowy przemyślenia i poczucie winy. Jakie to wygodne, znaleźć dobrą „ofiarę losu”. Nie jest łatwo przyznać się do winy, bo ... może wypadałoby kogoś przeprosić. Albo, co gorzej, pokusić się o zmianę życia, skorygowania wad, tych wieloletnich, które już na dobre zapuściły w nas korzenie.  Takie "pielęgnowane" przywary zaciemniają obraz prawdziwego „ja”. Nieraz słyszy się : „ja się już nie zmienię”, „taką mam naturę”. Nic bardziej mylnego. Życie chrześcijanina to życie twórcze. To raczej ŻYCIE pełne zakrętów, ciągłych zmian i zwrotów akcji. Bóg nie pozwala nam się nudzić, ponieważ Jego natura jest daleka od nudziarza i zgryźliwca, który ciągle straszy albo przygląda się leniwie z boku, co też ten człowiek wymyśli. Bóg jest DYNAMICZNY i TWÓRCZY.  Niebywałe jest to ,że stale pomaga „korygować” życiorysy, które poplątały się z powodu

Prezent na imieniny

Obraz
- Mamo, mam dla Ciebie prezent na imieniny. Trochę za wcześnie, ale już nie mogłam się doczekać. Rozpakuj - przybiegła córcia z tajemniczym uśmiechem na twarzy. Faktycznie, u nas w rodzinie nie potrafimy znieść ciśnienia i presji zakupionego prezentu, który woła głośno o wręczenie. Zwykle o tydzień za szybko. Tak mamy. ;) Otwieram z zaciekawieniem niewielki pakunek. - Przeczytaj na głos - instruuje mnie na bieżąco. Wyjmuję książeczkę zszytą zszywaczem i czytam tytuł. - "Odprężające kolorowanki dla prawdziwych mam" - szczęka opada mi ruchem jednostajnym w dół. Czyżby to jakaś aluzja? Szybka analiza grzeszków z ostatniego tygodnia... - Pooglądaj sobie. Podoba Ci się? - pyta z zainteresowaniem. - Piękna. - odpowiadam i faktycznie jestem pod wrażeniem zawiłości motywów wymagających pokolorowania. - Kiedy zaczynasz? - padło kłopotliwe pytanie, szczególnie, że mam dziś w planach gotowanie obiadu, pranie i prasowanie. - Będę kolorować w czasie, gdy Ty będziesz odrabiać l

Kolejka za tulipanem :)

Obraz
"Dzień kobiet, dzień kobiet, niech każdy się dowie, że my mężczyźni tego święta nie obchodzimy. To komunistyczne święto i drastycznie odcinamy się od niego". Taki oto pogląd wyznaje duża część panów, pozbywając się problemu kupna kwiatów, czy drobnego prezentu swojej piękniejszej połowie. Dzień kobiet nadal jest hucznie obchodzony w krajach byłego ZSRR. Jest to dzień wolny od pracy, pełen naręczy kwiatów, imprez firmowych na cześć pań. Czy to święto jest takie złe? "Miłość i szacunek kobietom należy się przez cały rok! Ja nie muszę swojej żonie udowadniać, że ją kocham w tym dniu. Ja ją kocham cały rok!". - wygłasza niejeden przeciwnik celebracji tego dnia. To piękne i takie idealne... Ale, ale! ... Biegamy, mijamy się co dzień w pośpiechu zajęci wieloma sprawami. To prawda, kochamy się, ale w wielu związkach brakuje DOWODÓW miłości. Tych drobiazgów, które wywołują uśmiech i ożywiają miłość. Panowie, czy wszyscy możecie powiedzieć, że na co dzień pielęgnuj

Małe i duże upadki

Obraz
W to niedzielne popołudnie wzniosłam się na wyżyny intelektu i wpadłam na pomysł  urozmaicenia końcówki ferii mojej córce. Wybrałyśmy się tylko we dwie na lodowisko. Ostatni raz miałam łyżwy na nogach jeszcze w liceum. Całkiem nieźle, nie chwaląc się, na nich  "wymiatałam". ;) Pomyślałam - mózg chyba coś zapamiętał i przypomnę sobie. Jak się później okazało, stojąc na lodzie w wypożyczonych łyżwach - NIE ZAPAMIĘTAŁ!!! Moje Słonko miało łyżwy dopiero drugi raz w życiu na nogach i śmigało, aż przyjemnie było popatrzeć. A ja? Robiłam już któreś z kolei okrążenie, kurczowo trzymając się poręczy. Wreszcie w pewnym momencie postanowiłam wykazać się aktem odwagi i puściłam się na głęboką wodę, a raczej w śliski lód, zaliczając pierwszą glebę. Nic to! Nie poddam się tak łatwo. Dziecko nie może widzieć, że matka nie walczy! Iiiii kolejny spektakularny piruet w powietrzu. Tym razem miły pan zapytał, czy nic mi nie jest. Pozbierałam się ... jakoś i pomyślałam, że postoję sobie

Ratujmy gniazda

Obraz
Zastanawialiście się, z czym kojarzy się Wam gniazdo? Mnie z ciepłem, przytulnym i bezpiecznym miejscem, w którym wychowują się młode. Gniazdo potrzebne jest malcom, by mogły spokojnie dojrzeć, dorosnąć w swoim tempie i wyfrunąć. Opuścić je jako osobnik zrównoważony, gotowy do samodzielnego funkcjonowania. Impreza. Mieszkanie pełne dorosłych i jeden 6-latek. -Ej, nie słyszysz? Przecież cię wołałem!!!- to tekst do mamy. Pobiegła. "Ale niewychowany złośnik" - przebiegło mi przez myśl. Głośne rozmowy, śmiech, alkohol. Jak to na parapetówce. -Czy jest tu jeszcze jakieś dziecko? - stoi z tabletem w opuszczonych dłoniach. Mama pobiegła, by uspokoić syna. Gitara, śpiew, toasty. Nagle niespotykany wrzask dziecka zza niedomkniętych drzwi pokoju: - Uspokójcie się! Nie możecie być cicho???!!! - matka z niedokończoną piosenką na ustach rzuciła się po raz kolejny w stronę chłopca. I w tym momencie poczułam bardzo wyraźnie i mocno tragizm całej tej sytuacji. To nie bezczelne z

Wizyta u sąsiadki

Obraz
- Mamo, zapomniałem kluczy do domu. – spotykam mojego nastoletniego syna przy wjeździe do garażu. - I gdzie ty się podziewałeś przez ten czas? – zapytałam poddenerwowana. - Spokojnie – jak zawsze umie wyczuć, kiedy mama niezadowolona - poszedłem do babci sąsiadki posiedzieć u niej. - I te dwie godziny z okładem prześlęczałeś sąsiadce na chacie?- Podniosłam głowę z   zainteresowaniem. - Tak, posiedzieliśmy, wypiłem 2 herbaty, porozmawialiśmy o niej i o mnie, o naszej rodzinie. - Tu gorączkowo wyobrażam sobie jakie   kompromitujące szczegóły z życia rodziny mogły stać się sąsiedzką legendą. - Czyli pani sąsiadka się z Tobą nie nudziła? – zapytałam odgrzewając zupę. - Absolutnie! Dziękowała mi, że przyszedłem właśnie do niej i powiedziała, że od dziś będzie się modlić, żebym znów kiedyś zapomniał kluczy…. – odparł z uśmiechem. Mój syn miał od zawsze umiejętność rozmowy ze starszymi ludźmi. Często, jeszcze we wczesnej podstawówce, wracał ze szkoły z dwugodzinnym opóźnieniem. Pyt