Pixar trzyma poziom. Kilka słów o najnowszym filmie.


Zabraliśmy z mężem dziś córkę na nowy film Pixar’a pt. „W głowie się nie mieści”. I tym razem Pixar Animation Studio nas nie zawiodło. Film jest FANTASTYCZNY. Zrobiony z gustem, ze smakiem pod względem widowiskowym, jak i warsztatu artystycznego. Świetny dobór ścieżki dźwiękowej pomaga dziecku wczuć się w opowiadaną historię. Dialogi postaci są na poziomie, bez trywializowania i prostackich slangowych odzywek, które na siłę mają być „cool”. Jednak nie o tym chciałam napisać.

Historia na początku przypomina moje ulubione bajki z dzieciństwa z serii „Było sobie życie”. Nie jest to jednak odgrzewany temat, z powodu braku pomysłów autorów scenariusza. Film owszem pełni funkcje edukacyjną, porusza bowiem tematykę ludzkich emocji, pamięci emocjonalnej, wspomnień i kluczowych przeżyć, które są „kamieniami milowymi” w życiu rozwijającej się osobowości. Bohaterami tej bajki są nie tyle ludzie i ich przygody, są nimi raczej spersonifikowane emocje: Radość, Smutek, Gniew, Odraza i Strach.
Pixar snuje historię małej dziewczynki i jej rodziny. Pierwsza u dziecka rodzi się Radość, to ona jest motorem wszystkich działań, ona jest szefem wszystkich innych emocji, ona w zespole dominuje. Radość umie wszelkie negatywne zdarzenia zamienić w pozytywne. Z każdej opresji wyjdzie zwycięsko, choć musi napracować się ile wlezie. Przeszkadzają jej w tym bardzo inne emocje, które chcą dorwać się do „panelu sterującego” w głowie Riley. Podobnie pokazane są „centrale sterujące” emocjami mamy i taty. Sprawy komplikują się, gdy dziewczynka przeżywa trudne chwile związane ze zmianą miejsca zamieszkania. Fabuła prowadzi nas przez jej cały świat emocjonalny, mówi, jak ważne są wspomnienia, jak potrzebne są więzi rodzinne, przyjaźnie, zabawa i wyobraźnia, ale i szczerość. Tłumaczy dziecku w sposób obrazowy, jak ważny jest  rozwój osobowy i jak istotną rolę odgrywają w nim relacje rodzinne. 

Pixar, jak zwykle porywa się na tłumaczenie dzieciom spraw trudnych do wytłumaczenia. W sposób zabawny tym razem wyjaśnia rozwój emocjonalny. Riley, przezwyciężyła kryzys przeprowadzki w nowe miejsce i zrozumiała, że tylko w rodzinie znajdzie bezinteresowną miłość i pomoc. Jej zdruzgotany świat emocjonalny nie tylko się odbudował, ale z wiekiem dojrzał i bardzo się rozwinął. Proste, jednobarwne emocje przedstawione w postaci kul zmieniają w się w wielobarwne, nabierają odcieni.
Ważną sprawą poruszoną w bajce jest kwestia smutku. Bajka tłumaczy, że w życiu ważna jest nie tylko radość, zabawa, ale czasem, aby coś zrozumieć, trzeba przejść przez ból, aby dojrzeć i docenić, co w życiu wartościowe, trzeba się „zasmucić”. Radość z centrali dowodzenia doceniła wartość Smutku, którym wcześniej pogardzała. Mały widz także początkowo daje się wciągnąć w to, że obecność Smutku jest męcząca i nieznośna z powodu jego natury. Jak wielkim odkryciem dzięki temu będzie końcówka filmu.

Film jest także doskonały dla dorosłych. Można delektować się całą gamą „smaczków” począwszy od nieskomplikowanego panelu sterowania małego dziecka, który mocno rozbudowuje się w wieku nastoletnim, gdzie wszystkie emocje uczestniczą w życiu człowieka pełnoprawnie. Co mnie urzekło? Film jest mądry, opowiada historię, która rozwija nie tylko wiedzę dziecka, ale i buduje jego system wartości. Ma ważne przesłanie. Kończy się dobrze i z morałem.

W odróżnieniu do innych produkcji animowanych „ W głowie się nie mieści” nie infantylizuje życia ludzi, nie ośmiesza dorosłych i deprecjonuje ich w oczach dzieci, choć schematy myślenia poszczególnych osób bawią i śmieszą. W filmie Pixara sami posmakujecie każdej emocji po trochu: będzie i radośnie, ale też refleksyjnie, smutno i strasznie, a nawet zdarzy się wam spojrzeć z odrazą na „upierdliwy” Smutek. Zapraszam do kin.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Po czym poznać, że się kochają?