Bierzmo

Sakrament bierzmowania młodziaków w wieku gimnazjalnym to dość zawiły temat i duże wyzwanie dla dojrzałych katolików.

Według KKK:  „Sakrament bierzmowania wraz z chrztem i Eucharystią należy do "sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego", którego jedność powinna być zachowywana. Należy zatem wyjaśniać wiernym, że przyjęcie tego sakramentu jest konieczne jako dopełnienie łaski chrztu . Istotnie, "przez sakrament bierzmowania (ochrzczeni) jeszcze ściślej wiążą się z Kościołem, otrzymują szczególną moc Ducha Świętego i w ten sposób jeszcze mocniej zobowiązani są, jako prawdziwi świadkowie Chrystusa, do szerzenia wiary słowem i uczynkiem oraz do bronienia jej".
Natomiast "przygotowanie do bierzmowania powinno mieć na celu doprowadzenie chrześcijanina do głębszego zjednoczenia z Chrystusem, do większej zażyłości z Duchem Świętym, Jego działaniem, darami i natchnieniami, aby mógł lepiej podjąć apostolską odpowiedzialność życia chrześcijańskiego. Katecheza przed bierzmowaniem powinna także starać się obudzić zmysł przynależności do Kościoła Jezusa Chrystusa, zarówno do Kościoła powszechnego, jak i wspólnoty parafialnej. Na tej ostatniej spoczywa szczególna odpowiedzialność za przygotowanie kandydatów do bierzmowania". Tyle Katechizm.

W praktyce parafialnej nie jest już tak kolorowo i wzniośle. Wiadomo, że każda parafia ma swoje sposoby przygotowania młodzieży do tego sakramentu. Ja skupię się na swojej.
Znam moje dziecko i obserwuję na co dzień. Staram się delikatnie (uwierzcie, w tym wieku nie da się nic narzucić siłą w materii ducha i wiary) sugerować, że ufność, pełne zaufanie Bogu i Duchowi św. owocuje w  życiu chrześcijanina. Często spotykam się z zarzutami, że to nieprawda, że nie pomaga, że wiara w Boga nic nie daje…Chłopak zwyczajnie poszukuje Boga i Jego obecności w swoim życiu. I dobrze. A Kościół, parafia i katecheci niestety nie pomagają. Ileż to razy musiałam „usprawiedliwiać” i tłumaczyć  pozytywne aspekty niektórych nabożeństw, dziwne zachowania księży. Młodzież bacznie obserwuje i wyciąga wnioski. Razi go kazanie czytane z kartki, niechlujne odprawianie Mszy św., olewający stosunek w posłudze duszpasterskiej.
Jesteś kandydatem do bierzmowania i otrzymujesz indeks. Przez półtora roku musisz zbierać wpisy poświadczające comiesięczną spowiedź, masz chodzić na spotkania cotygodniowe. Czy widać w Twoim dziecku zmiany, czy zwiększyła się jego "zażyłość z Duchem Świętym"? Ja nie zauważyłam zapału, pragnienia przyjęcia darów Ducha św. Przed bierzmowaniem czekają Cię dwa egzaminy: parafialny, a następnie tydzień-dwa później diecezjalny.
Najbardziej „zmysł przynależności do wspólnoty parafialnej” budzi w tych młodych ludziach nieustający foch księdza proboszcza, pretensjonalny ton za niedopatrzenia w wypełnianiu indeksu, ośmieszanie publiczne i złośliwe aluzje personalne. Tak, tak, to wszystko przerobiliśmy w praktyce. Proboszcz, słusznie zresztą, uważa, że ponieważ jest to sakrament dojrzałości chrześcijańskiej, wymaga od tych ludzi dojrzałego podejścia właśnie. Tyle, że liczy się także forma przekazu, która nie jest specjalnie przyjazna, ani zachęcająca.
Podsumowując: czego wymaga się od kandydata do bierzmowania? Znajomości regułek, wyrycia materiału, wypełniania indeksu. Taaaak, jestem pewna, że taki kandydat z utęsknieniem będzie oczekiwał „szczególnej mocy Ducha św”, da się pokroić za Chrystusa i będzie co miesiąc nadal przystępował do spowiedzi i komunii św.
Co dają z siebie księża przygotowujący tę trudną młodzież do sakramentu bardzo trudnego do pojęcia, a tym bardziej świadomego korzystania z niego? Minimum czasu, minimum przygotowania, minimum zapału i ducha i, o zgrozo (oby nie),  minimum wiary w to, co robią. Jakie, my rodzice mamy wsparcie u "fachowców i biegłych w temacie"? ŻADNE!!!! Mam nadzieję, że nie tak, jak u nas, jest wszędzie, ale patrząc na to z boku mam wrażenie, że Duch wiary zanika w tych młodych, których łatwo byłoby zapalić, jeśli zobaczyliby autentyczny zapał i żywą wiarę u „pasterzy”, którzy przyjdą do nich za parę lat i wyciągną rękę po pieniądze na parafię.

Tragiczne jest, że takie JAŁOWE przygotowanie do bierzmowania skutkuje jałowym przyjęciem samego sakramentu. Czy można z jego owoców i darów korzystać, jak nie wiadomo jak i po co?????? Ot, kolejny „zaliczony” sakrament, potrzebny do ślubu kościelnego… Vivat!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to jest być mamą?

Dwadzieścia trzy

Po czym poznać, że się kochają?