Obdarowani


Dostajemy od Boga niezwykłe i unikalne talenty, które w połączeniu z naszą osobowością mogą przynieść niesamowity efekt, przymnożyć chwały Bogu i wiele dobra ludziom.
I to jest piękne. Każdy jest inny i choć ma podobny dar, co jego brat, sąsiad, czy kolega z pracy, to jednak inaczej się nim posługuje. Uwielbiam odkrywać u ludzi ich talenty. To jakby dostrzegać pierwiastek Boga w człowieku.
Mój starszy syn super radzi sobie jako kierowca. Od dawna jeździ na motorze, niedługo będzie zdawać egzamin na prawko. Jest taktownym dyplomatą. Młodszy natomiast jest typem „złotej rączki”. Wszystko naprawi (przynajmniej usiłuje), lubi naprawiać różne sprzęty i interesują go techniczne zagadnienia. Córa najchętniej stałaby na głowie i zakopałaby się w robótkach ręcznych różnych maści.
Mój mąż natomiast ma dar mowy. Mówi ciekawie, wprowadza wiele dygresji, wplata elementy humoru. Nie da się przy nim nudzić. Przyjemnie się go słucha, choć nie zawsze podziela się jego zdanie. Niejednokrotnie nawet ja daję się wciągnąć w temat i zaczynam się identyfikować z Jego punktem widzenia. Do wycieczek (szczególnie połączonym ze zwiedzaniem) przygotowuje się tak, że poucza i poprawia nawet przewodnika. J
Ja, natomiast odkryłam, że mówcą nie jestem. Gdy dochodzi do dyskusji na jakiś temat, wymiękam. Jestem w związku z tym królową „faux pas”. Gafy, które popełniłam to temat do rodzinnych żartów i wspomnień. Często ośmieszam się beznadziejnie i łatwo mnie wpędzić w przysłowiowy „kozi róg”. Sama dyskusja wychodzi głupio a ja widzę więcej negatywnych skutków niż pozytywów. Dzieciaki twierdzą, że nie lubią z mamą chodzić w publiczne miejsca, bo mama jest mistrzynią ciętej riposty w wersji hard, czyli totalny obciach. Dużo łatwiej natomiast przychodzi mi pisanie. Argumenty same pojawiają się w głowie, mam chwilę do zastanowienia, zebrania myśli. Wydaje mi się, że jest to jakiś „mój” dar. (nie licząc „daru” sprzątania chałupy, myślenia za innych i permanentnego perfekcyjnego niezadowolenia).
Darem jednak można posłużyć się nie tylko w dobrych celach pomnażając i rozwijając go. Dar można niestety wykorzystać w złym celu… Nietrudno kogoś skrzywdzić, zgorszyć, zasmucić, albo pozbawić godności. Każdy powinien mieć świadomość wagi słów, które mają zdolności kumulatywne. Stąd w moim przypadku pisanie jest bezpieczniejszą formą ekspresji. 

Gdy posługujemy się swoimi talentami w dobrym celu jesteśmy jak zgrana orkiestra symfoniczna, która gra hymn chwały dla swojego Stwórcy.


fot. ze strony Filharmonii Rzeszowskiej
 

Komentarze

  1. Zaraz przypomniał mi się jeden z moich ulubionych fragmentów z Biblii - o talentach... Faktycznie, każdy z nas dostaje to "coś" i tylko od nas zależy co z tym "cosiem" zrobimy: pomnożymy czy zakopiemy pod ziemię? Pan Bóg obdarzając nas konkretnym talentem czeka na naszą reakcję, na to jak potraktujemy dar... Szkoda, że czasem marnujemy wiele dobrych darów... Szkoda...

    Ps. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić Ciebie Krysiu jako tej "Królowej Gafy" :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj potrafię! Ostatnio wyszło podczas rozmowy z sąsiadką, że jest żoną, a nie córką sympatycznego pana z sąsiedztwa. A ja przez ostatni rok byłam przekonana, że jest inaczej. No cóż..Przywykłam. Przynajmniej jest wesoło. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Po czym poznać, że się kochają?