Bycie dorosłą córką...

 Jest taki etap w życiu, że bycie mamą schodzi przez jakiś czas na dalszy plan, bo na pierwszym planie staje bycie córką...

Bycie dorosłą córką jest bardzo trudne, bo rodzice zawsze kojarzą się z kimś, kto jest oparciem, opoką, skałą. Bycie dorosłą córką dla bardzo ciężko chorej mamy jest doświadczeniem dziecka, które czuje się w całej tej sytuacji bezsilne... Szczególnie w czasach pandemii.

Nie możesz pobyć z cierpiącym, posiedzieć przy łóżku, potrzymać za rękę, usłużyć, obmyć, nakarmić.

Nie możesz patrzeć z troską, czy kroplówka kapie miarowo, nie możesz pomodlić się z księdzem nad drogą ci osobą.

Nie możesz pocieszyć albo chociaż porozmawiać z lekarzem twarzą w twarz, gdy mama jest nieprzytomna pod respiratorem daleko od ciebie. Wszystko "załatwiasz" na telefon. Wszystko bez kontaktu, bliskości, spojrzenia w oczy.

Jak wiele cierpienie ma twarzy, jak bardzo jest to wymiar międzyludzki możemy zobaczyć, gdy go doświadczamy...

Wiem, że niewiele osób tu zagląda, ale jeśli zbłądzisz dziś pod ten adres, pomódl się za moją mamę Teresę o zdrowie dla niej, bo może Twoja modlitwa sprawi, że Niebo pochyli się nad nią w geście uzdrowienia...



Komentarze

  1. Łączę się w cierpieniu dorosłego dziecka...
    Pomodliłam się, wszystkiego dobrego dla Was obu, serdecznie pozdrawiam.
    Joanna

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Po czym poznać, że się kochają?